Przed nami jej święto - Kapituła Prowincji.
Dominikańska demokracja jest jednym ze znaków rozpoznawczych pomysłu św. Dominika. Od ponad ośmiuset lat pozwala na twórcze głoszenie i owocne życie wielu braci. Dla wielu zaskakująca, dla dominikanów wydaje się być jak powietrze, niezbędna do życia. Tak jak powietrzem, dominikanin oddycha demokracją, a kiedy zaczyna mu jej brakować, jego życie zakonne zaczyna obumierać.
Przed nami święto domikańskiego powietrza – sztuki oddychania. Kapituła Prowincji oprócz tego, że jest obowiązkiem wynikającym z obranej przez Dominika drogi, jest także, zgodnie z jego zamysłem, świętem wspólnoty, która nieustannie idzie w kierunku, jaki jej wskazał.
Jak mówią nasze Konstytucje, na tej drodze tego rodzaju ustrój ma służyć rozwojowi Zakonu, jak i jego samokontroli. Po to, aby mógł „z odwagą się odnawiać i przystosowywać do nowych warunków, wyszukując i uznając wszystko, co w dążeniach ludzi jest dobre i pożyteczne, by włączyć to w niezmienną i harmonijną syntezę podstawowych elementów swojego życia”.
Od pierwszych dni w Zakonie każdemu z braci mówi się o wartości tego rodzaju sprawowania władzy. Każdy z nas uczony jest odpowiedzialności za prawo do współrządzenia i przez to decydowania o losie nie tylko swoim, ale i współbraci. W takim wypadku studiowanie „Konstytucji i Zarządzeń Braci Zakonu Kaznodziejów” wydaje się być czymś naturalnym. Po rocznym nowicjacie każdy brat przed pierwszymi ślubami musi zdać sprawę z tego, w jaki sposób przyswoił sobie reguły życia kaznodziejów i czy nadaje się nie tylko do życia we wspólnocie, ale także czy posiada te cechy, w których demokracja dominikańska będzie dla niego jedną z najważniejszych wartości.
Być może wielu z braci pamięta pytania z Konstytucji, zadane im w czasie egzaminu przez komisję, w której skład wchodzą bracia wyznaczeni przez przeora konwentu, w którym mieści się nowicjat. Zapewne w wielu te wspomnienia odżywają przed kapitułami klasztorów, zwłaszcza zaś przed kapitułą Prowincji, kiedy wspólnie trzeba podjąć ważne dla życia każdego z nas decyzje. Nie obce są nam wszystkie demokratyczne przywileje i obowiązki. Szacunek do brata, do jego poglądów – niekiedy mocno odmiennych – wymaga rzetelności w realizowaniu kolejnych punktów naszych ustaw. W tym momencie samo prawo, które wydawać by się mogło bez znaczenia, nabiera ducha.
Włącz się do akcji #OgarnijKapitułę
Dołącz do wydarzenia
Świadomość tego, że głos każdego z nas ma znaczenie, że ja mogę zależeć od decyzji innych, uczy pokory wobec konkretnych osób, historii i tego, czego można się z niej nauczyć. Dużej rozwagi wymaga podejmowanie rewolucyjnych decyzji, jakichkolwiek zmian. Sam kiedyś mogę stać się ofiarą tego, że w moim wyborze komuś zrobiłem krzywdę – ktoś przez ten wybór został zraniony.
Nie chodzi w tym miejscu o kompromisy, a o przekonanie, że ta demokracja nie jest celem samym w sobie. Ma nam wszystkim pomóc dostać się do nieba. Albo inaczej: pozwolić zobaczyć, jak niebo jest piękne już tutaj na ziemi. Także tym, którzy nie mają sił, gdzieś zgubili natchnienie i wolę do tego, żeby iść dalej. Pomiędzy nami jest takich wielu.
Świętowanie demokracji dominikańskiej jest dla każdego. Głos każdego liczy się tak samo. Kiedy wśród uczestników są bracia, których (na szczęście, tylko z racji wieku) można nazwać emerytami i tych, którzy ledwo co zostali wyświęceni na prezbiterów i została udzielona im łaska głoszenia Słowa, można zachwycić się Bożą pomysłowością.
Wtedy okazuje się, że sami lepiej tego byśmy nie wymyślili. Być może jeden brat podejmujący decyzję mógł zrobić to równie dobrze, jak cała wspólnota, która męczy się nad niezrozumiałymi intencji poszczególnych z nas. W decyzji jednego brata nie byłoby jednak tak widoczne Boże miłosierdzie i to, jak tak niedoskonałych jest wstanie uzdolnić do jednomyślności. To naprawdę bywa zadziwiające, gdy z odmiennych poglądów rodzi się wspólna decyzja. Duch Święty działa. Jak ten delikatny powiew wiatru, nie narzuca się, niczego nie niszczy, a pozwala zaczerpnąć powietrza, które daje życie.
Taka jest dominikańska demokracja. Jak powietrze. Duch Święty nadaje, jak wiatr powietrzu, kierunek. Wydaje się, że można napisać więcej. Ale o powietrzu się nie pisze. Powietrzem się oddycha, tak jak demokracją w zakonie Braci Kaznodziejów.
fot. K. Nowak