Fragment książki "Matka Boża z Guadalupe. Patronka cywilizacji miłości" autorstwa Carla Andersona i Eduardo Cháveza, wydanej przez "Wydawnictwo W drodze".

Gdy rozpoczynamy modlitwę znakiem krzyża: „W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”, przywołujemy Trójcę Świętą, najwyższy wzór miłującej się komunii osób, komunii wzajemnej miłości i prawdy. Sam fakt bycia stworzonym na obraz Boga wskazuje, że człowiek nosi w sobie pewien aspekt Trójcy Świętej: jest stworzony do pełnej miłości komunii z ludźmi. Naszym zadaniem w codziennym życiu i kontaktach z ludźmi jest naśladować tę trynitarną miłość i prawdę, której jesteśmy odbiciem. To jest fundament cywilizacji miłości: być stworzonym na obraz Boga to nie tylko być ukształtowanym w jakiś konkretny sposób, ale działać jak Boże odbicie, to znaczy być ontologicznie przeznaczonym i zdolnym do życia w pełnej miłości komunii z innymi.

Nasze pokrewieństwo z Bogiem wykracza poza genetyczną tożsamość naszych osobowości. Oznacza to, że Boże ojcostwo nie tylko stwarza nas do miłosnej komunii z innymi, ale jednocześnie nas do niej uzdalnia. Tak jak znajdujący się na tilmie kwiat w kształcie serca i kwiat z wizerunkiem twarzy zakorzenione są w boskości, tak korzenie naszych osobowości oraz źródło naszej miłości nie są pochodzenia ludzkiego, lecz boskiego:

On pierwszy nas ukochał i nadal nas kocha jako pierwszy; dlatego my również możemy odpowiedzieć miłością. Bóg nie nakazuje nam uczucia, którego nie możemy w sobie wzbudzić. On nas kocha, pozwala nam zobaczyć i odczuć Jego miłość, i z tego „pierwszeństwa” miłowania przez Boga może, jako odpowiedź, narodzić się miłość również w nas.

Miłosna relacja Boga z nami i nasza miłosna relacja z innymi nie są czymś rozłącznym; są ze sobą powiązane. Chrześcijaństwo jest relacyjne: nasza relacja z Chrystusem nie zamyka się w sobie, ale jaśnieje w naszym życiu, zawsze domagając się konkretnej realizacji, przejawiającej się w miłości do innych. Za naszym pośrednictwem boska obecność Chrystusa nie jest już przechowywana wyłącznie w Kościele – jak boska woda pod świątynią Templo Mayor – ale może płynąć w nas i z nas wypływać.

Jakaż prawda może być istotniejsza dla naszych relacji z bliźnimi niż ta, że każdy człowiek, stworzony na obraz i podobieństwo Boga, posiada swą unikalną godność? To fundament naszego człowieczeństwa, odróżniający nas od innych stworzeń, i wymaga on, abyśmy odnosili się do siebie z miłością. „W tej miłości zawarte jest uznanie godności osobowej drugiego człowieka i jego niepowtarzalności”.
Chociaż godność ta pochodzi od Boga, nie jest ona przed nami ukryta ani nie posiada wyłącznie duchowej natury. Każda osoba może i w naturalny sposób rozpoznaje pewną godność, która jest wspólna wszystkim ludziom.

Ta ewangeliczna „dobra nowina” jest zbyt dobra, aby ją zapomnieć: „Jezus Chrystus przyniósł nam orędzie, które kładzie nacisk na absolutną wartość życia i ludzkiej osoby, która pochodzi od Boga i jest powołana do wspólnoty z Bogiem”. Przychodząc na świat jako prawdziwy człowiek, który przeszedł przez śmierć, Chrystus jasno pokazuje, że „Każdy z nas jest owocem zamysłu Bożego. Każdy z nas
jest chciany, każdy miłowany, każdy niezbędny”. Z tego powodu bycie chrześcijaninem to nie tylko przestrzeganie zasad „bycia dobrym”, ale bycie zjednoczonym z Osobą. Jak powiedział Benedykt XVI: „Etyka chrześcijańska nie rodzi się z systemu przykazań, lecz jest następstwem naszej przyjaźni z Chrystusem. Przyjaźń ta wpływa na życie: jeśli jest prawdziwa, wciela się i spełnia w miłości do bliźnie-
go”. Nasza relacja z Chrystusem jest głęboko afirmatywna i zamiast być źródłem zakazów, jest źródłem miłości, która skłania nas do odwzajemniania miłości i traktowania innych hojnie, sprawiedliwie i ze współczuciem.

Co więcej, od Chrystusa każdy z nas uczy się wzrastać w miłości i upodabniać do Niego, do najlepszego dziecka Bożego. Jako chrześcijanie rozumiemy, że jest to częścią naszej tożsamości: nosimy w sobie obraz Boga, a dla ludzi wokół jesteśmy obliczem Chrystusa. „Chrześcijanin w swoim sercu ma nieusuwalnie wyrytą twarz Chrystusa. Jest nie tylko alter Christus [drugim Chrystusem], ale ipse Christus [istotnie Chrystusem]”. Miłość pomaga nam dostrzec Chrystusa w naszych bliźnich i pozwala nieść Go innym. W tej nauce Maryja odgrywa znaczącą rolę. Jako matka Chrystusa ma wyjątkowo bliski udział w trynitarnej miłości Boga; rozpoznała Mesjasza w swoim Dziecku, może też „napełnić nasze oczy światłem, abyśmy umieli rozpoznawać Jego oblicze w twarzy każdej osoby ludzkiej, która jest sercem pokoju”.

Patrząc na cywilizację miłości, zapowiedzianą kwiatem w kształcie serca, nie możemy pomijać idei ofiary jedynie dlatego, że słowo to kojarzy nam się z brutalnymi i krwawymi praktykami Azteków. Miłość Boga do człowieka nie tylko uzdolniła nas do wzajemnej miłości, ale w Jezusie Chrystusie zesłała nam najwyższy przykład ofiarnej miłości. Swoim życiem i śmiercią oddał On ludzkości swe serce w najbardziej dosłowny sposób: na krzyżu. Dzięki Chrystusowi możemy w nowy sposób zrozumieć
poświęcenie: „Nacisk położony na ofiarę – sacrificium – oznacza tutaj całe egzystencjalne bogactwo, wciągnięte w przekształcenie naszej ludzkiej rzeczywistości, pochwyconej przez Chrystusa”.

Ten akt wyzwolenia ludzkości z grzechu jest czymś więcej niż zwykłą deklaracją godności i wartości, czy historycznym wydarzeniem o ponadczasowych konsekwencjach duchowych. Śmierć Chrystusa jest naszym zbawieniem; tylko Jego ofiara mogła rzeczywiście umożliwić człowiekowi powrót do komunii z Bogiem. Każdy sakrament, który celebrujemy, jest zależny od ofiary Chrystusa i pozwala nam w pewnym stopniu w niej uczestniczyć. W Ewangelii opis tej ofiary znajdujemy już po śmierci Chrystusa, kiedy to rzymski żołnierz przebija Jego bok włócznią, a wtedy „natychmiast wypłynęła krew i woda”. Święty Jan Chryzostom rozważa: „Woda była symbolem chrztu, a krew zaś tajemnic”. Woda chrztu i Eucharystia są nie tylko symbolami ofiary Chrystusa i naszego w niej udziału, ale także niewyczerpanym źródłem.

Cywilizacja miłości angażuje rzeczywistość. Podobnie jak jałowe Tepeyac porosło kwiatami zasianymi miłością Maryi do człowieka i chęcią wyjścia naprzeciw pragnieniu poznania prawdy przez ojca Zumárragę, tak i cywilizacja miłości jest zaczynem prawdy. I podobnie jak z kwiatu-wzgórza na tilmie wyrastają mniejsze kwiaty, tak prawda rodzi prawdę. Kiedy Benedykt XVI przemawiał do nauczycieli w Stanach Zjednoczonych, powiedział: „Prawda znaczy coś więcej niż wiedza: poznanie prawdy prowadzi nas do odkrycia dobra. Prawda przemawia do całego człowieka i zachęca nas, byśmy na nią odpowiedzieli całym naszym istnieniem”. To kolejny aspekt bycia stworzonym na obraz i podobieństwo Boga: jako istoty zdolne do miłości jesteśmy również istotami zdolnymi do poznania prawdy – innego ważnego atrybutu Boga, który jest miłością. Relacja z Bogiem i troska o dobrze uformowane sumienie to sposób na dochodzenie do prawdy i pogłębienie jej rozumienia.

Poznawanie prawdy o Bogu, o Jego relacji z nami, o tym, kim jesteśmy, może być przytłaczające. Przed obrazem Matki Bożej z Guadalupe ojciec Zumárraga upadł na kolana w skrusze i zachwycie. Również Juan Diego, gdy spotkał Maryję, padł przed Nią na twarz. Prawda budzi bowiem także respekt i szacunek. Ale faktu, że prawda bywa czasem złożona, nie powinno się wykorzystywać do przesłaniania dobra. Warto zauważyć, że ani biskup Zumárraga, ani Juan Diego nie pozostali w bezczynnym odrętwieniu. Przeciwnie: zostali zainspirowani do działania. Chrześcijaństwo, a w szczególności wydarzenie w Guadalupe, dają nam przykład reagowania na prawdę i rzeczywistość. W obliczu prawdy o człowieku, jego godności i zdolności do kochania, jedyną właściwą reakcją jest dar z nas samych. Dar nie z tego, co mamy, ale z tego, kim jesteśmy. (…)Dzięki temu, że chodzi o dar z nas samych, możemy ofiarować go w każdym miejscu i czasie, a przez to miłość naprawdę staje się wszechobecna. Kiedy wchodzimy w interakcję z Bożym stworzeniem – zarówno ludźmi, jak i innymi istotami – wchodzimy w interakcję z owocami Bożej miłości. Boża miłość zaprasza nas do naśladowania Bożej kreatywności; jesteśmy zaproszeni do uczestnictwa w Jego własnym bycie Pana i Stwórcy. Podobnie jak Boży proces stwórczy jest jednym z najwyższych wyrazów Jego miłości, tak samo może być w naszym przypadku: we wszystkim, co robimy, miłość powinna być miarą, celem i motywacją.

Carl Anderson, Eduardo Chávez, Matka Boża z Guadalupe. Patronka cywilizacji miłości,
str. 109-115


Książka Matka Boża z Guadalupe. Patronka cywilizacji miłości dostępna jest na stronie Wydawnictwa W drodze [link].

O niezwykłości i roli Matki Bożej z Guadalupe opowiedział jeden z autorów książki, Carl Anderson w rozmowie z Tomaszem Grabowskim OP. Rozmowa dostępna jest na kanale 72.dominikanie.


Cenisz naszą pracę?

Postaw mi kawę na buycoffee.to