Niebo jest naszym wyczekiwanym domem – modlitwa strzały wskazuje nam drogę.
Poza tym można było nieraz widzieć św. Dominika, jak na modlitwie stał wyprostowany na wzór strzały wypuszczonej z łuku w górę do nieba; ręce silnie wyciągnięte nad głową miał zbliżone do siebie i jakby nieco otwarte, tak jak gdyby miał coś w niebie otrzymać. I było ogólne przekonanie, że w takich chwilach szczególnie się w nim łaska wzmagała i że w zachwycie wypraszał wtedy u Boga dla zakonu, który do życia powołał, dary Ducha Świętego. Otrzymywał on wtedy dla siebie i dla braci i te radości, i słodycze związane z ośmiu błogosławieństwami, dzięki którym w najwyższym ubóstwie, w gorzkim płaczu, w ciężkim prześladowaniu, w wielkim głodzie i pragnieniu sprawiedliwości, i w nieukojonej litości każdy może czuć się szczęśliwym. Podobnie i zachowanie przykazań i rad ewangelicznych winno dla dusz Bogu oddanych być źródłem rozkoszy. Zdawało się w takich chwilach, jakoby św. Ojciec wchodził do Świętego Świętych lub porwany był do trzeciego nieba. Toteż po tego rodzaju modlitwie we wszystkim co robił, czy to w upominaniu, czy w dyspensach, czy to w karaniu kierował się jakimś proroczym duchem jak to przy cudach było już wzmiankowane. Ale w tak podniosłym stanie modlitwy św. Ojciec długo nie trwał i powoli przychodził do siebie, jakby z daleka wracając, a sądząc po wyglądzie i sposobie bycia, zdał się pielgrzymem na tym świecie. Nieraz też bracia słyszeli jak jasno i wyraźnie modlił się słowami psalmu Król Proroka:
„Wysłuchaj, Panie, głosu prośby mojej, gdy podnoszę ręce modlę do Ciebie, gdy podnoszę ręce moje ku świętemu przybytkowi Twemu” (Ps 28,2). Słowem i przykładem święty nasz Mistrz zachęcał też braci do modlitwy mówiąc słowa psalmu: „Oto teraz błogosławcie Pana, wszyscy słudzy Pańscy” (Ps 134,1).
Lub też:
„Do Ciebie ja wołam, o Panie, wysłuchaj mnie i słuchaj, proszę głosu mego, gdy wołać będę do Ciebie. Niech wzniesie się modlitwa moja jako kadzidło przed oblicze Twoje a wznoszenie rąk moich niech będzie jako ofiara wieczorna” (Ps 141,1-2).
Święty Dominik jako obraz Chrystusa siedzącego po prawicy Ojca
W siódmym sposobie modlitwy św. Dominik nie czerpie wzoru z jakiejś postawy Chrystusa, ale objawia Go w swoim wyprostowanym, skierowanym ku górze ciele. Widzimy Chrystusa zasiadającego po prawicy Ojca. Apostołowie widząc, jak Jezus po zmartwychwstaniu zniknął im z oczu, także spoglądali w niebo – miejsce, w którym spoczęła ich nadzieja. Przypomnijmy sobie tę historię:
Jezus odpowiedział im: „Nie wasza to rzecz znać czasy i chwile, które Ojciec ustalił swoją władzą, ale gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jeruzalem i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi”.
Po tych słowach uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu. Kiedy jeszcze wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych szatach. I rzekli: „Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba” (Dz 1,7- 11).
Postawa Dominika ukazuje zatem samego Chrystusa, a zarazem wyjaśnia, czym jest modlitwa: jest ona strzałą wypuszczoną ku Panu.
Mural autorstwa Kamila Kuzko.