Kolejny dzień wojny. Siódmy dzień nie stworzenia, ale zniszczenia. Coraz bardziej brutalnego, bezwzględnego i strasznego. Jednocześnie jestem głęboko przekonany, że kiedy Bóg patrzy na dobrych, ofiarnych, oddających siebie ludzi, na bezmiar miłości, to widzi, że to co uczynił było bardzo dobre.

Drogie Siostry, Drodzy Bracia,

kolejny dzień wojny. Siódmy dzień nie stworzenia, ale zniszczenia. Coraz bardziej brutalnego, bezwzględnego i strasznego. Jednocześnie jestem głęboko przekonany, że kiedy Bóg patrzy na dobrych, ofiarnych, oddających siebie ludzi, na bezmiar miłości, to widzi, że to co uczynił było bardzo dobre (por. Rdz 1, 31). Dzisiaj jest środa popielcowa i zaczyna się Wielki Post. Ojciec Piotr, nasz biblista, palił wczoraj małe ognisko na tarasie, więc mamy świeży popiół.

Wczoraj pod wieczór wystraszył nas nieco ostrzał rakietowy wieży telewizyjnej znajdującej się nieopodal. Wspominałem już o nim. To nasza okolica. Widziałem zdjęcie zabitych przechodniów. Szli chodnikiem po którym często i ja spacerowałem. Chyba nawet dokładnie w tym miejscu stałem w czwartek samochodem w kolejce za paliwem. To obrzeża Babiego Jaru, miejsce strasznej kaźni mieszkańców Kijowa, głównie Żydów, mordowanych przez nazistów w 1941 roku. Prezydent Ukrainy mówił, że historia zaczyna się powtarzać…

Nasi kijowscy mieszkańcy klasztoru włączają się w miejski wolontariat. Ojciec Tomasz odwoził i zawoził kilka osób z odległych miejsc miasta. To wymaga odwagi. Przejeżdżanie przez kolejne kontrole, pokazywanie dokumentów, otwieranie bagażnika. Kiedy wczoraj wracał z jedną z pań, jechali właśnie koło Babiego Jaru. Tam, gdzie chwilę wcześniej poleciały rakiety. Dzisiaj po drodze dotankował samochód.

Rano zadzwonił z Fastowa o. Misza Romaniw. Szczęśliwy, bo autokar z pond pięćdziesiątką osób, głównie dzieci i mam, który wczoraj wyjechał od nich, dotarł szczęśliwie do Polski. „Siedzą po polskiej stronie i piją kawę” – mówił. Oby takich wiadomości było jak najwięcej.

Siostra Anastazja dotarła wczoraj bezpiecznie do Fastowa, wioząc z lewego brzegu Kijowa piec do pieczenia chleba. Nikt inny nie chciał pojechać, a jej podróż zabrała 1,5 godziny. To rekord w tych warunkach. W normalnych czasach zresztą też byłby to niemały wyczyn, bo ze względu na korki podróż zajmowała znacznie dłużej. Najwyraźniej nie przejmowała się też fotoradarami na odeskiej trasie. Śmiała się i mówiła, niech mój brat płaci, na którego jest samochód. Dziś rano pojechała z powrotem, wioząc do Kijowa świeżutki chleb.

Kolejny piec dla chleba podarował Fastowowi Luccio, znajomy Włoch. Jego pizzeria w Winnicy teraz nie działa, więc bez wahania powiedział, żeby zabierać sprzęt do nas. Niech służy. Dzięki niemu uda się codziennie wypiekać 300 bochenków dla obrony terytorialnej miasta. Inni przyjaciele z Winnicy dostarczyli dwie tony mąki.

Dziś chciałbym napisać Wam o naszych dwóch biskupach. Wspominałem w poprzednich listach o bp. Vitaliju z Kijowa, który jest w mieście. Drugi z biskupów kijowskich, Aleksander, pojechał do Żytomierza, by być w zachodniej części diecezji, tam gdzie jest wielu katolików. Mądra decyzja. Dziś rozmawialiśmy telefonicznie. Żytomierz był bombardowany i wielu ludzi schroniło się w piwnicach kościołów. Przejmujące zdjęcia zamieścił bp. Aleksander na Facebooku: ludzie modlący się na różańcu w starych, liczących może kilka wieków piwnicach kościoła. Jak w czasach katakumb. Udało się także porozmawiać z biskupem Pawłem z Charkowa. Tam jest bardzo ciężko i niebezpiecznie. Wczoraj widzieliśmy w wiadomościach jak zbombardowano m.in. centralny plac miasta. Niedaleko od niego znajduje się katedra i budynek kurii. Na szczęście fala po wybuchu uszkodziła tylko kilka okien i witraży. Zniszczona została również część dachu budynku kurii, gdzie mieszka biskup. Bp. Paweł właśnie wracał z naszego klasztoru. Ojciec Ireneusz ewakuował już wcześniej stamtąd część parafian i jest z nimi na Zakarpaciu. Kilka osób poprosiło jednak by móc u nas mieszkać, ale właśnie wyjechali, za radą biskupa, który pomógł im zorganizować transport. Wyjechał też dzielny Kyrył. Mądra decyzja w tej sytuacji! Wczoraj w znajdujący się kilkaset metrów od klasztoru budynek szkoły uderzyła rakieta. Biskup zadzwonił, by powiedzieć, że zamknął na klucz nasz dom i pytał czyj to biały kot? Wypuścił go na zewnątrz – miejmy nadzieję, że zwierzak sobie jakoś da radę, bo nie wiadomo kiedy wrócimy do domu. W sytuacji wojny głupio pytać kogoś: wyjeżdżasz czy zostajesz? Ale biskup Paweł sam powiedział w którymś momencie rozmowy, że nigdzie się nie wybiera. Będzie ze swoimi diecezjanami. Głęboko wierzy w zwycięstwo Prawdy i Niepokalanej! To człowiek zaprawiony w bojach. Papież Franciszek mianował biskupem księdza, który wcześniej jeździł na front do Donbasu i był wojskowym kapelanem. Dobrzy, mężni pasterze!

Drodzy, zakończę dziś słowami św. Pawła: „Gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska, aby jak grzech zaznaczył swoje królowanie śmiercią, tak łaska przejawiła swe królowanie przez sprawiedliwość wiodącą do życia wiecznego przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego” (Rz 5, 20-21).

Dziś wysyłam list wcześniej, bo za chwilę chcę iść do pobliskiego szpitala. Może się ksiądz przyda. Zobaczymy tylko czy wpuszczą.

Z serdecznymi pozdrowieniami. Módlcie się za nas i za Ukrainę.

Jarosław Krawiec OP, Kijów, 2 marca, godz. 13:30

 

Dane banku do przelewów:

Account Name: Polska Prowincja Zakonu Kaznodziejskiego O.O. Domikanow

Address: ul. Freta 10, 00-227 Warszawa, Polska

Bank: BNP PARIBAS BANK POLSKA S.A.

Address of bank: 2, Kasprzaka str., Warsaw, Poland

Branch Code: 16000003

Account Numbers (IBAN):

PL 03 1600 1374 1849 2174 0000 0033 (PLN)

PL 73 1600 1374 1849 2174 0000 0034 (USD)

PL 52 1600 1374 1849 2174 0000 0024 (EUR)

SWIFT code (BIC code): PPABPLPK

Z dopiskiem: Wojna na Ukrainie

 

Zbiórka na organizację pobytu dzieci w naszym ośrodku w Fastowie:

Sekretariat Misyjny OO Dominikanów
ul. Freta 10, 00-227 Warszawa
PL 02 1090 2851 0000 0001 0580 2728
z dopiskiem: dzieci z Mariupola