Kryzys jakości (a nie czytelnictwa) stawia przed nami najbardziej aktualne wyzwanie. Jakie książki powinny wydawać katolickie wydawnictwa?

Dla katolickiego rynku wydawniczego większym wyzwaniem od spadku czytelnictwa jest to, jakie książki są czytane. Gros literatury religijnej (pomijam książki stricte dewocyjne) skupia się na twórczości niekoniecznie właściwie formującej do wiary.

Po pierwsze, dużym zainteresowaniem cieszą się tytuły skupione wokół zagadnień “skandalizujących” przeżycia religijne. Mam na myśli skupienie na kwestiach egzorcyzmów, uwolnienia i opętania demonicznego i wpływu złego ducha na codzienność osób wierzących. Temat jest ważny ale i subtelny.

Często jednak brakuje w oferowanych tytułach owej teologicznej subtelności w podejmowaniu zagadnienia. Pewną mutacją twórczości około demonologicznej, jest skupienie na wszelkich cudownościach, które co prawda są nieodzownym i ważnym wymiarem przeżywania wiary, nie są jednak ani najważniejsze ani podstawowe. Moda na książki omawiające kolejne cudowne zjawiska, wizje, objawienia prywatne może sprzyjać zachęcie do wiary, ale równie dobrze może od niej odpychać, jako zarezerwowanej dla wyjątkowych osób i wydarzeń. Z pewnością ograniczenie się do korzystania z książek tego typu, deformuje przeżycie wiary.

Po drugie, zasypuje nas literatura poradnikowa. Owszem, współczesny czytelnik oczekuje przystępnych rad, które w prostych krokach wyprowadzą go z kryzysu w relacjach, rodzinie, modlitwie czy biznesie. Dobre poradniki są potrzebne. Niemniej, sugerowanie, że wszystkiego można dokonać “w weekend”, jest wprowadzaniem w błąd. Sprowadzenie więzi wiary i wyzwań moralności do katolickiej techne jest niekorzystne.

Doktryna moralna Kościoła opiera się na kształtowaniu charakteru, osobowości, nie sprowadza się natomiast do znalezienia wytrychów na rozwiązanie problemu. Odmianą tego typu książek są również te oparte o osobiste świadectwo. Świadectwa są nieodzownym i błogosławionym środkiem ewangelizacji. Są bardzo potrzebne. Odnoszę jednak wrażenie, że część świadectw jest przedstawiona w formie zbyt uproszczonej. Bez komentarza teologicznego mogą nie tylko być źródłem frustracji ale również fałszywego obrazu Boga, który działa niczym nadprzyrodzone koło ratunkowe.

Po trzecie, znacząca część publikowanych książek to kaznodziejstwo uprawiane przez wybitnych kaznodziejów zarówno świeckich jak i duchownych. Z jednej strony cieszy fakt, że głoszone w mediach i na ambonach rekolekcje znajdują swoje przedłużenie w książce. Z drugiej strony niepokoi oferta ograniczona do treści niepogłębionych. Forma kilkuminutowych wypowiedzi wideo, najczęściej nie stanowi wystarczającego materiału na książkę. Wielu wydawców zdaje się ignorować ten fakt. Internet jako źródło zawartości książek niesie szereg zagrożeń, których pomijanie milczeniem będzie szkodliwe dla formacji katolickiej. W internecie bowiem nie zawsze to, co mamy do powiedzenia przesądza o sukcesie mówcy.

Niekiedy o wiele ważniejszy jest sposób prezentacji treści. Książka przystojnego lub pięknej, elokwentnego lub błyskotliwej, znanego i lubianego czy “nowoczesnej” blogerki niekoniecznie jest książką dobrą. I choć na youtube z daną treścią obcuje więcej osób niż z przeciętną książką tego samego autora, to jednak z książką spędzają oni więcej czasu, dlatego ma ona szansę wywrzeć na czytelniku głębszy wpływ. Wzmacnianie autorytetu blogera/kaznodziei przez wydawanie jego książek, nie zawsze cechuje się roztropnością inną niż komercyjna.

Podsumowując, wydaje mi się, że odpowiedzialność wydawców katolickich jest ogromna. Wykorzystując wciąż najważniejsze medium formacji katolików mogą bądź wzmocnić bądź osłabić to, co naprawdę ważne w przeżywaniu wiary. Kryzys jakości (a nie czytelnictwa) stawia przed nami najbardziej aktualne wyzwanie.

Tekst publikujemy za: www.deon.pl. Tytuł, lead pochodzą od redakcji dominikanie.pl.