Drodzy bracia i siostry, oczekujemy więc, że Jezus powróci! Kościół oblubienica oczekuje swojego oblubieńca! Musimy więc bardzo szczerze postawić sobie te pytania: Czy jesteśmy naprawdę czytelnymi i wiarygodnymi świadkami tej nadziei?

Dzisiaj pragniemy postawić sobie pytanie, co stanie się z ludem Bożym u końca czasów? Co będzie z każdym z nas? Czego powinniśmy się spodziewać? Apostoł Paweł dodawał otuchy chrześcijanom z Tesalonik, którzy zadawali sobie te same pytania i po jego uzasadnieniu wypowiedzieli słowa, należące do najpiękniejszych w Nowym Testamencie: „W ten sposób zawsze będziemy z Panem” (1 Tes 4,1 7). Są to słowa proste, o niezwykłej głębi nadziei: „W ten sposób zawsze będziemy z Panem”. Czy w to wierzycie? Zdaje mi się, że nie za bardzo… Wierzycie?

Znamienne jest to, jak święty Jan w Księdze Apokalipsy, podejmując intuicję proroków, opisuje rzeczywistość ostateczną i definitywną słowami: „Jeruzalem Nowe ujrzałem zstępujące z nieba od Boga, przystrojone jak oblubienica zdobna w klejnoty dla swego męża” (Ap 21,2). To właśnie nas czeka! Tym także jest Kościół: ludem Bożym, który idzie za Panem Jezusem i który dzień po dniu przygotowuje się na spotkanie z Nim, jak oblubienica przygotowuje się na spotkanie swojego oblubieńca. Nie jest to tylko sposób mówienia: będą to prawdziwe i w pełnym tego słowa znaczeniu zaślubiny! Będzie tak dlatego, że Chrystus, stając się człowiekiem tak jak my i jednocząc wszystkich ze sobą poprzez swoją śmierć i zmartwychwstanie, naprawdę nas poślubił i uczynił z nas, jako ludu, swoją oblubienicę. Jest to niczym innym, jak wypełnieniem planu jedności i miłości, nakreślonego przez Boga podczas całej historii – historii ludu Bożego i także osobistej historii każdego z nas. To Pan realizuje ten plan.

Istnieje też inny element, który pociesza nas jeszcze bardziej i otwiera nam serce. Jan mówi, że w Kościele oblubienicy Chrystusa uwidacznia się „Jeruzalem Nowe”. Oznacza to, że Kościół jest nie tylko oblubienicą, ale został też powołany do stawania się miastem – symbolem współistnienia i ludzkiej relacyjności w pełnym tego słowa znaczeniu. Jakże to zatem piękne, że można już teraz podziwiać – zgodnie z innym wyjątkowo sugestywnym obrazem Apokalipsy – wszystkie ludy i narody zgromadzone w tym mieście […], „przybytku Boga” (por. Ap 21,3)! A w tym chwalebnym kontekście nie będzie już żadnej samotności, nadużyć czy różnic natury społecznej, etnicznej bądź religijnej, ale wszyscy będziemy jednym w Chrystusie. W obliczu tej niesamowitej i cudownej perspektywy nasze serce może doświadczyć umocnienia w nadziei. Bowiem chrześcijańska nadzieja nie jest jedynie pragnieniem, życzeniem, optymizmem: dla chrześcijanina nadzieja jest oczekiwaniem – żarliwym, namiętnym oczekiwaniem ostatecznego i definitywnego wypełnienia tajemnicy miłości Boga, w której zostaliśmy odrodzeni i którą już przeżywamy. Nadzieja jest też oczekiwaniem kogoś, kto niebawem nadejdzie: Chrystusa Pana, który zbliża się do nas dzień po dniu i który przychodzi, aby nas wreszcie wprowadzić do pełni swojej komunii i pokoju. Tak więc zadaniem Kościoła jest podtrzymywanie światła i wyraźne ukazywanie tej pochodni nadziei, tak żeby mogła jaśnieć jako pewny znak zbawienia i oświecać całej ludzkości drogę prowadzącą na spotkanie z miłosiernym obliczem Boga.

Drodzy bracia i siostry, oczekujemy więc, że Jezus powróci! Kościół oblubienica oczekuje swojego oblubieńca! Musimy więc bardzo szczerze postawić sobie te pytania: Czy jesteśmy naprawdę czytelnymi i wiarygodnymi świadkami tej nadziei? Czy nasze wspólnoty żyją nadal obecnością Pana Jezusa i żarliwym oczekiwaniem Jego przyjścia, czy też może wydają się zmęczone, zdrętwiałe, obarczone trudem i rezygnacją? Czy może i nam grozi wyczerpanie oliwy wiary oraz radości? Bądźmy czujni!

Franciszek 

Fragmenty przemówienia papieża Franciszka w czasie audiencji generalnej (15 października 2014 roku)

Tekst z książki „Dom dla duszy. Kościół według papieża Franciszka” wydanej przez Wydawnictwo W drodze.