Gdybyśmy mówili o tym częściej, pobożność wiernych mogłaby tylko rosnąć.
O ile tytuł „Matka Kościoła” wywołał kontrowersje, pojęcie „wzoru” nigdy nie rodziło żadnych trudności. Jest to zatem doskonale pewny grunt. Paweł VI przedstawił nauczanie na temat Maryi jako wzoru w czterech głównych punktach.
1. Maryja jest w naszych oczach przede wszystkim dziewicą, która słucha – Virgo audiens, i która z wiarą przyjmuje Słowo Boże.
Tłem dla tego stwierdzenia jest z całą pewnością scena Zwiastowania, ale także słowa Elżbiety: Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła” oraz drogocenne wzmianki Łukasza o tym, że Maryja rozważała i zachowywała w swoim sercu zdarzenia z dzieciństwa Jezusa.
Przejdź do strony Wydawnictwa W drodze
Nie możemy też nie wspomnieć w tym miejscu słów św. Augustyna: „Najświętsza Maryja, wierząc, porodziła (Jezusa), którego wierząc, poczęła”.
Także Jan Paweł II podkreśla fakt, iż Maryja żyła w wierze, a opisując stan jej ducha, gdy stała pod krzyżem, mówił wręcz o „nocy wiary”, nawiązując do tej nocy, o której piszą mistycy (św. Jan od Krzyża, św. Teresa od Dzieciątka Jezus).
Jest rzeczą wiadomą, że także Kościół z wiarą przyjmuje Słowo Boże, nieustannie je medytuje i bada na przestrzeni wieków oraz rozdaje wiernym pod postacią chleba życia, który przyjmujemy w sakramencie eucharystii. Jak pięknie powiedział Hugo Rahner, „Kościół jest Maryją historii świata”.
2. Maryja to także figura Virgo orans, dziewicy, która się modli.
Tradycja ikonograficzna upodobała sobie w przedstawieniach Maryi modlącej się w chwili Zwiastowania (wspomnijmy choćby fresk Fra Angelico). Ewangelia nic nie mówi na ten temat, jednak jeśli chodzi o doświadczenie objawienia, rzecz jest co najmniej prawdopodobna.2
Ale przecież nie jesteśmy zdani wyłącznie na domysły: mamy echo modlitwy Maryi w hymnie Magnificat, który jest par excellence pieśnią czasów mesjańskich nieustannie wyśpiewywaną przez Kościół. Pieśń Maryi stała się w ten sposób wzorem modlitwy uwielbienia dla Kościoła wszystkich czasów i wszystkich miejsc.
Nowy Testament zawiera jeszcze dwie wzmianki na temat modlitwy Maryi: scenę w Kanie Galilejskiej i w dniu Pięćdziesiątnicy. Niezależnie od trudności związanych z interpretacją tej pierwszej sceny, pewne jest, że Maryja interweniowała u Jezusa i efekt końcowy uzyskano dzięki jej prośbie.
Drugie zdarzenie opisane jest w Dziejach Apostolskich: w dniach, które nastąpiły po wniebowstąpieniu Pana „Wszyscy oni trwali jednomyślnie na modlitwie razem z niewiastami, Maryją, Matką Jezusa, i braćmi Jego”. I tę scenę uwiecznili malarze, przenosząc zdarzenie na dzień Pięćdziesiątnicy. Z pewnością pamiętamy postać Maryi orantki, stojącej wśród apostołów i przyjmującej wraz z nimi Ducha Świętego; to ujmujące streszczenie prawdy o wstawiennictwie modlącej się Dziewicy, którą jest Kościół z Maryją w swym łonie.
Wciąż przypominają mi się przedstawienia Orantki, które można podziwiać w rzymskich Katakumbach: nie mam śmiałości, by jednocześnie powiedzieć, czy chodzi w nich o Dziewicę Maryję czy o Kościół, ale język symbolu może bardzo dobrze połączyć ze sobą obie te postaci.
3. Maryja jest też Virgo pariens, Dziewicą rodzącą, Dziewicą Matką.
Wystarczająco dużo powiedzieliśmy już na ten temat. Warto jednak przypomnieć, jakimi słowami o macierzyństwie Kościoła mówi II Sobór Watykański: „przez przepowiadanie bowiem i chrzest [Kościół] rodzi do nowego i nieśmiertelnego życia synów z Ducha Świętego poczętych i z Boga zrodzonych”.
Podobieństwo między cielesnymi narodzinami jedynego Syna zrodzonego z Maryi i narodzinami przybranych dzieci, jakimi jesteśmy na sposób duchowy, jest wyraźne: i On, i oni zostali poczęci z Ducha Świętego.
Tradycja patrystyczna pełna jest świadectw wyrażających to przekonanie. Na potwierdzenie wystarczy przytoczyć piękny tekst Leona Wielkiego: „Początek życia, jaki [Chrystus] wziął w łonie Dziewicy, umieścił w źródle chrzcielnym: dał wodzie to, co dał Matce; albowiem moc Najwyższego i osłona Ducha Świętego, która sprawiła, że Maryja porodziła Zbawiciela, sprawia, że woda odradza wierzącego”.
I wreszcie Maryja jest Dziewicą ofiarującą, Virgo offerens.
Zetknęliśmy się już z jednym czy dwoma kazaniami o Ofiarowaniu Jezusa w Świątyni. Temat ten był bardzo szeroko komentowany: poza przypisanym przez Prawo ofiarowaniem pierworodnego, Kościół podkreślał przedłużenie tego gestu w pierwszej ofierze, którą Słowo złożyło Ojcu, przychodząc na ten świat: „Oto idę – w zwoju Księgi napisano o Mnie – abym spełniał wolę Twoją, Boże”.
Począwszy od średniowiecza, choć nie kwestionowano owego pierwszego znaczenia święta, wskazywano także na pragnienie złożenia ofiary obecne w sercu Maryi, wykraczające poza zwykłe znaczenie obrzędu. Kościół dostrzegł, że więź między Maryją i jej Synem osiągnęła swój szczyt na Kalwarii.
Przechodząc ponad łatwymi wariacjami, a nawet nadużyciami tematu Matki Bożej Bolesnej, Kościół zechciał widzieć w Maryi wzór tego, co sam czyni podczas składania ofiary eucharystycznej. Każdego dnia, a prawdę mówiąc, nieustannie, Kościół sprawuje pamiątkę śmierci i zmartwychwstania Pana jako sakrament jedności rodzaju ludzkiego; każdego dnia dokonuje się głoszenie powszechności zbawienia, które prorokował starzec Symeon w dniu Ofiarowania. Każdy z wiernych zaś jest zaproszony do tego, by w swoim pokornym miejscu włączać się do tego wielkiego ofiarniczego gest, który nie przestanie trwać aż do skończenia świata.
Jesteśmy zatem zaproszeni do poruszania tematu Maryi jako wzoru Kościoła w oparciu o cztery zasadnicze punkty. Są to zagadnienia do głębi teologiczne, związane z samym sednem naszej wiary, dalekie od nieokreślonego sentymentalizmu i emfazy, które zbyt długo czuliśmy się w obowiązku okazywać, ilekroć w powietrzu pojawiał się temat Maryi.
Nadają się one zarówno do osobistego rozważania, jak i do publicznego głoszenia. Gdybyśmy mówili o tych sprawach częściej, pobożność wiernych mogłaby tylko rosnąć.