Ile trwa wieczność? A nieco konkretniej: jak długo ma trwać kara wieczystego więzienia?

W wieczności końca nie widać, bo taka natura wieczności. Tak o tym mówią wzniosłe nauki filozoficzne i teologiczne. Prawo natomiast, co brakiem precyzji się brzydzi, wprost stawia pytanie: ile trwa wieczność (perpetuitas)? A nieco konkretniej: jak długo ma trwać kara wieczystego więzienia (carcer perpetuus)? 

Gdy jakiś czas temu przeglądałem akta kapituł z drugiej połowy XV wieku, natrafiłem na kilkadziesiąt spraw karnych i dyscyplinarnych, którymi zajmowali się ojcowie zgromadzeni na kapitułach prowincjalnych. Szczególnie zainteresowałem się wyrokami, które brzmiały naprawdę poważnie: „Brat N.N. zostaje skazany na wieczyste więzienie”.  Na szczęście było ich tylko kilka, ale i tak postanowiłem przyjrzeć się temu nieco dokładniej. 

W średniowiecznym dominikańskim prawie kara wieczystego więzienia przewidziana była przede wszystkim dla brata popełniającego przestępstwo, za które w prawie świeckim groziła albo kara śmierci, albo tzw. kary dręczące (poenae afflictivae), albo też pozostawiające ślady na ciele (poenae indelebiles). Zgodnie z postanowieniami kapituły generalnej prawo do zmiany wyroku miał generał lub kapituła generalna, w praktyce jednak również kapituły prowincjalne mogły przekazać prowincjałowi prawo łaski. Na karę wieczystego więzienia mógł zostać skazany także brat, który popełnił nie tyle przestępstwo, ile poważne – zdaniem władz prowincjalnych – wykroczenie przeciwko zasadom życia zakonnego. W takim przypadku o terminie zakończenia kary decydował już sam prowincjał.

W drugiej połowie XV wieku u polskich dominikanów na karę wieczystego więzienia skazano pięciu braci. W trzech przypadkach ewidentnie nałożono tę karę za złamanie dyscypliny zakonnej. Na kapitule w Łęczycy w 1461 roku zajęto się sprawą brata Tomasza de Monte, który bezprawnie opuścił klasztor i na długie lata związał się z kobietą, na dodatek zamężną. Zgorszenie było tak znaczące, że oskarżony musiał przygotować się na wieczystą pokutę w klasztornym karcerze. 

Podobny los spotkał dwóch braci z klasztoru przemyskiego: tamtejszego przeora Jakuba z Opola oraz Jana. Pierwszy z nich – jak informowały akta kapituły z 1489 roku – miał nadużywać swojego urzędu i dopuścić się w trakcie kadencji wielu „skandalicznych, niebezpiecznych i zbrodniczych” wykroczeń. Jan natomiast winien był podobno świętokradztwa: najpierw miał ukraść kielich mszalny, a następnie sprzedać go Żydom. 

Jednak najcięższym przestępstwem, za które spotykała braci omawiana kara, było morderstwo. W 1468 roku kapituła w Warce nałożyła karę wieczystego więzienia na dwóch  skądinąd nieznanych zakonników – Jana i Klemensa. Bracia ci w nieznanych okolicznościach, miejscu i czasie mieli zabić współbrata Michała. Fakt, że dwóch winnych skazano na tę samą karę, zdaje się wskazywać, że morderstwo to było zaplanowane i dokonane z premedytacją. Należy wspomnieć, że zbrodnia braci Jana i Klemensa była – według znanych mi źródeł – jednym z dwóch tego typu przestępstw dokonanych w prowincji polskiej w średniowieczu.

I teraz powróćmy do postawionego na początku pytania: jak długo trwała kara wieczystego więzienia? Generalnie carcer perpetuus należy rozumieć nie tyle jako karę dożywotniego więzienia, jakkolwiek mogła ona rzeczywiście trwać wiele lat (nawet do śmierci skazanego), lecz jako pozbawienie wolności na czas nieokreślony. Czas pobytu w więzieniu był uzależniony od decyzji władz prowincji lub zakonu. Zakonnik skazany na wieczyste pozbawienie wolności nie wiedział, kiedy opuści mury karceru. To trzymanie w niepewności – „może wyjdziesz jutro, a może za sto lat” – było dodatkową karą, z jaką musiał zmierzyć się skazany. Przyglądając się jednak całej polityce penitencjarnej dominikanów polskich, można domniemywać, że owa „więzienna wieczystość” trwała około trzech lat lub nieco dłużej.

Takie rozumienie słowa „wieczność” obowiązywało – podkreślam – jedynie w praktyce ówczesnego zakonnego systemu penitencjarnego. W przypadku zakonnych ślubów wieczystych czy małżeństwa – to też podkreślę – nie używano terminu perpetuitas, lecz jakże konkretnego wyrażenia usque ad mortem, czyli „aż do śmierci”.

A ile trwa „aż do śmierci”? Aż do śmierci.