Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego.
Nagrania kazań na niedzielę:
A ty, Betlejem Efrata, najmniejsze jesteś wśród plemion judzkich
Komentarze z miesięcznika „W drodze”:
Święte zdziwienie
Rafał Wędzicki OP
Mi 5, 1-4a • Ps 80 • Hbr 10, 5-10 • Łk 1, 39-45
Ewangelista Łukasz opowiada dzisiaj o zaskakującym spotkaniu. Kiedy anioł Gabriel oznajmia Maryi, że jej krewna Elżbieta spodziewa się potomstwa, ona czym prędzej wyrusza w drogę. Idzie, jak można się domyślić, aby pomóc Elżbiecie w ostatnich, trudnych miesiącach ciąży. Zwłaszcza że Elżbieta jest już w podeszłym wieku. Gdy Maryja wchodzi do jej domu, wszystko się odwraca – Elżbieta przeżywa jej przyjście jako niezasłużony i nieoczekiwany zaszczyt. Nie cieszy się z tego, że młodsza krewna postanowiła wyświadczyć jej przysługę, ale z tego, że odwiedza ją matka przyszłego króla. W odpowiedzi Maryja wyśpiewuje wielki hymn o tym, jak Bóg przewraca wszystko do góry nogami. Przewraca po to, aby wszystko było na właściwym miejscu.
Od początku tej Ewangelii towarzyszy nam nastrój tajemnicy. Zachariasz spotyka anioła, ale nie jest w stanie o tym nikomu opowiedzieć. Elżbieta próbuje ukryć przed otoczeniem swoją ciążę. Maryja w tajemnicy przed wszystkimi zgadza się na wypełnienie wyjątkowej roli – bycia Matką Boga. Całe to napięcie i tajemniczy nastrój, które ewangelista Łukasz budował do tej pory, właśnie w tej scenie spotkania wybuchają uwielbieniem i świętym zdziwieniem. Rozpoczyna się wielki hymn uwielbienia, który jak nić połączy wszystkie kolejne wydarzenia. Elżbieta z głośnym krzykiem błogosławi Maryję. Maryja wypowiada Magnificat. W miejscu, w którym urywa się hymn Maryi, po narodzinach Jana Chrzciciela podejmuje go Zachariasz. Chóry aniołów wyśpiewują chwałę Boga przy narodzeniu Jezusa. Pasterze wracają od żłóbka, „wielbiąc i wychwalając Boga”. Starzec Symeon i prorokini Anna wielbią Boga, kiedy rodzice przynoszą Jezusa do świątyni. Uwielbienie i „święte zdziwienie” wydają się zaraźliwe. Do nich też Słowo Boże próbuje nas dzisiaj podprowadzić.
Odnów nas, Boże, i daj nam zbawienie
Miłość Boga i bliźniego
Michał Pac OP
Mi 5, 1-4a • Ps 80 • Hbr 10, 5-10 • Łk 1, 39-45
Dzisiejsza Ewangelia opowiadająca o nawiedzeniu świętej Elżbiety znajduje się bezpośrednio po opisie zwiastowania, a więc wydarzenia, w którym realizują się słowa: „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3, 16). Zwiastowanie mówi o miłości Boga do każdego człowieka i o szczególnej miłości Boga do Najświętszej Maryi Panny oraz o miłości człowieka do Pana Boga, którą w naszym imieniu wyznaje Maryja, mówiąc: „Niech mi się stanie według Twego słowa”.
Po zwiastowaniu następuje nawiedzenie – Maryja okazuje miłość swojej krewnej Elżbiecie, która spodziewa się dziecka i potrzebuje pomocy. Doświadczenie miłości Boga i nasza miłość do Niego w sposób naturalny prowadzą do miłości bliźniego: „Jeśliby ktoś mówił: »Miłuję Boga«, a brata swego nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi. Takie zaś mamy od Niego przykazanie, aby ten, kto miłuje Boga, miłował też i brata swego” (1 J 4, 20–21).
Jutro, po ukazaniu się pierwszej gwiazdy, zasiądziemy z naszymi bliskimi do wigilijnego stołu. Zaczniemy w ten sposób świętować Uroczystość Narodzenia Pańskiego – tajemnicę miłości Pana Boga do nas, na którą pragniemy odpowiadać naszą miłością do Niego. Na stole znajdzie się dodatkowe nakrycie dla niespodziewanego gościa – symbol miłości do drugiego człowieka. Nie kosztuje nas to zbyt wiele, zwłaszcza że niespodziewany gość zazwyczaj nie przychodzi. Trudniejsza jest natomiast miłość do realnego bliźniego: kogoś z naszej rodziny, za kim specjalnie nie przepadamy, a z kim musimy spędzić święta. A może do kogoś, z kim od lat nie potrafimy się pojednać?
W dzieciństwie przyjaźniłem się z kolegą z bloku. Kiedyś pokłóciliśmy się i uważałem tę przyjaźń za ostatecznie zakończoną. Przed Bożym Narodzeniem usłyszałem od mojej mamy: „Nie można się kłócić w święta. Idź się z nim pogódź”. Rzeczywiście wyciągnąłem pierwszy rękę i dalej się przyjaźniliśmy. To wydarzenie głęboko utkwiło mi w pamięci. Jeżeli teraz staram się przebaczać i pragnę pojednania, to jest to zasługa mojej śp. mamy i słów wypowiedzianych przez nią właśnie w kontekście Bożego Narodzenia.
Błogosławiony jest owoc Twojego łona!
Oto wzór!
Tomasz Grabowski OP
Mi 5, 1-4a • Ps 80 • Hbr 10, 5-10 • Łk 1, 39-45
Elżbieta – inaczej niż Józef – bez pomocy objawienia aniołów, inaczej niż Zachariasz – bez szczególnego nawiedzenia przy ołtarzu kadzenia – bezbłędnie rozpoznaje łaskę, która ją spotyka. Bez najmniejszego zawahania, precyzyjnie i we właściwy sposób nazywa to, co się jej przydarzyło. Przyjście Maryi do jej domu, ujmuje słowami, które później staną się formułą dogmatu: „Matka Pana”. Dlaczego Elżbieta potrafi rozpoznać, nazwać i wykorzystać działanie łaski w swoim życiu? W każdym przyjmowaniu łaski są ważne te trzy etapy.
Pierwszy polega na właściwym odczytaniu znaków, które dzieją się w naszym życiu. Wielkie, ale i delikatne działanie Boże dotyczy każdego z nas. Czasem są to stałe pragnienia i dążenia do jakiegoś dobra. Kiedy indziej spotkania, zdarzenia, które przytrafiają się jakby znienacka. Czasem są to natchnienia przeżywane podczas modlitwy, medytacji lub snu. Każde z nich jest jak przyjście Maryi. Nie towarzyszy im orszak królewski, nie spodziewamy się ich, nie ma w nich przepychu, ale są skromne i ciche, pełne godności i gracji.
Drugi etap polega na odpowiednim nazwaniu łaski. Jest wiele jej rodzajów. Jest ta, która została w nas wpisana przy stworzeniu. Dalej ta, która pojawia się dzięki życiu w czystości i świętości – łaska uświęcająca – stałe działanie Boga w ochrzczonych. W końcu jest łaska powołania, które przez lata się krystalizuje i udoskonala. Można się do tego typu łask przyzwyczaić i przestać je zauważać. Podobnie jak Elżbieta mogła się przyzwyczaić do świętości Maryi. Jej prostoty i osobowego piękna. Nie stało się tak. Od razu dostrzegła zmianę i odpowiednio ją nazwała.
Trzeci etap to współpraca z tym, co Boskie. Duch Boży jest zawsze pełen dynamizmu, działania. Wciąż się udziela i wylewa. Chrystus nie przestaje chrzcić w Duchu Świętym tych, którzy za Nim idą. Być Jego uczniem to naśladować tę Boską aktywność i wciąż na nowo odpowiadać na Jego nawiedzenia. Nie sposób wymienić wielości Boskiego działania w naszym życiu, łatwo jednak być na nie obojętnym. Elżbieta odpowiada błogosławieństwem: „Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła”. I to jest najlepszy sposób współdziałania z łaską, wykorzystania jej. Modlitwa, dziękczynienie i błogosławieństwo, a więc rozdanie tego, co się ma dzięki przyjęciu i rozpoznaniu łaski.
Dlaczego Elżbiecie udało się właściwie zareagować na nawiedzenie? Przez lata kształtowała w sobie nie tylko pobożność, ale i wiarę, że Bóg ją wysłucha. Ćwiczyła się w tym od lat i doszła do mistrzowskiego kunsztu.