Papież Franciszek wie, że codziennie trwa walka o jego obraz w miliardach głów na całym świecie. Ma też świadomość, że kreowany przede wszystkim przez media wizerunek papieża wpływa na wizerunek Kościoła powszechnego. Jak mówią eksperci, jest to wizerunek uśmiechniętej i zatroskanej twarzy.

„Trwa walka o obraz Franciszka w naszych głowach” – napisał jeden z kościelnych tygodników w Polsce już rok po tym, jak kard. Jorge Mario Bergoglio SJ został wybrany na Stolicę Piotrową. Tekst zawierał sugestię, że medialny wizerunek Franciszka ma się nijak do tego, jaki papież jest w rzeczywistości. W kolejnych latach pontyfikatu tego rodzaju zarzuty pojawiały się wielokrotnie. Nie zabrakło nawet teorii, według których kształtowanie fałszywego wizerunku Franciszka jest elementem wyrafinowanej strategii, zmierzającej do niszczenia Kościoła. To dlatego papież miał się stać „ulubieńcem liberalnych mediów”, które starannie dobierają informacje na temat jego aktywności, jedne jej aspekty przesadnie nagłaśniając, a inne przemilczając. Nie brakuje tych, którzy podchodzą do papieża Franciszka bardzo krytycznie, wyłapując i podkreślając wszelkie wpadki, niejasne sformułowania i wątpliwości, jakie budzą jego wypowiedzi oraz dokumenty. Robi to także część mediów katolickich (lub za takie się podających), w tym również niektóre należące do Kościoła.

Jak więc to jest z papieżem Franciszkiem i mediami? Czy jest bezwolną igraszką w ich ręku? A może on i jego współpracownicy świadomie je wykorzystują, aby osiągnąć efekt w postaci radykalnej zmiany spojrzenia na następcę św. Piotra i Kościół katolicki? Żaden papież do tej pory nie był tak otwarty na dziennikarzy, żaden nie udzielił w tak krótkim czasie tylu wywiadów, nie przeprowadził tylu rozmów, w tym również tych nieautoryzowanych. To właśnie z tego rodzaju kontaktów Franciszka z mediami wynikają czasami poważne nieporozumienia, jak choćby niedawna sensacja, według której Franciszek miał zaprzeczyć istnieniu piekła.

Wizerunek

Pod koniec 2017 roku watykański dziennik „L’Osservatore Romano” zamieścił artykuł, w którym ostrzegał, że w mediach (zwłaszcza społecznościowych) tworzony jest nieprawdziwy „wizerunek papieża postępowca”. Autorka komentarza Lucetta Scaraffia zwróciła uwagę, że Franciszkowi przypisywane są słowa, których nie wypowiedział ani nie napisał. Postawiła też bardzo ostre zarzuty: „Niektóre osoby rozgłaszające postprawdy, kontynuując praktykę nienową w świecie mediów, ograniczają się na przykład do rozpowszechniania i podkreślania tylko tych słów papieża Franciszka, które wydają im się zgodne z osobowością medialną, zbudowaną wokół jego postaci”. Znana dziennikarka napisała, że ci sami ludzie przemilczają wszystko, „co może uchodzić za dowód myślenia spójnego z tradycją chrześcijańską”, a wyolbrzymiają wyrwane z kontekstu stwierdzenia, które pasują do lansowanego przez nich wizerunku papieża. Chcąc ten wizerunek potwierdzić za wszelką cenę, gotowi są naginać rzeczywistość. Kto jest adresatem tych gorzkich słów? Czy tylko media liberalne, usiłujące w ten sposób niejako zawłaszczyć wizerunek Franciszka? Niekoniecznie. W nie mniejszym stopniu można je odnieść do tych gazet, radiostacji, telewizji i serwisów internetowych, które starają się umocnić i utrwalić nieprawdziwy obraz papieża, ponieważ są mu niechętne.

Co to właściwie jest „wizerunek”? To słowo w dzisiejszych czasach używane jest bardzo często. Uczniowie w podstawówkach wiedzą, że o wizerunek trzeba dbać, troszczyć się, trzeba go kształtować. Jednak nawet wielu dorosłych nie potrafi w prostych słowach wyjaśnić, czym on jest.

Na stronie internetowej Elżbiety Żurek, zajmującej się zarówno wizerunkiem korporacyjnym, jak i osobistym, można przeczytać, że wizerunek to „obraz osoby, przedsiębiorstwa, instytucji lub organizacji, budowany w otoczeniu na podstawie informacji dochodzących do osób je reprezentujących. Rezultatem są subiektywne wrażenia, mające wpływ na ostateczną opinię o kształcie wizerunku”. Istotną rolę w kreowaniu wizerunku odgrywają środki masowego przekazu.

Tomasz J. Dąbrowski ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie w opublikowanym kilka lat temu artykule zwrócił uwagę (za S.H. Brittem), że wizerunki są publicznymi stereotypami. Co więcej, gdy stereotyp się ukształtuje, ludzie w większym stopniu działają pod jego wpływem niż pod wpływem tego, co się za nim kryje. Według Dąbrowskiego wizerunek stanowi całościowe, subiektywne wyobrażenie, jakie ma jednostka o danym obiekcie. Wyobrażenie to powstaje w wyniku intencjonalnych działań komunikacyjnych odnoszących się do tego obiektu, uwzględniających zarówno jego rzeczywiste cechy, jak i pożądany obraz. Co ważne, wyobrażenie kształtuje się również pod wpływem działań nieintencjonalnych, pochodzących z różnych źródeł przekazów oraz bezpośrednich doświadczeń jednostki, będących rezultatem osobistego kontaktu z danym obiektem. Brzmi to nieco skomplikowanie, ale wcale tak bardzo zawiłe nie jest. Łatwo zauważyć, że w kwestii wizerunku istotne są komunikacja i rozmaite przekazy. Dotyczy to także następcy św. Piotra.

„Istnieją dwa główne wizerunki medialne papieża Franciszka” – tak uważa ks. Józef Kloch, były rzecznik prasowy Konferencji Episkopatu Polski, a obecnie adiunkt na Wydziale Teologicznym UKSW w Warszawie, zajmujący się teologią środków społecznego przekazu, naukami o mediach, internetem, rzecznictwem prasowym oraz public relations. Zdaniem ks. Klocha w Polsce są one mocno połączone z pęknięciem politycznym (obóz rządzący, opozycja) oraz dwoma głównymi nurtami w mediach (TVP i jej podobne co do nastawienia media oraz TVN i pokrewne – dotyczy to również mediów katolickich i kościelnych). Katolicy i niekatolicy swoje poglądy na temat papieża Franciszka budują głównie na podstawie opinii kształtowanych przez obydwie grupy.

Inaczej sprawę widzi znany ekspert do spraw wizerunku Mirosław Oczkoś. Jego zdaniem wizerunek medialny papieża Franciszka jest wyjątkowo spójny od momentu, gdy nowo wybrany następca św. Piotra zamieszkał w Domu św. Marty, a nie w papieskich apartamentach. Specjalista zwraca uwagę, że „w wizerunku nie chodzi o prawdę, a przynajmniej nie tylko, natomiast ewidentny fałsz jest z czasem obnażany”. Według niego na tym polu Franciszek wygrywa, bo wszystko, co robi, wydaje się autentyczne. Przypominając, że media na całym świecie są nośnikiem do kreowania wizerunku, a często same taki wizerunek kreują, Mirosław Oczkoś zauważa: „Z aktualnym papieżem nie mają łatwo szczególnie te media, które są mu nieprzychylne. Franciszek jest wyrazisty i konsekwentny, bardzo przypomina sposoby kreowania wizerunku w mediach, które stosował Jan Paweł II, choć wtedy jeszcze nie było tak bardzo rozwiniętych np. mediów społecznościowych, a i dziennikarstwo zdaje się stało na wyższym poziomie”.

Ksiądz Józef Kloch uważa, że media są dziś głównym kanałem informacji na temat papieża. W jego ocenie wizerunek Franciszka jest budowany głównie wokół problemu stanu materialnego duchowieństwa, migrantów, stylu teologii Franciszka, adhortacji Amoris laetitia oraz – ostatnio – odniesienia Ojca Świętego do pomysłu biskupów niemieckich dotyczącego udzielania komunii św. współmałżonkom wyznania protestanckiego. „Najistotniejszym i zasadniczym tematem w mediach co do papieża są migranci – to jest soczewka skupiająca uwagę mediów na Franciszku” – podkreśla były rzecznik KEP.

Kto widział rzecznika?

Lucetta Scaraffia w cytowanym już komentarzu zamieszczonym na łamach „L’Osservatore Romano” za szczególnie niepokojące zjawisko uznała rozpowszechnianie całkowicie wymyślonych, rzekomych wypowiedzi papieża w mediach społecznościowych. W wymienionych kwestiach bez trudu można znaleźć w internecie przypisywane Franciszkowi nieprawdziwe wypowiedzi. Są one kolportowane, udostępniane, powielane, zarówno przez użytkowników przychylnych Franciszkowi, jak i przez nastawionych do niego wrogo. Jednak – co może niektórych dziwić – rzadko są one prostowane przez watykańskie służby prasowe. Rodzi się pytanie, czy nie potrzeba jakiegoś poradnika, który pozwoliłby rozpoznać, które informacje dotyczące Franciszka są prawdziwe, a które fałszywe.

Mirosław Oczkoś zwraca uwagę, że w obecnych czasach, kiedy media są tak blisko wydarzeń, są tak szybkie i jest ich tak dużo, rzeczywistym problemem staje się, co i kiedy dotrze do odbiorcy, a nie to, czy jest to prawda, czy fałsz. „Jesteśmy zalewani fałszywymi informacjami z każdej strony, fake news króluje. Jednak jak dotychczas żadna fałszywa informacja na temat Franciszka nie zagościła na dłużej w mediach. Można więc zaryzykować dwie tezy: Franciszek jest cały prawdziwy, a do tego dobrze »prowadzony« przez współpracowników” – podkreśla ekspert.

Zdaniem ks. Klocha problem z medialnym wizerunkiem papieża polega nade wszystko na budowaniu stereotypów wokół jego osoby. Są to stereotypy materialnego abnegata, zwolennika przyjmowania do Europy migrantów oraz przedstawiciela uprawianej w Ameryce Łacińskiej opisowej teologii (przeciwstawianej teologii systematycznej, związanej głównie z Europą).

Ksiądz Kloch zupełnie inaczej ocenia działania osób odpowiedzialnych za to, w jaki sposób Franciszek pokazywany jest w mediach. Szczególnie zawiedziony jest postawą obecnego rzecznika prasowego Stolicy Apostolskiej. Wskazuje, że jego aktywność jest bliska zeru. „Kto widział lub słyszał ostatnio jego wypowiedź w radiu lub telewizji? Kto pamięta, jak wygląda (sic!) rzecznik Stolicy Apostolskiej. A przecież to amerykański spec od public relations!” – mówi były rzecznik KEP, dodając, że aktualna sytuacja nie jest jedynie wynikiem reorganizacji mediów watykańskich. „Już wcześniej Greg Burke był »niewidoczny«. Identyfikowalność i znaczenie jego poprzedników – Joaquína Navarro-Vallsa i o. Federica Lombardiego – były o wiele większe. Mieli też wiele do powiedzenia. Ten stan rzeczy wpływa na sceptyczne nastawienie do Franciszka” – diagnozuje ks. Kloch. Przypomina, że rolą rzecznika biura prasowego, speca od PR jest właśnie budowanie wizerunku szefa. To jedna z istotniejszych funkcji w świeckich firmach, korporacjach itp. Biuro Prasowe Watykanu i jego dyrektor mają spore zadanie do wykonania – twierdzi ks. Kloch i daje przykład: „Bardzo dużo dowiedziałem się o Franciszku i jego postrzeganiu Kościoła z wywiadów o. Lombardiego podczas jego wizyty w Polsce przy okazji nadania mu tytułu doktora honoris causa Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Tak sobie wyobrażam codzienną aktywność Grega Burke’a. Wówczas z jego pracy będą korzystać media w Polsce i na świecie”.

Papież przeprasza

Tak surowy osąd obecnych działań służb medialnych papieża wywołuje pytanie, na ile są one zgodne z oczekiwaniami samego Franciszka oraz jego osobistymi uwarunkowaniami i przymiotami. Mirosław Oczkoś uważa, że ludzie od mediów przy Franciszku nie popełniają większych błędów. „Mają też szczęście, bo papież Franciszek ma coś, co nazywamy osobowością medialną. Kamera go widzi” – wyjaśnia.

Wiele wskazuje na to, że aktualny następca św. Piotra, rozumiejąc znakomicie znaczenie mediów i kształtowanego przez nie wizerunku, nie zdaje się tylko na działania specjalistów, ale – wykorzystując wspomniane atuty – stara się osobiście wpływać na swój obraz, stawiając na bliskość i autentyczność. Nawet jeżeli wiąże się to z możliwością jakiejś wpadki lub popełnienia poważniejszego błędu.

W książce Otwieranie drzwi rozmawiający z Franciszkiem Dominique Wolton zwraca uwagę, że zazwyczaj w historii nie zdarzało się, by papieże dużo mówili w mediach. Wypowiadali się oficjalnie. Obecny następca św. Piotra mówi dużo, jest obecny w mediach i bardzo popularny. „Nasuwa mi się pytanie: czy nie ma ryzyka rozdźwięku pomiędzy tym, co mówi Ojciec prywatnie, a wypowiedziami oficjalnymi? Czy też robi to Ojciec celowo, by stworzyć nowy rodzaj komunikacji, bardziej bezpośredni, pozainstytucjonalny” – dopytuje Wolton. Papież odpowiada, że konieczna jest ostrożność. „Nie »zimna« ostrożność, ale taka, która pozwala rozeznać, co można mówić i do czego nie można się posunąć” – precyzuje i przyznaje: „Odruchowe wypowiedzi się zdarzają, sam popełniałem błędy. Dwa lub trzy razy pomyliłem się, mówiąc coś w niewłaściwy sposób”. Franciszek ma na myśli rozmowy z dziennikarzami w samolocie. 

Papież ma świadomość, że pewnych rzeczy nie może mówić. Wie, że istnieje niebezpieczeństwo wykazania się brakiem wiedzy, roztropności lub niedochowania tajemnicy. „Ale mówię to, co mogę powiedzieć. Niektórzy są zgorszeni, to prawda” – stwierdza. Wolton docieka dalej, czy papież sądzi, że dzięki temu bezpośredniemu, ludzkiemu stylowi uda mu się pewne rzeczy załatwić. „Myślę, że to jest styl duszpasterski. Nie staram się mówić jak profesor, tylko jak pasterz” – odpowiada krótko Franciszek.

O tym, że potrafi bardzo skutecznie zapanować nad swoim wizerunkiem medialnym, świadczy wydarzenie, które mogło mieć bardzo negatywne dla papieża konsekwencje. Podczas pielgrzymki do Chile w styczniu br. dziennikarze w samolocie pytali o jednego z tamtejszych biskupów, oskarżanych o tuszowanie zachowań pedofilskich pewnego księdza. Franciszek odrzekł, że nie widział „żadnych dowodów” przeciwko biskupowi, a tylko „kalumnie”. Doszło do sytuacji niespotykanej. Niemal natychmiast za to sformułowanie publicznie skrytykował papieża przewodniczący Papieskiej Komisji ds. Ochrony Nieletnich kardynał Sean Patrick O’Malley. Oświadczył on, że wypowiedź Franciszka była „źródłem wielkiego bólu dla ofiar” pedofilii. Oburzenie użytymi przez Franciszka słowami wyraziło wiele poszkodowanych osób.

Jak zareagował papież? Kilka dni później na pokładzie samolotu, którym wracał do Rzymu, Franciszek osobiście przeprosił za swoją wypowiedź na temat chilijskiego biskupa. Przypomniał dziennikarzom, że w Chile dwa razy, w przemówieniach do władz i do duchowieństwa, mówił o sprawie pedofilii w Kościele. Ujawniając, że od początku swego pontyfikatu otrzymał około 25 próśb o ułaskawienie duchownych ukaranych za takie czyny, stwierdził: „Kontynuuję zerową tolerancję, zapoczątkowaną przez Benedykta XVI. W ciągu pięciu lat nie podpisałem ani jednego aktu łaski”. Prosił usilnie o przebaczenie wszystkich, których zranił swoją wypowiedzią. „Zrobiłem to niechcący. Bardzo mnie to boli” – zapewnił.

Ale na tym sprawa się nie skończyła. Po powrocie do Watykanu Franciszek bardzo szybko podjął działania w celu wyjaśnienia sytuacji. Do Chile pojechali jego wysłannicy, którzy w ciągu krótkiego czasu przedstawili raport. Franciszek po jego lekturze doprowadził do tego, że rezygnację złożyli wszyscy chilijscy biskupi. Spotkał się wielokrotnie z ofiarami księży pedofilów, a do Chilijczyków napisał przejmujący list, który nie pozostawiał wątpliwości, jakie jest jego stanowisko w sprawie nadużyć duchownych wobec nieletnich. Media skwapliwie wszystkie te fakty nagłośniły na cały świat.

Choroba mediów

W cytowanej już rozmowie z Woltonem Franciszek powołuje się na swoje doświadczenie z mediami, wykazując się niezwykle trzeźwą oceną. „Środki masowego przekazu przyjmują to, co im się podoba” – mówi i wymienia cztery zagrożenia, z którymi powinny się zmierzyć. Są to: dezinformacja, a dokładniej mówienie tylko części prawdy, oszczerstwa, obmowa i „choroba” mediów, „irytująca, nieprzyjemna, polegająca na lubowaniu się w najbardziej ryzykownych, brutalnych i niedyskretnych opowieściach i sensacjach”. Również coroczne orędzia papieża Franciszka na Dzień Środków Społecznego Przekazu oraz to, co mówi podczas spotkań z reprezentantami mediów, dowodzą, że znakomicie zdaje sobie sprawę z tego, w jaki sposób one funkcjonują. Świadczy o tym również podjęta przez niego reforma watykańskich środków komunikowania i stworzenie Dykasterii ds. Komunikacji, na czele której w pierwszych dniach lipca br. postawił Paola Ruffiniego, dotychczasowego dyrektora sieci telewizyjnej włoskiej Konferencji Episkopatu (TV2000). Po raz pierwszy osoba świecka pokieruje dykasterią watykańską.

Franciszek wie, że codziennie trwa walka o jego obraz w miliardach głów na całym świecie. Ma też świadomość, że kreowany przede wszystkim przez media wizerunek papieża wpływa na wizerunek Kościoła powszechnego. Zdaniem Mirosława Oczkosia w skali globalnej Franciszek dzięki swojemu wizerunkowi medialnemu, swojej osobowości wpływa bardzo pozytywnie na wizerunek całego Kościoła. „Jest to wizerunek uśmiechniętej, ale i zatroskanej twarzy, jest to wizerunek broniący prawd wiary, ale i mówiący, że człowiek jest grzeszny, może upaść, jednak zawsze może wstać”. Zdaniem eksperta Franciszek i jego otoczenie budują wizerunek Kościoła otwartego, znajdującego się bliżej ludzi, a nie skierowanego, oczywiście umownie, w stronę lektyki. „Z mediów przebija wizerunek fajnego człowieka i przyjaciela, mimo że jest równocześnie głosem z góry” – uważa Oczkoś. A skoro tak, to bardzo trafna i na czasie jest sugestia, którą sformułował ks. Józef Kloch: „Lepiej, by media obficiej cytowały wypowiedzi Franciszka, nie wyrywając ich z kontekstu, a nie tłumaczyły, jak należy papieża rozumieć”.