Nad głową złociste obłoki, pod nogami trzęsawisko. A pośrodku my, dobrzy chrześcijanie, miotani w górę i w dół jak pajace na sprężynie. Jezus chce nam tego oszczędzić.

Wieczorem pierwszego dnia tygodnia Jezus stanął pośród uczniów zamkniętych w Wieczerniku. Nie – powtórzmy to raz jeszcze – nie przeszedł na ich oczach przez ścianę, tylko nagle spostrzegli, że przyszedł i jest, choć drzwi pozostawały cały czas zaryglowane; nawiasem mówiąc, taka sztuczka udaje się też nielegalnym imigrantom. Stanął pośród nich – a więc można podejrzewać, że po prostu był tu cały czas – i zaczął od słów „pokój wam!”. 

Uduchowiony egzegeta przywoła w tym miejscu obraz niebiańskiego pokoju, zstępującego z wysokości niczym gołębica, i roztoczy tak górnolotne wizje, że poczujemy się bezradni, zbyt przybici ziemskimi troskami, żeby śledzić jego wywód. Akurat bierze nas grypa i paskudnie łamie w kościach, dostaliśmy nieprzyjemną wiadomość z urzędu skarbowego, jesteśmy w nerwach, bo nasi piłkarze właśnie walczą o wejście do ćwierćfinału mistrzostw świata, albo z sercem w gardle śledzimy doniesienia o groźbie kolejnego ataku terrorystycznego… Jak w takich warunkach dać się porwać uniesieniu? Dopada nas rozdwojenie jaźni tak typowe dla ludzi wierzących. Nad głową złociste obłoki, pod nogami trzęsawisko. A pośrodku my, dobrzy chrześcijanie, miotani w górę i w dół jak pajace na sprężynie. Jezus chce nam tego oszczędzić. Mówiąc uczniom to, co im powiedział, nie zamierzał wprowadzić podziału między błogostanem nieba a nerwową bieganiną na ziemi. Wystarczy wpisać Jego słowa w kontekst. „Pokój wam!” to po hebrajsku szalom alejchem, czyli najzwyczajniejsze, codzienne powitanie.

Rzecz zdumiewająca – Mesjasz stał się człowiekiem, został wydany na śmierć i ukrzyżowany, zstąpił do piekieł, trzeciego dnia zmartwychwstał… Można by oczekiwać, że ta Boża epopeja zostanie spuentowana jakimś wykwitem olśniewającej, nadludzkiej mądrości, przyniesionej nam, maluczkim, z wysokości niebios i dna otchłani. Nic z tego. Zmartwychwstały przychodzi i… słyszymy coś, co potrafi powiedzieć każde dziecko, nawet takie z wadami rozwojowymi. Zwyczajne „dzień dobry”.

Tekst z książki „Zmartwychwstanie. Instrukcja obsługi” wydanej przez Wydawnictwo W drodze.