Błogosławiony, który przybywa w imię Pańskie. Błogosławione Jego królestwo, które nadchodzi.

Nagrania kazań na niedzielę:

 

Patrzyłem w nocnych widzeniach: a oto na obłokach nieba przybywa jakby Syn Człowieczy
 Patrzyłem w nocnych widzeniach:
a oto na obłokach nieba przybywa jakby Syn Człowieczy

Komentarze z miesięcznika „W drodze”:
Zupełnie inna władza

 Rafał Wędzicki OP

 Dn 7, 13-14 • Ps 93 • Ap 1, 5-8 • J 18, 33b-37

Dialog Jezusa z Piłatem z Ewangelii Jana ma w sobie pewną aurę tajemniczości. To jedna z tych rozmów, kiedy Jezus na osobności, z dala od tłumu, objawia swojemu rozmówcy jakąś głębszą prawdę o sobie. Przychodzą tutaj na myśl rozmowa z Nikodemem w nocy (J 3) czy dodatkowe wyjaśnienia, których Jezus często udzielał swoim uczniom.

Kiedy Żydzi przyprowadzają Jezusa do Piłata, nie chcą wprost powiedzieć, jakie popełnił przestępstwo. Zatem Piłat, pytając: „Czy ty jesteś Królem żydowskim?”, próbuje odgadnąć powód oskarżenia. Jeśli dobrze się wsłuchać, w tym pytaniu można usłyszeć ukryte wyznanie wiary. Jezus natychmiast pyta Piłata, czy takie jest jego osobiste przekonanie. I chociaż Piłat udziela wymijającej odpowiedzi, to do końca będzie bronił królewskiej godności Jezusa.

Konsekwentnie nazywa Jezusa królem, ale nie widzi w tym zagrożenia dla swojej politycznej pozycji.

Wydaje się, że w tej krótkiej rozmowie uchwycił to, co Jezus wielokrotnie mówił: że ma władzę odpuszczania grzechów (Mt 9, 6). Kiedy posłał swoich uczniów z pierwszą misją, dał im władzę uzdrawiania z chorób i wyrzucania złych duchów (Mt 10, 1). Nie przez przypadek też jedna z pokus, z którą Jezus musiał się zmierzyć na samym początku, dotyczyła właśnie władzy, towarzyszących jej przywilejów oraz osobistych korzyści. Jednak ceną, jaką miałby za nią zapłacić, było wyparcie się własnej tożsamości i sprzeniewierzenie się swojej misji.

Kto rości sobie prawo do władzy, nie uniknie konfrontacji – albo żeby tę władzę uzyskać, albo żeby ją utrzymać. Jezus jednak wyraźnie pokazuje, jaki rodzaj konfrontacji wiąże się z Jego panowaniem. Nie chodzi Mu o polityczny przewrót, ale o walkę z siłami zła, które pętają człowieka, które go zniewalają, paraliżują i okaleczają.

 

Ja jestem Alfa i Omega, mówi Pan Bóg, Który jest, Który był i Który przychodzi, Wszechmogący
Ja jestem Alfa i Omega, mówi Pan Bóg,
Który jest, Który był i Który przychodzi, Wszechmogący

Królestwo nie z tej ziemi

Robert Plich OP

Dn 7, 13-14 • Ps 93 • Ap 1, 5-8 • J 18, 33b-37

Misterium Paschalne to szczytowy moment różnych aspektów objawienia dokonanego przez Chrystusa. W nim Jezus objawia także siebie jako króla stojącego na czele zapowiadanego przez proroków królestwa mesjańskiego.

Początkiem tego wydarzenia staje się uroczysty wjazd Jezusa do Jerozolimy. Wówczas witający Go tłum rozpoznaje w Nim oczekiwanego króla. Król ten wjeżdża w uniżeniu i pokorze, a mimo to oferuje zwycięstwo swojemu ludowi. Gdzie zatem jest Jego królestwo i jako ono wygląda? Jezus nigdy nie obnosił się z tym, że jest królem. Przesłuchiwany przez Piłata przyznał otwarcie, że nim jest, ale zaraz dodał, że królestwo Jego nie jest z tego świata. Królestwo Jezusa to królestwo miłości, prawdy i pokoju. Król miłości, z miłości oddaje swe życie za nas, a jest to miłość tak wielka, że przezwycięża nawet śmierć, przynosząc nieśmiertelność i życie wieczne. Miłość nie zwycięża przymusem kochania, lecz mocą samej miłości, której pragnie każdy z nas.

Jezus – Król prawdy – daje w ten sposób świadectwo prawdzie, a prawda nie zwycięża za pomocą przymusu, lecz mocą samej prawdy, bo także każdy z nas jest jej spragniony. Król pokoju zaprowadza wreszcie ład, nie narzucając go siłą, lecz dlatego, że jesteśmy go spragnieni i z głębi naszej rozdartej natury, w której różne dynamizmy walczą przeciw sobie, wołamy o pokój. Mocą królestwa Chrystusa nie jest więc siła militarna czy polityczna, ale siła prawdy, miłości i pokoju. Żadna inna nie potrafi jej przezwyciężyć.

Królestwo to może się wydawać z początku wątłe i nieznaczące. I rzeczywiście, w kryteriach oceny tego świata jest ono małe jak ziarnko gorczycy czy nawet prawie zupełnie niewidoczne jak zaczyn, który jakaś kobieta dodała do ciasta. Jednocześnie jednak, tak jak ziarnko gorczycy i zaczyn w cieście, królestwo to ma wewnętrzną, zrazu niewidzialną moc wzrostu, która prowadzi je do ostatecznego zwycięstwa. Podobnie i Jezus może się wydawać na początku samozwańczym, pokonanym królem, który nie przywrócił Izraelowi politycznej rangi, ale ostatecznie okazuje się, że jest On Królem Wszechświata, który zwycięża wszystko mocą prawdy, dobra i piękna. Każdy, kto jest z prawdy, słucha Jego głosu i doświadcza Jego zwycięstwa.

 

Tak, jestem królem
Tak, jestem królem

Król wszechświata

Tytus Piłat OP

Dn 7, 13-14 • Ps 93 • Ap 1, 5-8 • J 18, 33b-37

Pamiętam taki czas w moim życiu, kiedy po raz pierwszy przeżywałem fascynację lekturą słowa Bożego. Wśród wielu fragmentów natchnionego tekstu były te mówiące o rzeczywistości królestwa niebieskiego – oczywiście w powiązaniu z liturgią Kościoła.

W pewnym momencie zacząłem zadawać sobie pytanie, dlaczego Kościół osobną uroczystością czci Chrystusa Króla i dlaczego ten dzień kończy w liturgii okres zwykły. Każdy człowiek, który stara się systematycznie czytać Ewangelię, odkryje prawdę o przychodzącym Chrystusie i o darze królestwa, które wraz z Nim otrzymujemy. Czy trzeba osobno podkreślać ten fakt, skoro Pismo przywołuje go tyle razy, że staje się on czymś oczywistym?

Warto na chwilę zatrzymać się nad nauczaniem Jezusa, aby odpowiedzieć na to pytanie. We wszystkich przypowieściach, które dotyczą królestwa Bożego, Chrystus szkicuje jego najwyższą wartość. Człowiek dla tej niebieskiej rzeczywistości ma poświęcić całe swoje życie, ma oddać wszystko, ma także szukać jej nieustannie.

Okres zwykły w liturgii na różne sposoby odkrywa nam prawdę o królestwie Bożym, natomiast jego ostatnia niedziela – Uroczystość Chrystusa Króla – ma być wielkim dziękczynieniem za dar nieba, w którym każdy z nas ma uczestniczyć. Jest to więc dziękczynienie za to, że Chrystus przynosi nam prawdę o wieczności, prawdę o tym, że możemy z Nim być, prawdę o tym, że skończy się cierpienie, ból, smutek, a zacznie się wieczna radość.

Jest jeszcze inna prawda, którą w dzisiejszej Ewangelii Chrystus wyraża w słowach: „Królestwo moje nie jest z tego świata”. Mówi ona człowiekowi o drodze do Jezusa, o drodze do wiecznego szczęścia. Mówi, że logika tej drogi jest inna niż logika tego świata. Jeśli się chce dobrze iść, trzeba być człowiekiem nowego przykazania, człowiekiem bezinteresownej miłości, która wiąże się z cierpieniem, z odrzuceniem, z brakiem popularności. Kilkanaście dni temu Papież ogłosił Matkę Teresę błogosławioną. Ktoś z moich przyjaciół powiedział, że była obrazem królestwa Bożego w świecie, ponieważ ukazywała ludziom prawdziwą drogę do Chrystusa.

Dla mnie uroczystość Chrystusa Króla to przywołanie jeszcze jednej myśli. Myśli o tym, że świętość niekoniecznie musi być widoczna, że wśród nas jest wielu ludzi, którzy prosto i pokornie idą za Jezusem Królem Wszechświata, mając Jego obecność w sercu. Z miłością patrzą na przychodzącego człowieka, by przyjąć go jak samego Chrystusa.