Czynił na ziemi to, co widział u Ojca. A więc ukochał nas bezgranicznie.
Kiedy myślałam nad tym, skąd Jezus czerpał siły, by pomimo wielkiego lęku wobec zbliżającej się męki i śmierci, w czasie Ostatniej Wieczerzy tak bezgranicznie powierzyć się ludziom, przypomniałam sobie zdanie, które słyszymy w I Modlitwie Eucharystycznej tuż przed Przeistoczeniem: „On to w dzień przed swoją męką wziął chleb w swoje święte i czcigodne ręce, wzniósł oczy ku niebu, do Ciebie, Boga, swojego Ojca”.
Wzniesienie oczu ku Ojcu było początkiem zapisanej w Ewangelii Jana modlitwy Jezusa w Wieczerniku. Jest to modlitwa całkowitego zawierzenia i oddania się Ojcu i ludziom.
Podczas chrztu w Jordanie Jezus usłyszał skierowane ku Niemu wyznanie miłości Ojca. Wyznanie, które jako Syn Boży słyszy nieustannie. To wyznanie, głęboko wyryte w Jego sercu, niosło Go przez całą Jego ziemską drogę. I właśnie to zanurzenie w nieskończonej miłości Ojca uzdolniło Chrystusa do całkowitego zjednoczenia się z nami i do oddania za nas życia.
Bo – według Jego własnych słów – czynił na ziemi to wszystko, co widział u Ojca. A więc ukochał nas tak jak Ojciec – bezgranicznie.
s. Paula