– To nasz Zakon zapoczątkował tradycję produkcji wina w Sandomierzu – mówi ojciec Wojciech Krok, przełożony tutejszych dominikanów.

Na początku roku ojciec Krok pochwalił się publicznie winem, które powstało w winnicy tutejszego klasztoru. Podczas konferencji podsumowującej projekt „Powrót do tradycji winiarskich ziemi sandomierskiej” wręczył butelki trunku przedstawicielom władz samorządowych. To pierwsze wino z dominikańskiej Winnicy św. Jakuba od pięciuset lat.

– W tym roku będzie następne – zapowiada ojciec Krok. – Chcemy, żeby Winnica Świętego Jakuba stała się wizytówką całego regionu.

Superwytrawne nie na konkurs

Wiosną 2012 roku w przylegającym do kościoła św. Jakuba dominikańskim ogrodzie i sadzie zaczęły się wzmożone roboty: ogrodnicy wykarczowali kilka starych drzew, uprawili ziemię, posiali nawóz i posadzili sadzonki winorośli.

Pracami kierowało Towarzystwo Naukowe Sandomierskie, które wraz z tutejszym magistratem postanowiło wskrzesić dawne tradycje winiarskie regionu. Projekt wspiera finansowo Szwajcaria w ramach współpracy z krajami Unii Europejskiej. Dominikanie udostępnili na ten cel prawie trzy hektary swojej ziemi – tak reaktywowano Winnicę św. Jakuba, której początki sięgają XIII wieku.

Na początku października zeszłego roku winiarzom udało się zebrać z dominikańskiej winnicy pierwsze owoce ze szczepu Seyve Villard i zrobić z nich białe wino. Winiarze przyznają, że zerwali grona zbyt wcześnie. Gdyby zaczekali kilkanaście dni – owoce byłyby bardziej dojrzałe i miały więcej cukru.

– Dlatego otrzymaliśmy trunek o nieco kwaskowym posmaku, taki superwytrawny – żartuje Janusz Suszyna z Towarzystwa Naukowego Sandomierskiego. – W tym roku nie będziemy go wystawiać w konkursie, bo moglibyśmy przegrać, ale w przyszłym roku spodziewam się, że pokonamy okolicznych winiarzy – dodaje Suszyna.

 

fot. Patryk Goszczyński

Modliła się królowa

Z Sandomierzem związany był Czesław Odrowąż – jeden z pierwszych polskich dominikanów i późniejszy błogosławiony. Nim wstąpił do Zakonu Kaznodziejskiego – był kanonikiem tutejszej kolegiaty, obecnie katedry pod wezwaniem Narodzenia Najświętszej Maryi Panny.

Pierwsi dominikanie przybyli do Sandomierza w 1226 roku – przyprowadził ich tutaj św. Jacek. Zakonnikom oddano stojący na Wzgórzu Jakubowym kościół pod wezwaniem św. Jakuba Apostoła. Na miejscu starej świątyni, sięgającej początków chrystianizacji Polski, dominikanie budują z wypalanej cegły nowy kościół i klasztor.

Sandomierski konwent to jedna z najstarszych wspólnot dominikańskich w Polsce. Zaledwie trzy lata wcześniej św. Jacek założył klasztor w Krakowie. W tym samym roku, co w Sandomierzu, dominikanie osiedlają się też we Wrocławiu, a rok później – w Gdańsku.

Bracia kaznodzieje nie mają jednak w Sandomierzu łatwo. W 1260 roku Tatarzy mordują 49 tutejszych dominikanów razem z ich przeorem ojcem Sadokiem. Razem z braćmi giną też mieszkańcy miasta, którzy schronili się w świątyni przed najeźdźcami.

Na szczęście do opuszczonego klasztoru przybywają rychło dominikanie z innych polskich konwentów. Zakonników wspiera hojnie książę krakowski i sandomierski Leszek Czarny. Także kolejni książęta i królowie patrzą łaskawie na sandomierski klasztor: bywał tu często król Kazimierz Wielki, w dominikańskiej świątyni modliła się żarliwie królowa Jadwiga.

Pomyślny rozwój konwentu przerywa potop szwedzki – 6 kwietnia 1657 roku Szwedzi mordują ponad 80-letniego ojca Augustyna Rogalę, który nie zdołał opuścić klasztoru przed szwedzkimi żołdakami.

Kolejny cios spadł na sandomierskich dominikanów w drugiej połowie XIX wieku. W odwecie za wybuch Powstania Styczniowego car likwiduje w 1864 roku zakony w Królestwie Polskim. Klasztor w Sandomierzu spotyka ten sam los – po 638 latach obecności dominikanów wypędzono z miasta.

Na winorośl za zimno

Rok 1226 to nie tylko początek obecności Zakonu Kaznodziejskiego w Sandomierzu. Od tego roku datuje się także początek uprawy na tych ziemiach winorośli i produkowania wina. Tradycję rozpoczęli dominikanie, którzy koło kościoła założyli pierwszą winnicę.

– Bracia wytwarzali wino głównie do celów liturgicznych – opowiada ojciec Krok. – Ale są też dokumenty, które potwierdzają, że mieli piastowski przywilej sprzedaży wina gronowego w całej Europie – dodaje dominikanin. Ma na myśli dokument, jaki nadał zakonnikom w 1238 roku Leszek Czarny.

W ślad za dominikanami wino zaczęli wytwarzać też inni – średniowieczny Sandomierz stał się rychło winiarska potęgą, a tutejsze wina słynne były na okolice. Podobno cenił je sobie sam Kazimierz Wielki.

Po przeszło dwustu latach winiarska tradycja załamała się. Surowe zimy wymroziły szlachetne odmiany winorośli i w XVI wieku zaprzestano produkcji trunku. Pustoszące w późniejszych wiekach ówczesną Rzeczpospolitą wojny dopełniły reszty zniszczenia.

Jedynym śladem po sandomierskim winie były piwnice, które tutejsi kupcy wykopali pod starówką, żeby przechowywać beczki z trunkiem. Do dziś zachowały się też nazwy podsandomierskich wsi: Winiary i Winiarki – gdzie uprawiano winorośl.

Powrót w rocznicę męczeństwa

2 czerwca 2001 roku z katedry Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Sandomierzu wyrusza uroczysta procesja do kościoła św. Jakuba. Wśród jej uczestników idą też zakonnicy w białych habitach i czarnych kapach. Tak wyglądał powrót dominikanów do Sandomierza po 137 latach nieobecności.

– Jesteście dla nas i tego miasta zwiastowaniem nadziei. Przyjmujemy was z wiarą i ufnością, pełni miłości prosimy: wspomagajcie nas swoją służbą – witał braci kaznodziejów ówczesny biskup sandomierski Wacław Świerzawski.

Dzień powrotu nie był przypadkowy. 2 czerwca to wspomnienie męczeństwa bł. Sadoka i jego 48 współbraci, którzy zostali zamordowani 741 lat wcześniej.

– Przez wiele lat obchodząc liturgiczne wspomnienie Męczenników Sandomierskich powracaliśmy myślą i modlitwą do tego miejsca przypominając sobie ów zabytek naszej architektury oraz piękno całego Starego Miasta. Opatrzność sprawiła, że tegoroczna uroczystość liturgiczna będzie połączona z powrotem dominikanów – mówił jeszcze przed uroczystością o. Maciej Zięba, ówczesny prowincjał polskich dominikanów.

Bracia kaznodzieje jak dawniej odprawiają w swoim kościele msze dla mieszkańców miasta i głoszą kazania. Uczą też religii w szkole i prowadzą duszpasterstwo młodzieży. Kilkanaście lat po swoim powrocie do Sandomierza postanowili także wskrzesić winiarską tradycję, którą osiemset lat temu zapoczątkowali tutaj ich współbracia. – Byłoby to z korzyścią dla promocji dla naszego klasztoru – mówi ojciec Krok.

Sandomierscy dominikanie planują, żeby odwiedzający to miejsce turyści i pielgrzymi mogli degustować wino z ich słynnej winnicy. Tak jak to dzieje się w innych winnicach.

Ojciec Tytus Piłat z tutejszego klasztoru ma natomiast marzenie, żeby wina z dominikańskiej winnicy mógł kiedyś użyć do odprawienia mszy świętej. – Wtedy wrócilibyśmy do tradycji produkcji wina liturgicznego, którą przed wiekami zapoczątkowali nasi bracia – mówi.