Otwórz, Panie, nasze serca, abyśmy uważnie słuchali słów Syna Twojego.
Nagrania kazań na niedzielę:
Kto wypełnia Jego przykazania, trwa w Bogu, a Bóg w nim
Komentarze z miesięcznika „W drodze”:
A ojciec i Matka szukali Go
Jan A. Kłoczowski OP
1 Sm 1, 20-22. 24-28 • Ps 84 • 1 J 3, 1-2. 21-24 • Łk 2, 41-52
Zanurzeni w świątecznej radości, zapachu choinki i wigilijnego sianka, nieco znużeni kolędowaniem, budzimy się do realnego świata. Trudne jest święto św. Szczepana i opis jego męczeństwa, ale i dzisiejsza Ewangelia nie jest łatwa. Nie opowiada o ciepełku rodzinnej kołderki, sielskiej atmosferze betlejemskiego domu. Mówi o dojrzałości młodego Człowieka, który zaczyna realizować swoją misję. Odłączenie się od rodziny i pozostanie wśród uczonych nie było buntem młodzieńca, wyzwalającego się z więzów nadopiekuńczej miłości swych rodziców.
Rodzice byli dojrzali. To oni stworzyli w nazaretańskim domu taką atmosferę, w której On mógł duchowo rosnąć, mógł być blisko tego, co „należy do Jego Ojca”. Coraz lepiej rozumiał, że nie jest własnością rodziców, lecz należy do Boga, i że to początek drogi, która zaprowadzi Go aż na krzyż.
Namalowano wiele obrazów przedstawiających Świętą Rodzinę, niektóre piękne, czasem naiwne. Ale prawie na każdym można dostrzec ślad, czy raczej zapowiedź tego, co miało nastąpić w przyszłości. Oto Chłopiec, pomagając w pracy temu, którego nazywano Jego ojcem, gładzi na warsztacie stolarskim drewno, układające się w kształt krzyża. Zajęty pracą Józef nie zwraca na to uwagi, ale czujne oko Maryi już to widzi.
Pobożność chrześcijańska uważnie śledziła to bolesne spojrzenie Matki. Przecież starzec Symeon powiedział, że serce Jej przeniknie miecz, Ona to wiedziała, ale nad bólem górowała Jej zgoda, Jej fiat wyrażone z wiarą w rozmowie ze zwiastunem od Boga. Miecz głęboko rani każde serce. Pobożna wrażliwość naliczyła siedem takich ran. Wiele matek płakało, modląc się przed obrazami Matki o przebitym sercu.
Chłopiec dojrzewał, „czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi”. Czuwali nad tym ci, którzy Go szukali. „Z bólem serca”.
Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?
Gdzie znaleźć Boga?
Paweł Adamik OP
1 Sm 1, 20-22. 24-28 • Ps 84 • 1 J 3, 1-2. 21-24 • Łk 2, 41-52
W czasach Jezusa każdy dorosły Żyd mieszkający nie dalej niż dzień podróży od Jerozolimy miał obowiązek udać się do niej na coroczne święta: Paschy, Tygodni i Namiotów. Wszyscy mieszkający w większej odległości musieli odbyć taką pielgrzymkę przynajmniej raz w życiu. Dla wielu młodzieńców była to okazja do przeżycia obrzędu przyjęcia do wspólnoty dorosłych – bar micwah, co oznacza „syn przykazania”.
W taką podróż wybiera się również Święta Rodzina. W drodze powrotnej Maryja i Józef orientują się, że nie ma przy nich Jezusa. Zaczynają Go szukać, pełni niepewności, strachu, troski i „bólu serca”. Zwykły rodzicielski odruch Maryi i Józefa.
Moglibyśmy się zatrzymać na rozważaniu tej historii jako opowieści o rodzicach zaniepokojonych o swoje dziecko, troszczących się o jego wychowanie, także w wymiarze religijnym. Jednak nie zapominajmy, że Ewangelia uczy nas przede wszystkim o relacji do Boga, o więzi, którą czasem może nie do końca rozumiemy, a której z całego serca chcielibyśmy doświadczyć w naszym życiu.
Dzisiejsza Ewangelia opowiada o głębokim pragnieniu znalezienia Boga. Ile razy zdarza się, że klękamy do modlitwy pełni „bólu serca”, szukając Go? Dzisiaj widzimy, że doświadczają tego również Maryja i Józef, nie do końca jeszcze świadomi, kim jest Jezus. A On tak po prostu daje się odnaleźć „na swoim miejscu” – w świątyni. Czasem zdarza nam się w tym szukaniu błądzić, bo szukamy na oślep, w pędzie, pełni trwogi, fałszywych oczekiwań, wyobrażeń, może nawet jakichś pretensji. A Bóg jest przecież tak blisko. Święty Paweł napisze: „Czyż nie wiecie, że jesteście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? (…) Świątynia Boga jest święta, a wy nią jesteście” (1 Kor 3, 16n).
Obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy
Więzy rodzinne
Stanisław Nowak OP
1 Sm 1, 20-22. 24-28 • Ps 84 • 1 J 3, 1-2. 21-24 • Łk 2, 41-52
To nie przypadek, że Kościół pragnie uczcić Świętą Rodzinę w najbliższą niedzielę po Bożym Narodzeniu. Dopiero przez pryzmat tajemnicy paschalnej, wspominanej w pierwszy dzień tygodnia, można zobaczyć światło bijące od Józefa, Maryi i Jezusa. Pomaga w tym dzisiejsza Ewangelia, w której dwunastoletni Syn zgubił się Rodzicom. Działo się to w czasie świąt paschalnych. Ta doroczna uroczystość wyzwolenia z Egiptu stanie się powtórnie przestrzenią, w której Jezus zniknie na trzy dni, aby dokonać ostatecznej paschy. Uczniowie i niewiasty będą go szukać bezskutecznie w grobie, w końcu bezsilni wrócą do Jerozolimy, tak jak Józef z Maryją. Tam Go odnajdą, a raczej Zmartwychwstały sam ich odnajdzie. Uczniom idącym do Emaus będzie tłumaczył Pisma odnoszące się do Niego tak, jak wyjaśniał je uczonym w Świątyni. Wreszcie w świetle słów: „wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego” można zrozumieć, co nastoletni Jezus miał na myśli, mówiąc: „powinienem być w tym, co należy do mego Ojca”. Bóg Jezusa Chrystusa staje się do końca naszym Bogiem i naszym Ojcem. Stąd powinniśmy być w tym, co należy do naszego Ojca, zjednoczeni w Chrystusie – Nowej Świątyni – Kościele.
Całe życie Jezusa dąży do ostatecznej Paschy dokonanej przez Krzyż i Zmartwychwstanie. On nosi ją w sobie od początku i dlatego jako młodzieniec chce pozostać tam, gdzie obecność Ojca jest najwyraźniejsza. Jednak mocą więzów rodzinnych Jezusowe pragnienie przejścia z tego świata dotyka Józefa i Maryję. Teraz głęboko i niezrozumiale ich rani, lecz w dzień zmartwychwstania wiernie chowane wspomnienia rajsko zakwitną. Ból i cierpienie wynikają z bliskości, ze wspólnoty życia z Jezusem. To przecież kontakt ze wspólnotą Boga Żywego, który prawdziwie płonie miłością, który rani i sam leczy.
Jeśli dziś każdy ochrzczony człowiek nosi w sobie Paschę Chrystusa, odnawia ją i uobecnia w kolejnych sakramentach, to jakie wyzwanie stoi przed chrześcijańską rodziną?! Do jakiej jedności jest powołana ta wspólnota, skoro jest Kościołem domowym?! Czym jest liturgia życia, jeśli rodzina jest świętych zamieszkaniem na wzór Trójcy?!