13 marca 2013 roku Jorge Mario Bergoglio SI stał się 226. następcą św. Piotra
Kto nie pamięta Franciszkowego „dobry wieczór” z balkonu Bazyliki św. Piotra? Papież z bardzo dalekiego kraju w tym momencie skradł serca wielu wiernych. Do tej pory udaje mu się to w sposób niepowtarzalny i nie dający się skopiować.
W ciągu pięciu lat pontyfikatu papieża z Argentyny w Kościele działo się wiele. W dużej mierze, każde z tych wydarzeń opierało się na jakimś geście. Wydaje się, że kluczowym znakiem dla przesłania Franciszka stało się otwarcie „Bramy miłosierdzia” na Watykanie. Nadzwyczajny rok poświęcony Miłosierdziu streszcza w sobie wszystkie działania przez niego podejmowane.
Nieustanny podkreślaniem wartości Bożego Miłosierdzia, Franciszek stara się otworzyć szerzej bramy wspólnot wierzących dla tych, którzy mogą czuć się przez Kościół zepchnięci na margines. W homilii rozpoczynającej nadzwyczajny rok poświęcony Miłosierdziu powiedział, że istotą tego czasu ma być „odkrycie głębi miłosierdzia Ojca, który przyjmuje wszystkich i sam wychodzi na spotkanie każdego”.
Wsłuchując się w głos Boga, Franciszek stara się szukać tych, którzy poginęli. Tak jak miłosierny Bóg, stara się wychodzić na krańce – być może dla wielu nie tyle niedostępne, co także niedające się wyobrazić.
„Musimy przedkładać miłosierdzie nad sąd, a w każdym razie sąd Boży zawsze będzie się odbywał w świetle Jego miłosierdzia.” – dodał Papież. W wielu jego działaniach jest to słowo aktualizowane i podkreślane. W trosce o najsłabszych, Franciszek stara się motywować tych, którzy wiele mają do podzielenia się komfortem swojego życia z tymi, którzy cierpią niedostatek. Wyciągnięcie ręki do ubogiego, prześladowanego, zniewolonego przez uzależnienia czy wyczerpanego własnym grzechem, jest pierwszym zadaniem w głoszeniu Bożego Miłosierdzia – zdaje się sugerować Papież.
Przykładem takiego działania ma być miłosierny Samarytanin, który otworzył się na potrzeby drugiego człowieka wbrew stereotypom i konwenansom ówczesnego świata. Ponad podziałami, różnicami, niezrozumieniem, jesteśmy zobowiązani do tego, żeby nieść sobie pomoc.
Tym, co może nas łączyć, a na co od pięciu lat wyraźnie wskazuje Franciszek, jest Boże Miłosierdzie. Zobaczenie w drugim człowieku swojego brata, który tak jak ja potrzebuje Bożej miłości, przebaczenia, pomocy ma stać się doświadczeniem otrzeźwiającym nasze patrzenie na świat. Każdy z nas, w perspektywie Bożego miłosierdzia, wygląda tak samo. Nasza niewystarczalność powinna nas łączyć a nie dzielić.
Po pięciu latach fenomen Franciszka jest nadal żywy. Popularność Papieża opierać się może na tym, iż nie boi się on pokazać, że jest taki sam jak reszta ludzi. W drodze do Pana jemu także morze przydać się coś, co będzie wymagało pomoc Samarytanina. Ta naturalność i świadomość własnych ograniczeń urzeka. Ludzie, którzy zaufali Franciszkowi, czują się przy nim bezpiecznie, ponieważ wiedzą, że są tacy sami, jak on. Są dziećmi Boga.