Czytamy dziś w Ewangelii, że Jezus wszedł do miasteczka i usiadł przy studni. Patrząc na Niego, przypomnijmy sobie trzy wędrówki do studni.
Podróż pierwsza. Do studni przyszedł sługa wysłany przez Abrahama. Spotkał tam Rebekę i przyprowadził ją synowi Abrahama Izaakowi, aby została mu poślubiona (Rdz 24). Do studni udał się też Jakub. Stanął przy niej i poznał tam swoją żoną Rachel (Rdz 29). Do studni skierował się także Mojżesz. Zobaczył przy niej siedem córek kapłana Madianitów, z których jedną wziął za żonę (Wj 2).
Czy Jezus przyszedł do studni również w celach matrymonialnych? Tak, Jezus przyszedł, by zawrzeć ślub. Co Go doprowadziło do studni?
Niewiele wiemy o Samarytance, jednak trzy informacje wydają się bezsporne: była poganką, miała skomplikowane życie, do studni doprowadziła ją gmatwanina pragnień. Kim jest Samarytanka? Czym jest ślub? Samarytanka to każdy, kto w swym pogaństwie pozwala, by znalazł go Jezus. A ślub to chrzest, bo wody chrztu są przysięgą wierności, którą obie strony składają sobie na zawsze. Zatem Kościół to wspólnota odnalezionych przez Jezusa i zaślubionych Jezusowi.
Podróż druga. Kobieta przychodzi do studni z dzbanem. Jednak dzieje się rzecz nieoczekiwana, gdyż nie zabiera go w drogę powrotną. Co się zatem wydarzyło przy studni, skoro dzban przestał już być potrzebny? Dzban to całe życie tej kobiety, życie nieuporządkowane, zakłamywane przez nią samą. Dźwigała go dotąd jak ciężar. W konfrontacji z drugą osobą, z Jezusem, zaczęła zdzierać z siebie strupy fałszu. Żywą ranę obmyła wodą ze studni. To musiało boleć, ale pozwoliło jej żyć na nowo, inaczej, lepiej. Nie potrzebuje już dzbana, gdyż prawda, którą odkryła, „stała się w niej źródłem”.
Podróż trzecia. Kobieta z Samarii przyszła tylko nabrać wody, a odchodzi od studni jako apostoł Jezusa i mówi wszystkim napotkanym: „Czyż On nie jest Mesjaszem?”. Przyszła do studni o godzinie szóstej, czyli w samo południe, w największe słońce. Przyszła do studni bardzo głębokiej, zbudowanej na źródle. Z czym odchodzi? Odchodzi z poznaniem Jezusa, który jest najjaśniejszym słońcem, który jest głębią nieogarnioną, który jest „źródłem, tryskającym ku życiu wiecznemu”.
Widzimy dziś zatem trzy podróże do studni, trzy wędrówki do Jezusa: podróż zaślubin, podróż oczyszczenia, podróż poznawania i odkrywania. Czyż w historii o Samarytance nie zostało nam opowiedziane całe życie Kościoła, całe nasze chrześcijaństwo?
Komentarz został opublikowany w marcowym numerze miesięcznika “W drodze”, 2014r.
fot. flickr.com/BartBernardes