Wystąpienie, które kard. Timothy Radcliffe OP wygłosił 24 lipca do uczestników Kapituły Generalnej w Krakowie podczas zamkniętej sesji plenarnej

Dziękuję, bracie Gerardzie, za zaproszenie mnie, abym powiedział kilka słów. Zawsze cieszę się, mogąc wrócić do Krakowa – jednego z moich ulubionych klasztorów. Ale dlaczego tu wszyscy jesteście? Po co nam Kapituły Generalne? Kiedy mój poprzednik na urzędzie generała, Damian Byrne OP, przybył z wizytacją do mojej prowincji, jeden z braci powiedział mu, że Kapituły Generalne to strata czasu i pieniędzy. Damian odpowiedział, że gdybyśmy nie organizowali ich regularnie, Zakon by umarł. Są jak oddychanie. Można nie zauważać korzyści płynących z oddychania, ale jeśli przestaniecie oddychać, umrzecie.

Oczywiście, dobrze jest dyskutować o tym, jak często powinniśmy organizować te kapituły, jaką formę powinny przybierać i jak mogą być tańsze, ale po co w ogóle je mieć? Oczywiście, fundamentalnym zadaniem Kapituł Generalnych jest i zawsze było nowelizowanie Konstytucji, ale są też inne powody, dla których dobrze, że tu jesteśmy.

W swoim godnym podziwu Relatio brat Gerard pisze: Nasza misja to to, kim jesteśmy (kaznodziejami), a nie przede wszystkim to, co robimy (głoszenie kazań). Cytuje św. Tomasza z Akwinu: Byt jest z natury pierwszy przed działaniem(esse est prius natura quam agereS. Th. III, q., 34, a.2 ad 1um). Przyjaciel napisał do Thomasa Mertona: Kiedy ludzie pytają mnie, co robię, po prostu odpowiadam im, że jestem istotą ludzką.

Spodobał mi się ten szczegół z historii Zakonu, że – cytuję: Dominik poprosił papieża Honoriusza III o dokonanie małej, ale znaczącej zmiany w bulli z 21 stycznia 1217 r., a mianowicie o zmianę pierwotnego słowa «praedicantes» (osoby, które głoszą) na «praedicatores» (kaznodzieje). To leży u podstaw naszej tożsamości. Nie jesteśmy międzynarodową korporacją z deklaracją misji, jak McDonald’s: Być ulubionym miejscem i sposobem jedzenia i picia dla naszych klientów. Bycie kaznodzieją to nie opis stanowiska pracy. To sposób bycia człowiekiem. Zatem kapituła generalna to czas, kiedy my, dominikanie, zbieramy się, aby być tym, kim jesteśmy. Jesteśmy tu, by stać się bardziej sobą. A to oznacza, że musimy być razem. Merton pisał: Nie możemy w samotności znaleźć sensu naszego życia. Odkrywamy go z innymi. Stajemy się bardziej ludzcy, bardziej sobą, bardziej kaznodziejami, gdy zbieramy się razem, by zapytywać, argumentować, modlić się, śmiać, a nawet płakać. Dzielimy się tym, co daje nam nadzieję i tym, co nas przeraża. Uczymy się być wobec siebie wrażliwi. Jak wiecie, słowo „wrażliwy” (vulnerable) pochodzi od łacińskiego słowa vulnus, rana. Otwieramy się na zranienie przez naszych braci, a także na uzdrowienie.

Ma to konsekwencje dla sposobu, w jaki uprawiamy teologię. Jest ona zakorzeniona w pytaniach, w disputatio. Zaczynamy od pytań: Utrum… Czy Bóg istnieje? Kilka lat temu pewien profesor z Angelicum powiedział mi, że w dzisiejszych czasach nie można już tak nauczać. Należy zacząć od odpowiedzi. Ależ, ojcze Timothy, sprzeciwił się, nie można zbudować Summy na pytaniu!. Ależ można. My to zrobiliśmy. Jesteśmy tu zatem nie po to, by dawać sobie wzajemnie odpowiedzi, ale by zadawać sobie pytania, aby nasze życie było pytaniem dla świata. Świat jest pełen ludzi, którzy oferują łatwe odpowiedzi. My oferujemy pytania.

Kiedy byłem generałem, zaprosiłem jednego brata, aby poprowadził rekolekcje na Kapitule Generalnej w Caleruega w 1995 roku. Wybrałem go, ponieważ nie był znanym kaznodzieją. W rzeczywistości lekko się jąkał. Ale chciałem, żebyśmy usłyszeli, że Słowo pochodzi od Boga, a nie od ludzkiej elokwencji. Oczywiście, musimy dobrze głosić, ale najpierw przychodzi Słowo Boże, które może działać przez naszą słabość i nieudolność.

Kiedyś zapytałem Herberta McCabe’a, co najbardziej kochał w Zakonie:
Muszę powiedzieć, że to sposób myślenia – oczekiwanie, że inni ludzie będą mieli poglądy, z którymi możemy się nie zgadzać; oczekiwanie również, że będziemy w stanie zrozumieć, dlaczego wierzą w to, co wierzą – jeśli tylko mamy wyobraźnię, odwagę, wiarę w ostateczną siłę prawdy, miłość, by słuchać tego, co mówią inni, by wsłuchiwać się szczególnie w to, czego się boją, gdy wydają się niechętni do przyjęcia tego, co chcemy, by zobaczyli. Jest wiele innych sposobów odnajdywania prawdy, ale to jest ten jedyny sposób, który, mam nadzieję, Zakon Kaznodziejski zawsze będzie starał się praktykować.

Nasz świat wkracza w mroczny czas, wraz ze wzrostem ślepego populizmu, utratą zaufania do demokracji, rozprzestrzenianiem się wojny, a nawet groźbą wojny nuklearnej i nadciągającą katastrofą ekologiczną. Jakie słowa nadziei znajdziemy dla tego świata, który kuszony jest rozpaczą? Znajdziemy to słowo tylko razem, poświęcając sobie nawzajem głęboką uwagę. Simone Weil nazwała uwagę najrzadszą i najczystszą formą hojności; jest bezinteresowna, postrzega innych w odniesieniu do nich samych, a nie do mnie. Modlitwa, jak mówiła, to absolutna, niczym niezmącona uwaga skierowana do Boga i do tych, którzy stworzeni są na Jego obraz i podobieństwo.

Niech więc ta Kapituła będzie prawdziwie tchnieniem Ducha Świętego w płucach naszego Zakonu i niech skłania nas do ciągłego wybierania życia. Obyście znaleźli wspaniałe pytania, z którymi będziecie się zmagać jak Jakub z nieznajomym w nocy. Wtedy, podobnie jak on, zostaniemy pobłogosławieni, nawet jeśli do domu wrócimy, kulejąc.

Cenisz naszą pracę?

Wspieram dominikanie.pl!