Spowiedź jest jak pływanie: styl jest ważny i nie chodzi o to, aby było jak najwięcej wysiłku.
Tytułowe pytanie wyrasta najczęściej z trudu spowiedzi. Na samą myśl o spowiedzi człowiek czuje się jak zmokła kura. Robiąc rachunek sumienia, często utyka w martwym punkcie, a myśl o konfesjonale uruchamia głębszy niepokój.
Tak jednak nie musi być. Rachunek sumienia i spowiedź mogą stać się miejscem głębokiej przemiany na lepsze, także doświadczalnie. Nie sądzę, że można osiągnąć to od razu. Ale świadomość, że może być inaczej, może być inspirująca, i stać się początkiem zmian. Spowiedź może być miejscem takiego spotkania z Bogiem, które czyni nasze życie lżejszym, głębszym i piękniejszym.
Aby tak było, proponuję do rozważenia trzy tematy. Ostatni z nich dotyczy tytułowego pytania. Jeśli porównać spowiedź do nauki pływania, to chodzi o następujące trzy elementy:
- nie topić się;
- pływać regularnie;
- pracować nad usprawnianiem metody (styl jest ważny).
Ad 1 Sprawą podstawową jest uświadomienie sobie szansy, jaką daje nam spowiedź
Jesteśmy zaproszeni do życia w przyjaźni z Bogiem, a drogą do niej, skoro jesteśmy grzesznikami, jest właśnie spowiedź. Czyli pojednanie. Czyli oczyszczenie styków. Czyli zbudowanie mostów komunikacji z Bogiem. Czynnych mostów, działających w dwie strony.
Jeśli chcesz, aby Bóg odbierał od Ciebie telefon (czyli wysłuchiwał Twoich modlitw), to musisz też poważnie potraktować Jego Słowo skierowane do Ciebie. Krótko mówiąc: trzeba przyjąć Chrystusa jako Słowo Boga, i wierzyć Mu. Kierowanie się wiarą w Chrystusa i słowa zapisane w Ewangelii są warunkiem przyjaźni z Bogiem. Dają podstawę porozumienia. Pozwalają zrozumieć język Boga oraz Jego sposób myślenia.
Wyrazem naszej świadomej przyjaźni z Bogiem jest troska o stan łaski. Jej przeciwieństwem jest trwanie w grzechach ciężkich. Jeśli z kimś rozmawiam raz na rok, nawet w okolicy świąt Wielkanocy, mogę powiedzieć różne rzeczy o tej relacji, ale na pewno nie to, że jest to relacja bliskiej przyjaźni.
Stan niełaski jest jak stan wojenny: jest sytuacją niszczącą i destrukcyjną, której należy położyć jak najszybciej kres. „Pojednajcie się z Bogiem!” – woła Apostoł (2 Kor 5,20). Jako pojednani mamy strzec Bożej przyjaźni.
Nie ma innego sposobu na grzechy śmiertelne, jak szczera spowiedź i rzetelna praca nad sobą. Trzeba przyłożyć siekierę do korzenia: wyrzekać się okazji do grzechu, pokornie pracować nad sobą, zmianą nawyków, szkodliwych kontaktów, usuwaniem przyczyn grzechu itp.
Czyli pierwsza zasada życia duchowego: nie topić się. Nie tracić życia łaską, nie czekać, aż opadnę na dno. Im szybciej wrócę do Boga, tym będzie łatwiej. Mniej strat i zniszczeń. To, że zacząłeś tonąć, to nic, łatwo to da się naprawić, jeśli od razu będziesz szukać u Boga pomocy. Nawet po wielokroć.
Wraz z opanowaniem grzechów śmiertelnych i stałym życiem w łasce rozpoczyna się zupełnie nowy rozdział chrześcijańskiego życia: w przyjaźni z Bogiem. Wtedy też i spowiedź nabiera nowego wymiaru. Staje się sakramentem wewnętrznego uzdrowienia, Bóg coraz pełniej otacza nasze życie opieką i nadprzyrodzonym światłem. Spowiedź może stać się cudownym lekarstwem uzdrawiającym nas z grzechów i wad.
Ad 2. Druga sprawa to regularność spowiedzi
Jak coś robimy regularnie, to idzie nam to coraz łatwiej. Trudno się nauczyć pływać chodząc na basen raz na rok. Podobnie trudno się nauczyć dobrej spowiedzi, jeśli robi się to bardzo rzadko. Najlepiej jest spowiadać się regularnie i z góry w zaplanowany sposób. Sam potrzebujesz odpowiedzieć sobie na pytanie: jak częsta spowiedź jest dla mnie czymś optymalnym?
Regularna spowiedź działa prewencyjnie. O wiele łatwiej jest zapobiegać chorobie, niż się leczyć. To działa również w życiu duchowym. Nie warto się martwić tym, że moje grzechy są takie banalne i powtarzają się ze spowiedzi na spowiedź. Byłoby o wiele gorzej, jeśli nie będą banalne, ale tragiczne, i coraz to nowe.
Nie jest konieczne to, abyśmy czuli emocjonalny impuls do spowiedzi, oraz mieli głębokie poczucie winy lub upokorzenia grzechem. Bezpieczniej jest nie dopuścić do takiej sytuacji. Po prostu jeśli ktoś sprząta regularnie, ma w domu czysto, i nie zajmuje to nawet wiele czasu.
Jako punkt odniesienia proponuję rozważenie spowiedzi raz na miesiąc. Warto zaplanować spowiedź dokładnie na tej samej zasadzie, jak planujemy inne ważne spotkania. Spowiedź jest bowiem takim spotkaniem z Bogiem, aby do końca zamknąć to wszystko, co z naszej winy kładzie się cieniem na tej relacji.
Ad 3 Trzecia sprawa to prostota spowiedzi
Dobry pływak unika zbędnych ruchów. Aby sprawnie płynąć, trzeba nauczyć się współpracy z wodą: minimum ruchów i oporów, maksimum skuteczności. Radzę kierować się właśnie zasadą ekonomii: krótkie i proste przygotowanie do spowiedzi i sama spowiedź skupiona na pojednaniu z Bogiem. Celem jest jasne i szczere wyznanie grzechów, skrucha i prośba o Boże miłosierdzie. Styl jest ważny.
Możesz wykorzystać listę grzechów z ostatniej spowiedzi. Nie widzę w tym nic złego: nie trzeba się sponiewierać przed spowiedzią. Sam grzech, prosto i jasno nazwany, jest sam w sobie najlepszym lekarstwem na pychę i niezdrową miłość własną.
Okoliczności grzechu są potrzebne tylko o tyle, o ile wpływają na ciężar grzechu. Warto je wymieniać tylko wtedy, kiedy czynią grzech poważniejszym, lub podają prawdziwe okoliczności łagodzące. Ideałem nie jest ani powiększanie, ani umniejszanie winy. Niech będzie jasno i prosto wyrażona dokładnie w tej mierze, w jakiej ją widzę.
Radzę świadomie korzystać z tradycyjnych formuł, modyfikując je tylko tak, aby nam pomagały do dobrej spowiedzi. Szczególnie dotyczy to formuły po wyznaniu grzechów: „więcej grzechów nie pamiętam, za wszystkie serdecznie żałuję, a Ciebie ojcze duchowny proszę o naukę, pokutę i rozgrzeszenie”.
Na koniec osobiste wyznanie. Jestem Bogu niezwykle wdzięczny za możliwość spowiedzi. Spowiadam się regularnie. Wiele razy doświadczyłem Bożego miłosierdzia i wewnętrznego uzdrowienia. Chciałbym, aby jak najwięcej ludzi miało takie doświadczenie.
Spowiedź to cudowny Boży dar.