Chrystus został ofiarowany jako nasza Pascha. Odprawiajmy nasze święto w Panu.

Nagrania kazań na Zmartwychwstanie Pańskie:

 

Szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus
 Szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus

Komentarze z miesięcznika „W drodze”:
Gdy jeszcze było ciemno

 Jacek Szymczak OP

 Dz 10, 34a. 37-43 • Ps 118 • Kol 3, 1-4 lub 1 Kor 5, 6b-8 • J 20, 1-9

Miarą naszej miłości jest nasza tęsknota. To ona nie pozwala Marii Magdalenie czekać w ciemności i pustce nocy. Każe jej opuścić żałobę, żal i rozczarowanie, choć nie ma żadnych gwarancji, że spotka Pana. Gdyby nie ta tęsknota, nie wyruszyłaby w najważniejszą drogę swojego życia. Tęsknota Marii Magdaleny to dla mnie dowód, że Jezus nigdy dla niej nie umarł, choć przecież widziała Jego śmierć na własne oczy.

Kiedy więc szukamy znaków zmartwychwstania w nas samych, nie wolno nam gardzić tęsknotą, którą w sobie nosimy. Ona jest naszym pierwszym wyznaniem wiary, nieśmiałym znakiem światła Zmartwychwstałego, gdy wokół nas jest jeszcze ciemno.

Co ciekawe, Jezus nie zaspokaja natychmiast jej tęsknoty. Po pierwsze, pokazuje, że nie ma Go tam, gdzie Maria Magdalena Go szuka. Więc się nie przestrasz, gdy odkryjesz, że miejsca i ludzie, w których spodziewasz się Go spotkać, są puste. Zmartwychwstały zaskakuje zawsze nowością: „Oto czynię wszystko nowe” (Ap 21, 5).

Po drugie, tęsknota za Jezusem popycha Marię Magdalenę do spotkania z braćmi. To dzięki nim jeszcze raz biegnie do pustego grobu. I dopiero wtedy spotyka Tajemniczego Ogrodnika. W poranek wielkanocny wypełnia się już obietnica Pana: „Gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje…”.

Tęsknota przeżywana w samotności nie prowadzi na spotkanie z Panem. Dlatego potrzebujemy braci i sióstr, potrzebujemy Kościoła, by nasza tęsknota za Bogiem nie przerodziła się w zbiór rozczarowań. Droga Marii Magdaleny, która się rozpoczęła, „gdy jeszcze było ciemno”, a skończyła spotkaniem w światłości, twarzą w twarz, niech się stanie drogą każdego z nas.

 

Każdy, kto w Niego wierzy, przez Jego imię otrzymuje odpuszczenie grzechów
Każdy, kto w Niego wierzy,
przez Jego imię otrzymuje odpuszczenie grzechów

Razem

Tomasz Biłka OP

Dz 10, 34a. 37-43 • Ps 118 • Kol 3, 1-4 lub 1 Kor 5, 6b-8 • J 20, 1-9

Czy spotkaliście kiedyś człowieka, który dla kogoś zupełnie obcego pojechał na drugi koniec świata, rezygnując z przyjemności, wygód, prestiżu czy dobrego imienia? Co więcej, było to dla niego tak naturalne, że gdybyście mu powiedzieli, że robi coś niezwykłego, popukałby się w czoło, dając delikatnie do zrozumienia, że coś z wami jest nie tak? Jeśli nie spotkaliście, możecie nie wiedzieć, o czym mówię. Aby znaleźć zagubioną owcę, Jezus przebywa nieskończoną przepaść, która dzieli stworzenie i Stwórcę. On, który jest sprawiedliwy, postanowił zejść na bezdroża, gdzie zbłądziliśmy zamroczeni kłamstwem, aby nas wyprowadzić ku światłu prawdy i obdarzyć nowym życiem. Jezus zstępuje do Otchłani, aby światło Krzyża zajaśniało pośród całkowitej ciemności braku Boga, krainy grzechu, piekieł. Przebywa tę drogę nieskończonego oddalenia się człowieka od Boga, aby stać się dla nas Drogą powrotu do Ojca, którego nam objawia.

W Jezusie Bóg pozostał jednak nierozpoznany, aż do czasu Paschy. Dopiero śmierć Syna Człowieczego ujawnia zaskakującą obecność Innego: Boga ukrytego pod postacią sługi (Flp 2, 7). Można powiedzieć, że to nie narodziny Jezusa, lecz dopiero paschalne wydarzenie przynosi człowiekowi zdolność rozpoznania oblicza Tego, który jest obrazem Niewidzialnego (Kol 1, 15), w taki sposób, że patrząc na Niego, po- znajemy i Ojca (por. J 12, 45; J 14, 9). Ta radykalna nowość ludzkiego poznania jest darem Ukrzyżowanego.

Zmierzamy do tego, by osiągnąć wieczną kontemplację Boga w bezpośredniej wspólnocie z Nim jako „uczestnicy Boskiej natury”. To uczestnictwo jest nowym życiem, którym obdarza nas Zmartwychwstały.

Wcielone Słowo, doskonałe samookreślenie się Boga, skuteczne i zdolne przemówić w taki sposób, aby zrozumiał je każdy, któremu zechce się objawić, wchodzi w milczenie swego stworzenia, jego odmowę, odwrócenie się. Jak twierdzi Hans Urs von Balthasar: „Ostatnim słowem nie jest więc Objawienie, pouczenie, lecz uczestnictwo, «communio»”. To słowo dociera dziś do wielu dzięki ludziom, którzy bez osądzania innych decydują się najpierw razem żyć. Oni sprawują na co dzień liturgię Wielkiej Nocy.

 

Wiemy, żeś zmartwychwstał, że ten cud prawdziwy
Wiemy, żeś zmartwychwstał, że ten cud prawdziwy

Bliżej niż się wydaje

Szymon Popławski OP

Dz 10, 34a. 37-43 • Ps 118 • Kol 3, 1-4 lub 1 Kor 5, 6b-8 • J 20, 1-9

Znana jest historia św. Antoniego Pustelnika, który po długim cierpieniu duchowym zapytał Boga z wyrzutem: „Gdzie byłeś w tym czasie, kiedy ja musiałem zmagać się z ciemnościami mojej duszy?”. Wtedy usłyszał odpowiedź: „Byłem bliżej ciebie, niż kiedykolwiek wcześniej”.

W ten sposób możemy podsumować opowieść o uczniach idących do Emaus. Ich droga to trudna lekcja zmartwychwstania. Trudna, ponieważ wymaga ogromnej uwagi. Trudna, ponieważ nie jest łatwo być czujnym w chwili, kiedy znajdujemy się na życiowym zakręcie, kiedy wydaje się, że bezpowrotnie straciliśmy szansę na coś wartościowego i pięknego. Trudna to lekcja, ale niezwykle ważna. Historia tych dwóch uczniów uczy nas, że w chwilach największej frustracji i rozczarowania może się jeszcze bardzo wiele wydarzyć.

Problem uczniów polegał na tym, że dużo wiedzieli o Chrystusie, ale smutek odebrał im zdolność jasnego myślenia. Ich oczy były „na uwięzi”. Nawet wtedy, kiedy słuchali wyjaśnień nieznanego Wędrowca, nie potrafili wyjść poza zaklęty krąg cierpienia i nie mieli pojęcia, że już od jakiegoś czasu towarzyszy im Zmartwychwstały. Uratował ich drobny gest, zaproszenie Nieznajomego do domu. Ten gest okazał się przełomowy. Dlatego św. Grzegorz Wielki napisał: „To nie przypadek, że uczniowie nie rozpoznali Jezusa, kiedy słuchali Jego nauki. Rozpoznali Go dopiero wtedy, kiedy Jego naukę zaczęli wypełniać”. Wniosek jest bardzo prosty. Możesz wiele wiedzieć o Bogu, ale w chwili cierpienia to zbyt mało. Żeby odkryć Jego bliskość, trzeba zdobyć się na szaleństwo życia według prawa ewangelii, czyli zapomnieć o sobie. Tak, to prawdziwe szaleństwo, bo w takich momentach wszystko w tobie krzyczy, byś myślał tylko o sobie samym. Ale nauka Jezusa jest przedziwna. Im bardziej myślisz o innych, tym bardziej odkrywasz, na czym polega prawdziwe szczęście. To właśnie wtedy zaczynasz rozumieć, o co chodzi w zmartwychwstaniu. To właśnie wtedy dajesz Bogu szansę, by odkrył się przed tobą.

Jaki finał miałaby ta historia, gdyby uczniowie zignorowali Nieznajomego? Gdyby dalej użalali się nad sobą? Najlepszą odpowiedzią wydają się słowa św. Augustyna: „Boję się, że gdy Chrystus będzie przechodził obok mnie i ja Go nie zauważę, On może już nie wrócić”.