„Próbuję sobie przypomnieć, jak to było przed wojną. To takie trudne” – mówi o. Misza Romaniv OP, którego słowa przytacza o. Jarosław Krawiec OP w nowej odsłonie Wieści z Ukrainy.
Drogie Siostry i Drodzy Bracia,
„Próbuję sobie przypomnieć, jak to było przed wojną. To takie trudne” – mówi ojciec Misza, gdy mijamy się w drzwiach naszego składu z pomocą humanitarną. Odnoszę wrażenie, że sam jest nieco zaskoczony tym, co właśnie przeżywa. W Chersoniu świeci piękne słońce, a powietrze jest dość chłodne. Jednak przeładowując ręcznie kilka ton mąki, nie odczuwa się zimna. Mniej też zwraca się uwagę na odległe, powtarzające się odgłosy wybuchów w tym przyfrontowym mieście na południu kraju. Wieziemy mąkę do piekarni i kuchni dla potrzebujących, prowadzonej przez Dom św. Marcina de Porres. Każdego dnia z tej mąki wypiekanych jest kilkaset bochenków chleba. Pracownice piekarni szybko nauczyły się przygotowywać wyśmienity chleb, bułki oraz słodkie ciastka. Bardzo nam wszystkim zależy na tym, aby to, co rozdajemy mieszkańcom miasta, było jak najsmaczniejsze. Nie dziwię się ojcu Miszy, że tak trudno jest mu sobie przypomnieć, jak wyglądało życie przed 24 lutego 2022 roku, kiedy to tuż przed świtem pierwsze rosyjskie rakiety spadły na nasz kraj. Chyba każdy, kto przeżył ten czas w Ukrainie, ma podobne problemy ze wspomnieniami. Trzy lata, to niby nie tak długo, ale w naszej sytuacji wydają się one być wiecznością.



Piszę do Was z Ukrainy w przededniu kolejnej rocznicy wybuchu pełnoskalowej wojny. Z każdym miesiącem wszyscy na świecie coraz bardziej mamy jej dość. Najlepiej świadczą o tym nasze reakcje na powtarzające się informacje o kolejnych atakach rakietowych, o tragedii w Krzywym Rogu, gdzie 45-letnia kobieta, ciężko poraniona odłamkami, zmarła 17 stycznia przy drzwiach swojego domu i o ludziach, którzy następnego dnia o świcie spłonęli we własnym samochodzie w wyniku wybuchu rosyjskiej rakiety, tuż obok stacji metra Lukianivska, znajdującej się w pobliżu naszego kijowskiego klasztoru. Tragiczna kronika wojny nie jest niczym fascynującym. Zrujnowane budynki mieszkalne, szkoły, szpitale, fabryki i mosty to nie krajobraz, który zasługiwałby na uwagę. Niemniej jednak przypomnienie o bolesnych ranach zadanych przez rosyjską agresję ukraińskiemu narodowi oraz wszystkim, którzy związali się z tym krajem, jest wołaniem o prawdę. Nikt z nas, naocznych świadków tego, co dzieje się od trzech lat w Ukrainie, nie ma najmniejszych wątpliwości, kto wywołał tę wojnę i przeciwko komu się ona toczy.
Natalia, w pierwszych miesiącach wojny, schroniła się wraz ze swoimi starszymi rodzicami w naszym kijowskim klasztorze. Niedawno zaprosiła nas na promocję książki, w której znalazł się jej tekst. Jedna z ukraińskich organizacji zaproponowała 25 cywilnym osobom podzielenie się doświadczeniem życia w rosyjskiej okupacji. Powstała unikalna książka zatytułowana „Kiedy nie pukają w drzwi”. Jej autorami są zwyczajni ludzie, w których życie wojna wdarła się na tyle nieoczekiwanie, że nie zdążyli uciec przed rosyjskimi czołgami.
W swoim krótkim świadectwie Natalia napisała nie tylko o przejeżdżających nieopodal jej domu, znajdującego się w pobliżu Buczy i Hostomela, kolumnach wozów opancerzonych, ale także o rosyjskich żołnierzach przeszukujących jej dom w poszukiwaniu nazistów oraz o tym, jak postanowiła z rodzicami, że jeśli ktoś pierwszy zginie, pozostali pochowają go w wykopanej w ogrodzie jamie. Opowiada również o zwierzętach: „U moich starszych rodziców były dwa stare psy, które ucierpiały na skutek wybuchów. Dlatego często trzęsły uszami i czasami nas nie poznawały. Jeden z nich ugryzł tatę w rękę, a potem długo płakał, czując się winny i chowając wzrok. Psy nie przeżyły okupacji. Przybłąkała się też do nas piękna dobermanka, brązowa z podpalanymi łatami. Szczekała na nas, ale prosiła o jedzenie. Podkarmialiśmy ją tą samą kaszą, jaką sami jedliśmy i którą karmiliśmy nasze koty i psy. Samochód z rodziną jej właścicieli został ostrzelany obok nas na drodze, kiedy ci ludzie próbowali wyjechać tzw. ‘zielonym korytarzem’.” Przypominam sobie historię opowiedzianą przez Natalię, gdy nagle do budynku charytatywnej kuchni w Chersoniu wbiega przerażony podwórkowy pies. „Kuzia bardzo boi się wybuchów” – tłumaczy mi jedna z wolontariuszek, delikatnie głaszcząc psa. Robimy mu miejsce, by mógł poczuć się bezpiecznie. Na zewnątrz słychać głośne eksplozje.
Nad brzegiem Dniepru, w samym sercu Kijowa, znajduje się historyczny budynek dawnego dworca rzecznego. Został zbudowany ponad 60 lat temu i jeszcze do niedawna służył jako główny budynek kijowskiego portu. Od trzech lat mieści się tam Amerykański Uniwersytet w Kijowie, a na dachu budynku powiewają flagi obu krajów.


Niedaleko, zgodnie z legendą, znajduje się miejsce, w którym po falach Dniepru miał przechodzić św. Jacek. Uciekając przed Tatarami podobno, trzymał w rękach Najświętszy Sakrament i figurę Matki Bożej. Tak zresztą najczęściej ten polski święty przedstawiany jest w ikonografii, a pielgrzymi odwiedzający Plac św. Piotra w Rzymie bez trudu rozpoznają go po tych atrybutach wśród świętych umieszczonych w kolumnadzie Berniniego.

Nieprzypadkowo wspominam o św. Jacku, ponieważ to właśnie on sprawił, że razem z braćmi Markiem i Zdzisławem niedawno odwiedziliśmy tę nowoczesną i prężnie rozwijającą się uczelnię. Okazało się, że rektorem uniwersytetu jest prof. Jacek Leśkow, który, odkrywając w Kijowie miejsca związane ze swoim patronem, trafił do naszego klasztoru. A my, w ramach rewizyty, odwiedzamy kierowaną przez niego uczelnię. W nowoczesnych wnętrzach osadzonych w starych, solidnych murach, na których pozostały starannie odnowione mozaiki z poprzedniej epoki, rozmawiamy o przyszłości Ukrainy. Wielkim wyzwaniem jest obecnie tworzenie młodym ludziom perspektyw rozwoju, aby zdecydowali się pozostać w kraju i tutaj zainwestowali swoją wiedzę oraz talenty. Niestety każdy kolejny rok, a nawet miesiąc wojny sprawia, że sytuacja demograficzna w Ukrainie staje się coraz trudniejsza.
Drastyczny spadek urodzeń, prawie trzykrotnie wyższy wskaźnik umieralności oraz ogromna skala migracji – z tym wszystkim Ukraina wchodzi w czwarty rok pełnoskalowej wojny z Rosją. Według badań ukraińskiego Instytutu Demografii i Problemów Jakości Życia, w połowie 2024 roku na terenach kontrolowanych przez ukraińskie władze mieszkało 30 milionów osób, a 9 milionów pozostawało poza swoim krajem. „W którą stronę zmienią się te liczby, w dużej mierze zależy od długości wojny oraz od tego, jak ona się zakończy” — mówi w trakcie eksperckiej dyskusji dyrektorka Instytutu, podkreślając, że należy docenić to, iż tak wiele ludzi, uciekając przed wojną, ocaliło swoje życie i zdrowie. „W tym aspekcie nie popiera mnie wielu naszych specjalistów, ale nie znam wyższej wartości niż ludzkie życie” — zaznacza Ella Libanova. „Ci ludzie przeżyli. Ich dzieci przeżyły. Chwała Bogu. Nawet jeśli nie będziemy mogli ich wszystkich odzyskać, a na pewno nie odzyskamy wszystkich… Kiedyś marzyłam o 60%, potem o 50%, teraz, pięknie byłoby, gdyby do Ukrainy wróciła jedna trzecia”.
Stanisław Marcisz pochodzi z Wrocławia i od lipca 2022 roku jest wolontariuszem w Domu św. Marcina w Fastowie. Kiedy pytam go, jak to się stało, że kilka miesięcy po rozpoczęciu wojny zdecydował się zamieszkać w Ukrainie, opowiada o swojej pieszej wędrówce z Holandii do Gruzji, o życzliwości i dobroci wielu osób, której wtedy doświadczył, oraz o słowach ojca: „Zaciągasz dług, który kiedyś będziesz musiał spłacić”. Słuchając „Listów z Ukrainy” czytanych przez ojca Szustaka, zdecydował się wyruszyć w kolejną podróż, która trwa do dziś. Przez ten czas pobytu w Ukrainie Stanisław, za kierownicą, przejechał jako wolontariusz już dziesiątki tysięcy kilometrów w misjach humanitarnych. „Mam poczucie, że to, co robimy, ma sens; że jesteś potrzebny i robisz to, co trzeba robić” – mówi Stanisław. „To mnie tu trzyma. Bywało, że zadawałem sobie pytanie, po co mam tutaj być, przecież to nie jest moja wojna, ani nie mój kraj… Moje to są tylko papierosy w samochodzie. Ale potem jedziemy do Charkowa, na Donbas czy do Chersonia. Widzisz ludzi, patrzysz im w oczy, pomagasz – i to jest ten sens, tak ważny dla mnie jako chrześcijanina, katolika, człowieka. Nie oceniasz, tylko pomagasz. To jest prawdziwy Kościół Chrystusowy”.

O ogromnej potrzebie sensu, o jego głodzie i zagubieniu tak wielu ludzi mówi również biskup Mikołaj Łuczok, dominikanin kierujący jedną z ukraińskich diecezji. Szukanie sensu życia dostrzega jako największe wyzwanie stojące teraz przed nami. „Jak żyć w tym rozsypującym się kraju, jak żyć w tym świecie? To kryzys egzystencjalny, a nie tylko socjologiczny czy geopolityczny.” Biskup Mikołaj z Mukaczewa na Zakarpaciu nie unika rozmów na trudne życiowe tematy, dlatego nie dziwię się, że na spotkanie z nim, połączone z promocją książki „W poszukiwaniu autorytetu” [polskie wydanie: „Przygoda mojego życia. Wysłuchał Paweł Kozacki OP”, W Drodze 2024], przyszło tak wielu mieszkańców Lwowa. Przed nami podobne spotkanie w Kijowie.
Drogie Siostry, Drodzy Bracia, bardzo dziękuję każdej i każdemu z Was za modlitwę, okazywaną nam w różnorodnych formach życzliwość, wsparcie materialne oraz bliskość, która jest jedną z twarzy nadziei. Trzy lata za nami! A co dalej? Ufamy, że nastąpi wreszcie upragniony pokój.
Z wdzięcznością, pozdrowieniami i prośbą o modlitwę
o. Jarosław Krawiec OP
Kijów, 21 lutego 2025 roku
Dane banku do przelewów:
Account Name: Polska Prowincja Zakonu Kaznodziejskiego O.O.Domikanow
Address: ul. Freta 10, 00-227 Warszawa, Polska
Bank: BNP PARIBAS BANK POLSKA S.A.
Address of bank: 2, Kasprzaka str., Warsaw, Poland
Branch Code: 16000003
Account Numbers (IBAN):
PL 03 1600 1374 1849 2174 0000 0033 (PLN)
PL 73 1600 1374 1849 2174 0000 0034 (USD)
PL 52 1600 1374 1849 2174 0000 0024 (EUR)
SWIFT code (BIC code): PPABPLPK
Z dopiskiem: Pomoc mieszkańcom Ukrainy
Zbiórka na organizację pobytu dzieci w naszym ośrodku w Fastowie:
Sekretariat Misyjny OO Dominikanów
ul. Freta 10, 00-227 Warszawa
PL 02 1090 2851 0000 0001 0580 2728 (PLN)
PL 03 1090 2851 0000 0001 0591 8140 (EUR)
PL 98 1090 2851 0000 0001 5122 2996 (CHF)
BIC/SWIFT: WBKPPLPP
z dopiskiem: Pomoc mieszkańcom Ukrainy