Zapraszamy do lektury wstępu do nowego numeru Teofila – pisma studentów Kolegium Filozoficzno-Teologicznego Polskiej Prowincji Dominikanów autorstwa Piotra Tasaka OP

Człowieka poznaje się po tym, czego nie robi. Wcale nie potrzeba wiele, by zbadać stan ducha bliźniego. Wystarczy dać mu czas. Wolne. Urlop od wszystkiego.

Bardzo trudno znieść nam chwile bierności. Gdy jesteśmy na nią skazani – gdy czekamy w kolejce do lekarza, podróżujemy pociągiem lub gdy jakiś punkt niespodziewanie wypadnie z naszego grafiku – odczuwamy palącą potrzebę, by zrobić coś. Cokolwiek. Inaczej pojawia się pustka. Bierność jest podejrzana. Wręcz nieprzystojna. Lenistwo jest wadą główną. Za zaniechanie można pójść do więzienia. Bezrobocie to publiczny wróg numer jeden. Puste CV to koszmar.

Lepiej jest robić coś, cokolwiek, najlepiej dużo, optymalnie coś ciekawego. Rozwijać się, zbierać doświadczenia, podróżować, chłonąć świat, być zdobywcą. Nawet spędzanie wolnego czasu musi być dobrze zaplanowane, tak by nie zmarnować upragnionego weekendu. Miliony atrakcyjnych bodźców domagają się naszej uwagi, niezliczone możliwości wzywają nas, by robić więcej, stawiać sobie ambitne cele, odkrywać nowego siebie. Wszak nasze decyzje o życiu i działania najlepiej świadczą o naszym charakterze i tożsamości. Podziwiamy tych, którzy potrafią czerpać z życia pełnymi garściami, o nich opowiadamy historie, chcemy być jak oni. Chcemy żyć!

Zmęczenie, wypalenie, depresja, przebodźcowanie, kryzys – najlepiej świadczą o tym, że jest jednak jakiś problem z tym naszym działaniem. W świecie niemal nieskończonych możliwości w pewnym momencie uderzają wątpliwości, znużenie, bezradność. Brakuje sił nie tylko tych fizycznych, również nasz duch załamuje ręce. Bierność dopomina się swych praw. 

Człowieka poznaje się najlepiej po tym, gdy nie działa. To, jak przeżywa zawieszenie aktywności, oświetla jego działanie. Podejście do bierności odkrywa to, kim również jest – „pacjentem”. W odróżnieniu od „agenta” (łac. ago), którego misją jest robienie rzeczy, każdy z nas jest również „pacjentem” właśnie (łac. patio). Kimś, kto nie robi, ale doznaje. Jest poruszany, lecz nie porusza. Doświadcza, nie sprawia. Odpoczywa, nie pracuje. Zależy, nie dominuje. Drugi biegun ludzkiej egzystencji tkwi w cieniu, nie narzuca się. Nic nie robi, by przykuć naszą uwagę. Nie jest nachalny na co dzień, stwarza grzecznie miejsce dla agenta. Nieuchronnie jednak jest nieusuwalny w naszym byciu człowiekiem i stoi często na samym początku łańcucha naszych decyzji, działań i postaw. Bardzo łatwo go przeoczyć. Dlatego właśnie człowieka najlepiej poznaje się po tym, jakim jest pacjentem. Jak radzi sobie z momentami zależności, bierności, zawieszenia i pustki.

Czasie na przerwę wspólnie z naszymi autorami chcemy wystawić na próbę działanie i zatrzymać się nad jego przeciwieństwem – nad biernością, pasywnością, nie-robieniem. Chcemy odnaleźć te momenty, kiedy brak naszej aktywności może być twórczy oraz kiedy, przeciwnie, jest destruktywny dla nas i naszego otoczenia. Zamierzamy spojrzeć zwłaszcza na przecięcie działania i bierności tam, gdzie pozornie rozwojowa aktywność okazuje się bezproduktywna oraz tam, gdzie pozorna bierność jest w istocie wysublimowaną sztuką pasywności.

Jak przystało na chrześcijan, których pierwszym dniem tygodnia jest niedziela, rozpoczynamy ten numer „Teofila” od świętowania właśnie. W tej części dominującym tematem jest liturgia bierności. Tego „Teofila” otwieramy artykułem Pawła Jamroza OP „Wieczne świętowanie”, który w sposób jasny rysuje nam cel ludzkiej egzystencji – wieczny odpoczynek. W tym kluczu dopiero możemy najlepiej połączyć mądrość, kontemplację, studia, zabawę, rozrywkę, dystans, kult, świętowanie i swobodę. Wieczny odpoczynek jest bowiem marzeniem mędrca, który jako jedyny potrafi się prawdziwie bawić, bo tylko on zdobył niezbędny dystans do rzeczywistości. Następnie oddajemy głos s. Terezie Huspekovej, która w tekście „Błogosławiona cisza. O nicnierobieniu w liturgii” zaprasza nas do czynnego, to znaczy przepełnionego milczeniem, wejścia w ciszę kościoła. Poszukując głębi duchowej, możemy również, oprócz ustroni świątyni, wejść w mądrą rozrywkę. Agnieszka Kijewska zaprasza nas do zatrzymania się nad rozważaniami Mikołaja z Kuzy, w których gra w kule splata się z kultem logosu i harmonią kosmosu. 

W skład kolejnego krótkiego rozdziału mistyka bezczynności wchodzą dwa teksty ks. Miłosza Hołdy oraz Piotra Tasaka OP. Pierwszy z nich oparty jest na myśli dominikańskiego mistyka Jana Taulera i dotyczy podwójnego nierobienia – bierności Boga, który zdaje się nieobecny i ukryty oraz pasywności człowieka, który w taki sposób właśnie Boga doświadcza. Cierpliwe niedziałanie wobec niedziałania samego Stwórcy jest przeżyciem tajemniczym, a z tej paradoksalnej dynamiki może narodzić się duchowa dojrzałość nie tylko człowieka, ale również wspólnoty, w której on żyje. „Negatywna wolność: jak zniszczyć «ja» i utracić kontrolę” to z kolei artykuł poświęcony myśli Simone Weil i jej koncepcji wolności. Filozofka z paradoksu ludzkiej pasywności wyciąga doniosły egzystencjalnie wniosek na temat prawdziwego wyzwolenia, które może pojawić się wówczas, gdy człowiek wyzwoli się nie tylko od błędnych przywiązań do rzeczy. Wolność w takim ujęciu staje się etyczną praktyką, nauką uważnego orientowania się na porządek łaski, co wymaga równoczesnego odwracania się od ciążącego porządku grawitowania wokół siebie.

Po poszerzeniu intelektualnego instrumentarium o koncepcje oparte na paradoksie i ćwiczeniu duszy proponujemy powrót do konkretu bardzo przyziemnej rzeczywistości, jaką jest praca. W dziale mNIEj pracować? konieczność działania ze względu na własne utrzymanie zderzamy z patologiami współczesnego systemu neoliberalnego i kultury konsumpcjonistycznej. Joanna Mysona Byrska przychodzi w sukurs nudzie jako nastrojowi, który może odkryć sens życia i zaprosić do kreatywności. Autorka broni wartości tego pozornie niepożądanego stanu przed wrogim światem konsumpcji, który zrobi wszystko, by konsument się nie nudził. Następnie zapraszamy naszych Czytelników do debaty pomiędzy Piotrem Tasakiem OP oraz Pawłem Buczkiem OP. Pierwszy z braci przedstawia krytykę współczesnego systemu pracy, który zamiast rozwoju oferuje nam frustrację i wyjałowienie. Drugi z kolei, odwołując się do myśli Karola Wojtyły, pokazuje, że czynność pracy jest konstytutywna dla naszego bycia człowiekiem. Nie możemy tak po prostu z niej zrezygnować. Co to jednak oznacza w praktyce? Dyskusję na ten temat pozostawiamy otwartą. Rozdział kończymy dwoma esejami. Łukasz Janik OP przedstawia „Krótką pochwałę bezdomności”, w której wychodząc od dramatu ludzi pozbawionych dachu nad głową, dociera do konkluzji o fatalnej kondycji zorientowanego na siebie i zabieganego społeczeństwa. Następnie Antoni Kowalik OP zaprasza Czytelników do słonecznej Italii. Choć wydawać się może, że pod bezchmurnym niebem południa dolce far niente, sama bezczynność nie tworzy jednak automatycznie z człowieka kontemplatyka, a do tego nie pozostaje bez wpływu na jakość więzi wspólnotowych.

Kolejna część numeru to perspektywy na bierność przedstawione przez tercet braci studentów. Przemysław Kober OP spogląda na zaniechanie z punktu widzenia etyka, by wprowadzić nas w podstawy dyskusji dotyczącej rozgraniczenia między działaniami obowiązkowymi, heroicznymi oraz takimi, które nie wymagają od nas żadnej akcji. Krzysztof Kapuściński OP zwraca się ku teologii moralnej, by przekonać nas, że nie wszystkie z czterech rodzajów mądrości sami wypracowujemy, ale jest i mądrość, którą można jedynie otrzymać. Wreszcie Mateusz Malcherek OP sięga po Ewangelię wg św. Marka i przedstawia biblistyczną analizę czasowników dotyczących odpoczynku użytych do opisu misyjnej działalności Jezusa i apostołów.

Do numeru dołączamy dwa dodatki. Pierwszym z nich jest ankieta teofila, w której poprosiliśmy jezuitę Jakuba Majchrzaka, karmelitę Marcina Wojnickiego, dominikanina Pawła Kusia i benedyktyna Szymona Hiżyckiego o wypowiedź na temat roli bierności w życiu duchowym inspirowanym ich własną tradycją zakonną. Drugi dodatek to homilia wygłoszona przez Grzegorza Chrzanowskiego OP na pogrzebie Jana Andrzeja Kłoczowskiego OP († 2025). „Teofil” chce w ten sposób upamiętnić życie naszego współbrata i wybitnego filozofa, którego koniec ziemskiej drogi obfitował w doświadczenie pasywności – starość, bezradność, chorobę – kulminując śmiercią.

Nierobienie ma wiele twarzy. Każda z nich mimo wszystko i może trochę przewrotnie jest także formą życia. Zapraszamy Was do wspólnej refleksji na temat tego, jak być dobrym pacjentem. Człowiekiem, który doznaje, chłonie, odpoczywa i świętuje, a przez ten bierny kontakt z rzeczywistością uczy się osiągać wobec niej właściwy dystans.