Dobrym przykładem dialogu były wydarzenia na Majdanie, kiedy wspólnie działali przedstawiciele wszystkich Kościołów.

Z okazji Tygodnia modlitw o jedność chrześcijan, jaki trwa od 18 do 25 stycznia, Katolickie Centrum Medialne z Kijowa przeprowadziło rozmowę na temat sensu ekumenizmu z Wojciechem Surówką OP nowym przewodniczącym komisji ekumenicznej Kijowsko-Żytomierskiej diecezji.

Ojcze, jaki jest temat tegorocznego Tygodnia modlitw o jedność chrześcijan?

Hasło tegorocznego Tygodnia „Prawica Twoja wsławiła się mocą” (Wj 15,6) zostało zaproponowane przez chrześcijan regionu Karaibów. Werset zaczerpnięty z Księgi Wyjścia odnosi się do okresu, kiedy Izraelici, których Bóg uratował z rąk Egipcjan, przeszli przez Morze Czerwone. Jest to fragment pieśni, w której dziękują oni Bogu za wyzwolenie z niewoli.

Karaibscy chrześcijanie, którzy doświadczali niewolnictwa prawie przez pięćset lat zauważyli, że również dzisiaj potrzebujemy Boga, który wyzwoli nas z nowych form niewolnictwa. Na ten aspekt bardzo często zwraca uwagę papież Franciszek.

Również dla Ukrainy jest to bardzo ważna kwestia, ponieważ troska o sprawiedliwość społeczną jest tym wymiarem działalności, który może jednoczyć nas wszystkich. Możemy wspólnie przeciwdziałać korupcji – która jest współczesną formą niewolnictwa – jaka ogranicza naszą wolność, nie patrząc na różnice w wyznawanej wierze.

Idea Tygodnia modlitw o jedność chrześcijan pojawiła się na początku XX wieku. Dlaczego właśnie w tym momencie?

– Możemy wymienić trzy powody. Po pierwsze w łonie wspólnot protestanckich pojawiła się potrzeba wzajemnej współpracy. Wiele małych wspólnot nie było w stanie zabezpieczyć posługi duszpasterskiej, dlatego zaczęto zwracać się do innych wspólnot z prośbą o pomoc.

Drugą przyczyną był misje. Zauważono, że kiedy na jednym terenie misyjnym Ewangelię głoszą misjonarze z różnych wspólnot kościelnych, prowadzi to do przekazywania fałszywego świadectwa o jedności Kościoła.

Trzecim powodem było doświadczenie pierwszej wojny światowej, która uświadomiła chrześcijanom, że pomocy potrzebują wszyscy ludzie, niezależnie od wyznawanej wiary. Te trzy nurty wpłynęły na formowanie ruchu ekumenicznego.

Dlaczego wszystko zaczyna się od modlitwy? Ponieważ to dużo prostsze, niż uzgodnienie dogmatycznych różnic. W dialogu ekumenicznym możemy wyróżnić poszczególne etapy. Najpierw mamy do czynienia z dialogiem miłości, dopiero potem przychodzi czas na dialog prawdy, gdy wspólnie poszukujemy podstaw, które nas jednoczą oraz staramy się określić różnice doktrynalne. Rozpoczynać trzeba przede wszystkim od dialogu miłości, który pomoże nam wzajemnie się poznać. Staje się to możliwe w modlitwie.

Czy istnieje różnica między pojęciem „jedność chrześcijan” i „dialog ekumeniczny”?

– Przede wszystkim warto zauważyć, że istnieje różnica pomiędzy pojęciem „jedność chrześcijan” i „jedność Kościoła”. Kościół katolicki początkowo był nieufny wobec ruchu ekumenicznego właśnie z powodu pojęcia „jedność Kościoła”. Drugi sobór watykański wyjaśnił różnicę pomiędzy tymi dwoma pojęciami.

W ruchu ekumenicznym dążymy jedynie do jedności chrześcijan, konkretnych ludzi, natomiast pozostawiamy jedność Kościoła samemu Bogu, ponieważ będzie to dzieło Ducha Świętego. Przykładowo pojawienie się Kościoła grecko-katolickiego było wynikiem przyłączenia się grupy prawosławnych chrześcijan do Kościoła katolickiego. Możemy mówić o jedności pewnej grupy chrześcijan, natomiast Kościoły pozostają nadal podzielone.

„Jedność chrześcijan” jest celem ruchu ekumenicznego, natomiast sam „dialog ekumeniczny” metodą. Bez Boga nie jesteśmy w stanie osiągnąć jedność, jednak staramy się zmierzać ku niej drogą dialogu. Prowadzimy go na kilku poziomach: oficjalnym – prowadzonym przez oficjalnych przedstawicieli Kościołów i wspólnot kościelnych; teologicznym – rozwijanym w gronie teologów skupionych w wielu mieszanych komisjach; duchowym – do tego typu inicjatyw możemy zaliczyć Tydzień modlitw o jedność chrześcijan; i wreszcie socjalnym – gdzie nie zajmujemy się teologią, ale staramy się wspólnie pomagać potrzebującym.

Dzisiaj już nikt nie porusza kwestii jedności Kościoła. Trudno sobie przedstawić jak miałaby ona wyglądać, coś na kształt federacji, Unii Europejskiej Kościołów? Jest to raczej idea przeszłości. W tym momencie wysiłki ruchu ekumenicznego są skoncentrowane na tym, aby być bliżej konkretnych ludzi, w nadziei, że wspólnie zbliżamy się do Chrystusa i do Prawdy.

Na którym z czterech poziomów ekumenicznego dialogu rozwijana jest praca Kościoła katolickiego na Ukrainie?

Na każdym z nich po trochu. Związane jest to z małą liczbą ludzi zaangażowanych w ten dialog. Wiernych Kościoła katolickiego łacińskiego obrządku jest dużo mniej niż innych konfesji. Myślę, że na poziomie teologicznym i intelektualnym ustaliliśmy wysoki standard, włączając się w liczne spotkania i konferencje. Na duchowym poziomie uczestniczymy w spotkaniach Taizé. Jeśli chodzi o poziom socjalny, to dobrym przykładem może być Majdan, kiedy wspólnie działali przedstawiciele wszystkich Kościołów. Dobrze byłoby rozszerzyć współpracę na poziomie oficjalnym.

Jako przewodniczący ekumenicznej komisji, jakie Ojciec widzi kierunki pracy?

– Na razie trudno mówić o konkretach, ponieważ komisja została powołana niedawno. Myślę jednak, że tak jak w przypadku każdej innej komisji w diecezji, nasza działalność może rozwijać się w trzech kierunkach.

Po pierwsze: koordynować to, co już jest. W Kijowie ma miejsce wiele inicjatyw ekumenicznych. Jak dotąd nie byliśmy zaangażowani we wszystkie te działania. Byłoby dobrze gdybyśmy uczestniczyli we wszystkich spotkaniach, również z udziałem naszego oficjalnego przedstawiciela, czyli biskupa diecezji kijowsko-żytomierskiej.

Po drugie: inspirować, proponować nowe możliwości, ulepszać pewne aspekty działalności, do której zapraszalibyśmy innych.

I po trzecie: reagować na naruszenia, na wystąpienia sprzeczną z zasadami dialogu ekumenicznego. Komisja powinna zwracać uwagę na takie fakty i informować o nich biskupa, jak również proponować warianty rozwiązania ewentualnych konfliktów w tej sferze.

Dlaczego ojciec zainteresował się ekumenizmem i jakie znaczenie ma on dla Ukrainy?

– Ukraina jest swego rodzaju laboratorium, w którym wypracowywane są nowe idee, które gdzie indziej być może by się nie pojawiły. Na przykład w Polsce nie ma wielkich wyzwań ekumenicznych, ponieważ mieszkają tam głównie katolicy. Podobnie w Rosji, gdzie większość stanowią prawosławni Patriarchatu Moskiewskiego.

Na Ukrainie mamy do czynienia z dużo większą różnorodnością i dlatego możemy osiągnąć taki poziom dialogu, jaki prawdopodobnie jest nieosiągalny u naszych sąsiadów. W tym widzimy naszą przewagę – na Ukrainie wszystkie denominacje chrześcijaństwa posiadają realne znaczenie dla religijnego wymiaru życia w kraju.

Po drugie, Ukraina jest miejscem, które najczęściej pojawia się w rozmowach na temat spotkania Papieża z Patriarchą Cyrylem. Położenie geograficzne między Moskwą a Watykanem jest strategiczne dla kościelnej geopolityki. Po trzecie, ekumenizm ma ogromne znaczenie dla społecznego wymiaru życia na Ukrainie, dla przejścia z systemu postsowieckiego do społeczeństwa obywatelskiego. W tym, Kościół może naprawdę pomóc, pokazując dialog między chrześcijanami jako przykład dialogu społecznego.

Uważam, że każdy katolicki ksiądz, który pracuje w Rosji, Ukrainie, czy Białorusi, gdzie większość wierzących stanowią prawosławni, oprócz języka i kultury, musi znać religijny kontekst. W ten sposób przygotowywałem się do pracy w Sankt Petersburgu. Kiedy zostałem przeniesiony do Kijowa, zostałem poproszony o poprowadzenie wykładów z ekumenizmu. W ten sposób zostałem ekumenistą: nie dlatego, że bardzo lubię tę dyscyplinę teologiczną, ale dlatego, że patrzę na nią z czysto praktycznego punktu widzenia – w naszych warunkach jest ona konieczna.

Bliscy mi ludzie są prawosławnymi i muszę wziąć to pod uwagę. Według mnie od tego powinien wychodzić ekumenizm – od miłości do konkretnego człowieka. Jeśli nic mnie nie łączy z tymi ludźmi, o wiele łatwiej będzie mi ich potępić z ideologicznego punktu widzenia.

Nie mam ma myśli miłości, która w ogóle nie zauważa ich błędów. Właśnie miłość pozwala realistycznie spojrzeć na nasze relacje i dialog ekumeniczny, abyśmy nie kierowali się wzajemnymi urazami i nie pielęgnowali ich w pamięci, ale prowadzili dialog nawrócenia poprzez zrozumienie i przebaczenie.

Rozmawiała z Victoria Semenova

<< Wywiad na kmc.media >>