O czym pisze jedyny polski trapista?

Wynurzenie 5.15

Spowiadałem się u Wawrzyńca. On na wózku inwalidzkim, ja na krześle obitym dermą, wózek nie był zablokowany, więc Wawrzyniec, gdy pochylał się w proroczym zapale do przodu, napierał kołem na moją ścierpniętą nogę. Dobry miałem widok za oknem jego celi: zwieszający się nad farmą las, drzewa, których nigdy nie widziałem, bo stoją za wysoko, ogromne, rozłożyste i, jak wszystko w Aiguebelle, słabo zakorzenione w kamienistej ziemi.

Przejdź do sklepu Wydawnictwa W drodze

Gapiłem się przez okno podczas jego nauki: okno podzielone na osiem równych kwadratów, i w pierwszym kwadracie po lewej w rogu leciał myszołów. Nie Hopkinsowa pustułka, czyli Jezus Chrystus, ale myszołów. Czyli kto? Po rozgrzeszeniu znów go widziałem – chwiał się na czubku świerka w trzecim kwadracie z prawej strony od dołu. Chwiał się, łapał równowagę i słuchał czegoś razem z Wawrzyńcem, który zapomniał, że siedzę obok niego.

Wynurzenie 17.00

Mój czas. Mój, czyli dany do zagospodarowania. Zapełniam go również pisaniem do księżowskiej prasy. Mam pięćdziesiąt lat i dalej robię w zeszycie kleksy. Cały zeszyt taki zapaćkany, brudny, obdarty. Przez całe życie chciałem mieć czyste, zadbane i ładnie obłożone zeszyty jak dziewczęta, z którymi przystąpiłem do Pierwszej Komunii Świętej. Wreszcie się pogodziłem – nie przejdę przecież przez pogorzelisko w białym kołnierzyku, choć istnieją ludzie, którzy to potrafią.

Wynurzenie 21.00

Kopałem doły przy kościele pod oliwki. Ale okazuje się, że tam kamień na kamieniu, budowniczowie opactwa zakopywali gruz zaraz pod jego murem. Kamień na kamieniu, wszystko wymieszane, jak niedbałe notatki, niestaranne pismo, szyfr, tajemnica, a potem jest już za późno. Jest za późno. Kto to odczyta? I po co? Bo jak mawiają zgryźliwi poeci – nie wypada z ocalałej skorupy nocnika wnioskować o całej cywilizacji.

Wynurzenie 9.05

Podarunek od ptactwa wszelkiego, krzątającego się w rozmarynach, karłowatych sosenkach, forsycjach. Terkotanie, gwizdy, piłowanie, kląskanie, ćwierkanie klasyczne wróbelka, śmiech diabelski cukrówki. Dzierganie i fastryga i na okrętkę. Posłuszne Bogu ptaki. Zszywają tym śpiewem rozdartą podszewkę świata. Bo pod podszewką piekło. Gwoli ścisłości: nie tylko piekło, bo i rury z wodą i ściekami, kable telefoniczne i elektryka. Kto rozdarł, kto rozciachał bezpardonowo podszewkę świata? Marcyś. Wracał z pola do klasztoru, nie podniósł pługa, niedbaluch. Teraz ptaki zszywają ranę, śpieszą się. Śpieszcie się, dobre ptaki, śpieszcie. Nawet nie wiecie, jak heroiczne jesteście, bo – między nami, ptakami, mówiąc – żadna praca i najwymyślniejsze nici nie zszyją tej skromnej rany

Wynurzenie 9.05

Wyskrobałem dzisiaj z literackiego garnka maksymę – ostrzeżenie, maksymę – przestrogę, maksymę – stwierdzenie: „Granice krytycyzmu: ból fizyczny”. Reszty nie trzeba. Choć kontekst jej sformułowania ważny: Erazm z Rotterdamu drwi z przesądów i naiwnego kultu świętych, ale błaga o pomoc św. Pawła, by ulżył mu w paraliżującym bólu, wywołanym upadkiem z konia w drodze do Gandawy. Niemiecki reformator Hutten modli się do Najświętszej Panienki, kiedy bolą go strasznie stopy.

Wynurzenie 15.00

Pozwolić odejść. Pozwoliłem im odejść. Pozwalam im odejść. Pozwolę im odejść. Pozwolić odejść ludziom, rzeczom, zwierzę- tom. Tak naprawdę nigdy nie miałem czasu na opłakiwanie. Nie opłakałem mojego Ojca w roku ’81. Został pogrzebany, oczekuje zmartwychwstania i prosi o Zdrowaś Maryjo, a ja wróciłem do głupich egzaminów. Nie było czasu. Niektórzy to nawet nie wiedzieli, że ich kochałem. A tam obok szczeka piesek. Utrwalony na zawsze jednym słowem: przydrożny. I poeta, ten od pieska, też nie żyje.

Wynurzenie 9.00

Codziennik „La Croix” zachował się godnie. Fotografia ślicznej małej Polki, spokojne i smutne oczy tej dziewczynki, trzymającej naręcze biało-czerwonych róż. Pod fotografią nota wyjaśniająca, czym był Katyń.

Fragmenty książki Michała Zioło OCSO „Piosenka Humbaka”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa „W drodze”. Tytuł i lead od redakcji Dominikanie.pl.

Michał Zioło OCSO: Urodzony w 1961 roku. W 1980 roku wstąpił do Zakonu Kaznodziejskiego, a siedem lat później przyjął święcenia kapłańskie. Od 1995 roku jest w zakonie trapistów. Mieszka w opactwie w Notre Dame d’Aiguebelle w południowej Francji.