Bracia wybiorą go w sobotę.

Nie wiem, czy to prawda. Być może warto to sprawdzić. Kiedyś, będąc na początku dominikańskiej drogi, usłyszałem od jednego ze starszych dominikanów, że Konstytucja Stanów Zjednoczonych Ameryki wzorowana jest na Księdze Konstytucji i Zarządzeń Braci Zakonu Kaznodziejów. Jak już pisałem, nie wiem, czy to prawda. Jednak podobieństwa pomiędzy tymi dokumentami są spore.

Pierwsze podobieństwo to fakt, jaki wzbudzają emocje przez wyborami. Każdy przypomina ich doniosłość, wzniosłość i wyjątkowość. Punkt drugi to system, który obierają sobie za wiodący – demokracja. Punkt trzeci: z Konstytucjami się nie polemizuje. Ciekawe, czy Amerykanom uratowało to skórę tak często, jak dominikanom. Punkt czwarty to wybory.

Warto tych podobieństw poszukać.

W redakcji Dominikanie.pl bardzo często trwają dysputy teologiczno-filozoficzno-prawne bądź po prostu ludzkie, w jaki sposób zwykłemu ziemianinowi opowiedzieć o rzeczach fascynujących, chociaż dla niektórych – pojęciach z kosmosu. Przy wyborze prowincjała przez dominikanów pojawia się takich spraw wiele. Sama Kapituła Prowincji ma ich w sobie mnóstwo. Przy czytaniu tego tekstu będziemy mogli to sprawdzić.

Kapitularz, skrutator, protokolant, wikariusz, socjusz, definitor, sekretarz czy sam prowincjał stojący na czele prowincji, w której skład wchodzą klasztory, czyli konwenty i domy. Te pierwsze z przeorami i ich subprzeorami, te drugie – tylko, a może i aż, z przełożonymi. Można się w tych terminach pogubić.

Niemniej jednak w najbliższą sobotę bracia prezbiterzy (nazywani ojcami, bądź w mniej zorientowanych na życie zakonne środowiskach: księżmi), którzy jednocześnie skończyli 30 lat, od lat dziesięciu będąc w Zakonie (czyli po profesji prostej1) i od trzech lat po profesji uroczystej2, mogący jednocześnie być szafarzami sakramentu pokuty i pojednania, będą mogli zostać prowincjałem3.

Z grona dokonujących wyboru – przypominam, jest ich 54 – wybiera się dwóch skrutatorów. To oni liczą głosy i czuwają nad praktycznym przebiegiem głosowania. Wyboru strzeże wikariusz Prowincji, czyli przeor klasztoru, w którym odbywa się kapituła. Stara się on, aby wszystko działo się zgodnie z opisywanym w tym miejscu prawem. Całość skrupulatnie notuje brat będący protokolantem (zapewne z tyłu głowy pojawił nam się protokół – tak, to od tego).

Kapitularze są zgormadzeni w jednym miejscu. Do urny (nie mylić z pogrzebową) od najstarszego precedencją4 wrzucają kartki, z ważną dla każdego z nas formułą, którą powtarzamy przy każdym wyborze przełożonych: “wybieram lub postuluję” oraz imieniem i nazwiskiem swojego kandydata.

Dzień wcześniej bracia obradują, zastanawiając się nad kandydatami na tzw. traktatusie. W czasie wyboru obowiązuje milczenie. Wrzucanie głosów do wspomnianej urny kończy najmłodszy z uczestników Kapituły. Kiedy ten wrzuci swój głos, wspomniani wcześniej skrutatorzy liczą, ile ich oddano. To, co zostało wrzucone, porównują z liczbą głosujących, a kiedy wszystko się zgadza – przystępują do sprawdzenia, komu ile głosów przypadło.

Włącz się do akcji #OgarnijKapitułę
Dołącz do wydarzenia

Jeżeli któryś kandydat uzyskał bezwzględną większość ważnie oddanych głosów, zostaje naszym prowincjałem. Jeżeli nasz mistrz generalny5 zatwierdzi wybór, nowo wybrany przełożony będzie rządził polskimi dominikanami przez najbliższe cztery lata.

Bracia uczą się prawa przez całe życie. Najintensywniej – podczas nowicjatu, który jest okresem próby w Zakonie. Zdajemy sobie zapewne dobrze sprawę z tego, że trudno przedstawić tu wszystko tak, jak być powinno przedstawiane. Teraz jednak łatwo zorientować się, dlaczego wśród wielu z nas przed wyborami tyle dysput. Od przedstawionej powyżej wersji wydarzeń istnieje kilka wyjątków. Niektóre sprawy warto byłoby doprecyzować.

Kiedy w czterech tysiącach słów chce się napisać o kilkuset równie ważnych, chcąc jednocześnie oddać wartość rzeczywistości, którą opisują, od razu natrafia się na szereg przeszkód. Przeszkody mogą zniechęcać. Mogą również prowokować do dalszej drogi. Wszak cel jest niezwykle istotny.

Jeżeli rozpoczęliśmy od Konstytucji, na nich też skończymy. Są zaproszeniem do tego, aby przejść fascynującą drogę, której elementem jest nasza demokracja. Drogę, którą Zakon idzie przez ponad osiemset lat. To czas, żeby pomyśleć o kolejnych czterech.

 


1 To pierwsze śluby (posłuszeństwa, ubóstwa i czystości) składane przez braci po ukończeniu przez nich nowicjatu. Są ślubami na „jakiś czas”, obowiązują do wygaśnięcia bądź do ślubów wieczystych, o których niżej.

2 Śluby wieczyste zobowiązują brata do życia radami ewangelicznymi (tak inaczej nazywa się śluby czystości, posłuszeństwa i ubóstwa) aż do śmierci.

3 Należy spełnić jeszcze kilka innych warunków, ale to tekst o Konstytucjach i wyborze prowincjała, a nie o samej Konstytucji. Zaufajcie nam na słowo.

4 W zakonach liczy się czas bycia we wspólnocie, a nie wiek brata (chociaż ten także ma dla nas znaczenie). Stąd precedencja to nie kolejność od najstarszego wiekiem do najmłodszego, a kolejność od starszeństwa wśród braci, licząc tych o największym stażu w Zakonie, do tych najkrócej w nim będących (niekiedy wiekiem trochę starszych od tych poprzednich – tak, można się pogubić).

5 Mistrz generalny, czyli generał Zakonu – następca św. Dominika; obecnie jest nim o. Gerard Timoner OP.