Trwajcie we Mnie, a Ja w was trwać będę. Kto trwa we Mnie, przynosi owoc obfity.

Nagrania kazań na niedzielę:

 

Dopiero Barnaba przygarnął go i zaprowadził do apostołów
 Dopiero Barnaba przygarnął go i zaprowadził do apostołów

Komentarze z miesięcznika „W drodze”:
Owocowanie

 Marek Rozpłochowski OP

 Dz 9, 26-31 • Ps 22 • 1 J 3, 18-24 • J 15, 1-8

Trudno się dziwić, że pierwsi chrześcijanie obawiali się Pawła. Dobrze pamiętali, że to właśnie on, Szaweł, wydawał ich współbraci na śmierć. Chcieli się więc upewnić, że to nie podstęp i że Paweł rzeczywiście przychodzi w Imię Jezusa. Każdy bowiem, kto trwa w krzewie winnym, przynosi owoce i jest zjednoczony z wszystkimi innymi latoroślami. Zadanie apostołów nie polegało na stworzeniu jedności między nimi a Pawłem, ale na sprawdzeniu, czy ta jedność już jest.

Paweł głosił z wielką gorliwością, co przynosiło owoce w postaci nawróceń. To był jedyny dowód, jakiego potrzebował Kościół, aby uznać wyznanie wiary Pawła za szczere. Świadectwo życia było jedynym argumentem, który mógł przekonać innych.

A gdyby tak spojrzeć na swoje życie? Co powiedzieliby apostołowie? Po jakich owocach widać, że jestem chrześcijaninem? Czy zachowuję przykazania Ojca i trwam w miłości Jezusa? Czy proszę o cokolwiek i to otrzymuję? Czy mam pełną radość w Chrystusie? Czy mam odwagę przemawiać w Imię Jezusa, narażając swoje życie jak Paweł?

Pomóżmy innym rozpoznać w nas uczniów Chrystusa.

 

Nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą
Nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą

Zagadka

Szymon Popławski OP

Dz 9, 26-31 • Ps 22 • 1 J 3, 18-24 • J 15, 1-8

„Czy znasz samego siebie?” – tak brzmiało pytanie umieszczone na frontonie starożytnej świątyni w Delfach. Człowiek przychodzący na spotkanie z bóstwem, przybywał jednocześnie w celu rozwiązania tej jednej z najbardziej zawiłych zagadek. Wielki mistrz chrześcijaństwa św. Augustyn także nie uciekał przed tym dylematem, przyznając otwarcie: „Sam się stałem dla siebie pytaniem”. Biskup z Hippony, mimo że napisał wiele znakomitych tekstów przybliżających Boga, nie bał się mówić o niepokoju swojego serca. Kim jest Bóg i kim ja właściwie jestem?

Z przymrużeniem oka możemy stwierdzić, że osobą, która nas najbardziej interesuje jesteśmy my sami. Jednak zaglądanie do swojego wnętrza nie zawsze musi wskazywać na egocentryczne skłonności. Należy uważnie badać siebie, docierać do najgłębszych pokładów osobowości, pilnie obserwować nawet najmniejsze poruszenia ducha. Wtedy jest szansa, że odnajdziemy w sobie ślady, których autorem jest Bóg. To jest chwila, w której uświadamiamy sobie, że nigdy nie poznamy siebie, jeśli będziemy ślepi na obraz Pana wyryty w naszej duszy, ponieważ tworzymy jedność. „Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami”, mówi dzisiaj Jezus.

Początkiem dojrzałego chrześcijaństwa jest dotarcie do swoich korzeni. Jeżeli tego nie zrobimy, nasze działanie pozostanie na poziomie zwyczajnego aktywizmu. Nadal też, jako chrześcijanie, będziemy się gubić w świecie kultury, obyczajowości czy polityki. „Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie może uczynić” – dodaje Chrystus.

Codziennie przebywaj w obecności Pana. Co to znaczy? Nie jest to kwestia działania, ale raczej sposobu bycia przy Bogu. Cokolwiek robisz i gdziekolwiek przebywasz; czy pracujesz, odpoczywasz, martwisz się czy cieszysz – w każdej chwili miej świadomość, że Pan przeżywa to razem z tobą. Wyrwij się ze swojej wewnętrznej alienacji. Skieruj umysł i serce do Boga. Henry Nouwen pisał, że jest to życie, w którym „absolutnie nic nie jest czynione, mówione ani rozumiane niezależnie od Tego, który jest początkiem i celem naszego istnienia”.

 

Beze Mnie nic nie możecie uczynić
Beze Mnie nic nie możecie uczynić

Owocem zaś Duch Pana

Marcin Dąbkowicz OP

Dz 9, 26-31 • Ps 22 • 1 J 3, 18-24 • J 15, 1-8

Był pewien człowiek, a na imię miał Paweł. Biegał od domu do domu i od kościoła do kościoła, nie potrafiąc pomieścić w sobie obfitości Bożych darów. Pełen był miłości, ale miał problem, jak powiedzieć ludziom, że Bóg jest miłością. Wszyscy się go bali, znali go jako Pawła Wiernego. Wierzył on bowiem dawniej w moc Prawa i był szczerym nosicielem gniewu Bożego, dla wszystkich, którzy w jego mniemaniu od Bożego Prawa odstępowali.

Zdarzyło się jednak w życiu Pawła Wiernego, że Bóg sam, Jezus Chrystus stanął przed nim i poprosił go o miłosierdzie. Poznał Paweł, że trzeba głosu Bożego posłuchać i zmienił swoje życie całkowicie.

Spotkał się jednak z lękiem ludzkim; czy Bóg naprawdę potrafi zmienić życie człowieka? I wtedy Paweł spotkał Barnabę, a mówiono o nim, że był dobry. Barnaba go przyjął i uwierzył temu, co Bóg w nim zdziałał.

Obaj znaleźli się jako bracia i razem w podróż wyruszyli…

Taki jest Kościół. Bóg spotyka człowieka i potrafi zmienić jego życie. Można odnaleźć w nim ludzi dobrych, takich, którzy nie boją się wspólnej drogi. Takich, którzy potrafią dostrzeć dobro, które Bóg w nas złożył.

Kościół to doświadczenie bliskości człowieka, a w człowieku Boga. Nie lękajmy się zatem być Kościołem dla innych. Miejscem, w którym Bóg się dzieli z drugim człowiekiem. Barnaba zabrał Pawła i poprowadził do apostołów, dając mu tym samym siebie jako brata.

I może dziś, jak w każdy dzień, na nowo potrzebna jest prośba o Ducha Świętego. On jest, On był i będzie – „trwajcie w miłości mojej, a Ja w was trwał będę”.

Obietnica, którą Ci dziś składa sam Chrystus, to oczyszczenie, abyś przynosił owoc obfity. Nie sukces i wymierny dochód, lecz Ducha Świętego. Niech Twoje nogi staną się nogami Dobrej Nowiny. Niech Twe ramiona będą miejscem, w którym Bóg obdarza pokojem. Niech serce zawsze pełne Ducha będzie świątynią, w której mieszka sam Bóg.

O Ducha niech tylko woła Twoim głosem Kościół.