Zaproszenie do tego, aby stać się miłością.
W księdze Wyjścia do Mojżesza Bóg Izraela wypowiada do słowa, które dla świata przez niego stworzonego stają się zaproszeniem, aby tak jak On być. Wydawać się to może czymś oczywistym i naturalnym. Czytające te słowa jesteśmy. W innym wypadku nie moglibyśmy ich przeczytać, ponieważ nas by nie było.
„Jestem, który jestem” to imię Boga, które zawiera w sobie to, co najpiękniejsze. W świecie pełnym podziałów. W społeczeństwie, które opisuje się, mówiąc jakim nie jest – bo nie jest takie, jakie te inne. W momencie, w którym nasze potrzeby i pragnienia nas dzielą. W chwili, kiedy to my jesteśmy w sobie podzieleni. Kiedy nasze myślenie jest różne od działania. Kiedy sami, patrząc w lustro zastanawiamy się, jak mogliśmy to zrobić, kiedy chcieliśmy zupełnie inaczej. Bóg jest. Nie ma w nim żadnego podziału.
Do wielu rzeczy w naszym życiu bardzo długo się przygotowujemy. Nakręca nas to, że się uda. Zaczynamy się doceniać, motywować. Kiedy jedna okazuje się, że nie wyszło (o zgrozo, bardzo często nie z naszej winy), tracimy do siebie szacunek. Przestajemy się kochać. Tymczasem Bóg jest.
Bóg jest niezależnie od tego wszystkiego. Bóg jest miłością. Nie zniechęca go podział. Nie krępuje brak skutecznego działania. Różnica pomiędzy naszym chceniem i działaniem. Bóg pomimo wszystko przy nas jest, bo nas kocha.
Warto, żebyśmy wzięli z niego przykład. Jeżeli jesteśmy Jego dziećmi – mamy do tego prawo. Warto, abyśmy nauczyli się być miłością pomimo wszystkiego, co nam niepomaga. Abyśmy byli w tym świecie, abyśmy byli pomiędzy ludźmi, w domu, w pracy, w szkole, przed lustrem – także dla siebie, miłością.
Jeżeli Bóg jest źródłem każdego dobra, to tak być powinno w konsekwencji ze wszystkim dobrem także w naszym życiu. Jesteśmy nieustannie zaproszeni do tego, aby stawać się pokojem, radością, także przyjemnością (ciekawe, co w nas się z tym słowem uruchamia) dla siebie.
Mówiąc o Bogu, że kocha wierzymy, że sam jest miłością. Jeżeli ufamy, iż jest dawcą pokoju, to ten pokój jest w nim – On jest pokojem. On jest radością. On powinien być naszą przyjemnością w ostatecznym rozrachunku.
Być może wielu z nas dopiero zaczyna tę drogę. Trudno nam wierzyć, że ja też mogę taki być.
Uwierzmy w to, że wszystko zaczyna się od tego, żeby być. Nie być jakimś, ale żeby się stawać, tym w co wierzymy, czego pragniemy.
Wystarczy być, jak Bóg, który jest. Nic więcej nie potrzeba. Josef Pieper, napisał kiedyś, i to warto sobie w tym miejscu przypomnieć, że wyznać komuś miłość, to powiedzieć do niego: dobrze, że jesteś.