Gościnny jest Gospodarz domu: przyjmuje ostatniego jak pierwszego; zaspakaja i tego, kto od jedenastej godziny pracował podobnie jak tego, kto od pierwszej.

Może rzeczywiście masz pecha, a może jednak masz szczęście, że nie jesteś gotowa/-y do Świąt. Minął wielki post, teraz mija połowa wielkiego tygodnia. Prawie tego nie zauważyłaś? Nic nie zmieniłeś, poza tym pierwszym tygodniem gorliwości a może jeszcze drugim tygodniem „realizacji” postanowień wielkopostnych.

Czy nie jest tak, że często, z przyzwyczajenia, mylimy cel ze środkami do niego prowadzącymi? Czy nie jest nam łatwiej „przeżyć” wielkopostne nabożeństwa i wypełniać postanowienia, bo tak trzeba i jest potem co wyznać w konfesjonale, jak się w pełni nie uda?

Pobożność pasyjna, żałoba wielkiego postu są mocno wpisane w naszą duchowość: katolicką i polską. Pięknych nabożeństw, wzniosłych bądź moralizatorskich rekolekcji może być całkiem sporo. I dobrze, że są. Dobrze przejść drogą krzyżową, gorzko żałować za swoje grzechy jak kobiety z Jerozolimy powinne były uczynić (przecież nie tylko współczujesz Jezusowi i nad Nim płaczesz?). A i rekolekcyjne słowa mogły zapaść głębiej w twej pamięci, w sercu, w umyśle. To jednak są tylko środki, które mogą pomóc w dotarciu do celu. Do radości paschalnej, która w liturgii trwa znacznie dłużej niż wielki post, choć trudno spotkać szczególne nabożeństwa wielkanocne. Podobnie cóż znaczą jednorazowe postanowienia wobec stałego nawracania się, przemiany w myśleniu naszym, jak powie św. Paweł.

Ale nawet i teraz, w ostatniej godzinie można wejść w Przejście (Paschę) Jezusa. Wejść przez oczyszczającą jałmużnę, które wedle Starego Testamentu pomaga w zgładzeniu grzechu (Syr 3,30). Wejść przez towarzyszenie komuś cierpiącemu. Wejść przez pomoc dobrym słowem, które wyraża radość Świąt Paschalnych.

Takie dobre, pocieszające słowo odnajduję w jednej z homilii św. Jana Chryzostoma. Homilii, która wyprzedza nieco czas i wprowadza nas, nieprzygotowanych w sam środek Wielkiej Niedzieli Zmartwychwstania: „Jeśli ktoś jest uczciwy i pobożny, niech znajdzie radość w tej dobrej i pełnej światła uroczystości. Jeśli ktoś jest roztropny, niech wejdzie, ciesząc się, do radości Pana swego. Jeśli ktoś dźwigał udręki postu, niechże otrzyma dziś słuszną zapłatę. Jeśli niósł trudy pierwszej godziny, niech sprawiedliwą otrzyma należność. Jeśli ktoś przyszedł po trzeciej godzinie, niechże świętuje z wdzięcznością. Jeśli ktoś dopiero po szóstej godzinie się dołączył, niechże nie ma żadnej wątpliwości, ponieważ niczego nie traci. Jeśli ktoś spóźnił się nawet do dziewiątej godziny, niech przychodzi bez wahania. Jeśli ktoś zdążył dopiero na jedenastą, niech wcale nie boi się zwłoki. Albowiem gościnny jest Gospodarz domu: przyjmuje ostatniego jak pierwszego; zaspakaja i tego, kto od jedenastej godziny pracował podobnie jak tego, kto od pierwszej. I nad ostatnim się lituje i pierwszego wynagradza; i jednemu daje i drugiego wspomaga; i uczynki przyjmuje i z chęci się cieszy; i wysiłki szanuje i zamiary pochwala.

A więc przyjdźcie z radością do swego Pana: i pierwsi i drudzy przyjmijcie zapłatę. Bogaci i ubodzy, wszyscy razem się cieszcie. Starający się i lekkomyślni, uczcijcie ten dzień. Ci, co pościli i ci, co nie pościli, weselcie się dziś…”

Gdy czytam te słowa, to już naprawdę chcę, by rozbłysła Wielkanoc. Niezależnie od tego, na ile jestem gotowy.