Pragnę wyjść poza sferę swego bezpieczeństwa, tam gdzie mi dobrze i wygodnie.
W Tajemnicy Nawiedzenia św. Elżbiety widzimy jak Maryja z pośpiechem wyrusza w góry.
Tu każda niemożliwość staje się możliwa, bo „skądże mi to, że Matka mego Pana przychodzi do mnie”.
Dziewica, która nosi w sobie Boga, biegnie by doświadczyć kolejnego cudu, gdy Elżbieta Jej krewna ma porodzić Syna.
Ile w tym tekście Życia, które od początku do końca jest jednym hymnem uwielbienia, od Magnificat po Benedictus. Przeplatają się te dwie historie kobiet, które potem stają się dla nas wzorem, jak sławić Człowieka, który jest dziełem Boga.
Proszę, naucz mnie tego spojrzenia, które przeniknęło Twą duszę, Maryjo. Gdy weszłaś do domu Zachariasza i pozdrowiłaś Elżbietę, było to jak odwieczne spojrzenie Boga , bo nie tak widzi Bóg jak człowiek.
Zobaczyłaś, że tu i teraz dzieją się wielkie rzeczy, bo Bóg nawiedził lud swój, a w tych Synach jest Nadzieja dla tych, którzy trwają w mrokach śmierci.
Bez tego patrzenia głębiej nie wejdę na Drogę, która prowadzi do Umiłowanego Ojca.
Pragnę wyjść poza sferę swego bezpieczeństwa, tam gdzie mi dobrze i wygodnie i, jak Ty, Maryjo, zaufać Bożemu przewodnictwu. Chcę opuścić swą twierdzę, by wyruszyć w duchową wędrówkę.
I choć wiem, że Ty, o Panie, pociągasz mnie więzami Miłości, to jednak oporne jest moje serce i często musisz wymusić, bym poszła za Tobą , by spotkać drugiego człowieka , który jest dziełem rąk Twoich.
s. Michaela