Wielokrotnie przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna.
Nagrania kazań na dzisiaj:
Bóg miłosierny niech nam błogosławi
Komentarze z miesięcznika „W drodze”:
To, co najważniejsze
Paweł Szylak OP
Lb 6, 22-27 • Ps 67 • Ga 4, 4-7 • Łk 2, 16-21
Każdy rozpoczynający się rok prowokuje do myślenia o przyszłości, układania planów na najbliższe miesiące czy też podejmowania szczególnego rodzaju postanowień. Powinien też być okazją do wyrażenia wdzięczności Panu Bogu za dar czasu, a także sposobnością do tego, aby na nowo odkryć jego prawdziwą wartość w naszym życiu.
Przyglądając się postawie Maryi, możemy się od niej wiele nauczyć. W dzisiejszej Ewangelii św. Łukasz pokazuje ją jako osobę, która w swoim sercu zachowuje i rozważa słowa oraz wydarzenia. To coś znacznie więcej niż tylko pamiętanie wypowiadanych słów, czy też wspominanie tego, co minęło. Przechowujemy w pamięci rzeczy najważniejsze i rozważamy sprawy dla nas najbardziej istotne. Maryja uczy nas, jak ważna jest pamięć. I wcale nie chodzi tu o pamięć w sensie sprawności intelektualnej – mowa jest o pamięci serca. W języku biblijnym serce to centrum całego człowieka. Nie jest to zatem zwyczajna pamięć o minionych wydarzeniach, ale pamięć, która strzeże najgłębszych treści naszego życia. To pamięć przechowująca momenty szczególnego doświadczenia Bożej obecności, otrzymanego od innych ludzi dobra, a nade wszystko niepozwalająca nam zapomnieć o naszym przeznaczeniu, a więc o tym, co jest ponad czasem i co nie przemija jak każdy kolejny rok.
Jeśli więc teraz bardziej niż zwykle myślimy o przyszłości, niezależnie od tego, czy z ufnością, czy też z niepokojem, to biorąc przykład z Maryi, pamiętajmy o tym, że nasze życie nie toczy się jedynie w poziomej linii czasu, ale każda jego chwila znajduje się również na linii pionowej, łączącej naszą teraźniejszość z wiecznością, a nas samych z Bogiem. Pan Bóg daje nam czas, abyśmy uchwycili to, co wieczne, i daje nam pamięć, abyśmy nie zapomnieli o tym, co najważniejsze.
Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu
Sztuka patrzenia
Benedykt Malewski OP
Lb 6, 22-27 • Ps 67 • Ga 4, 4-7 • Łk 2, 16-21
Nowy rok. Kolejny. Mamy nadzieję, że będzie szczęśliwy, dobry, że dzieci będą się dobrze uczyć, wszyscy będą zdrowi, będzie dobra praca. A jednocześnie z tyłu głowy siedzi świadomość, że każdy nowy rok tak zaczynaliśmy. Czy było aż tak szczęśliwie…? Było różnie.
Właśnie na początku roku obchodzimy w Kościele Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki, Maryi. Dlaczego akurat tak chciał papież Paweł VI, ustanawiając tę uroczystość 1 stycznia? Jaki ma ona sens?
Wydaje się, że to, jak przeżywamy życie i jak patrzymy na różne wydarzenia, w dużej mierze zależy od naszego spojrzenia na rzeczywistość. W świecie pełnym zabiegania, braku czasu na cokolwiek, relacji na facebooku, łatwo zgubić to, co naprawdę daje życie.
Kiedy w czytaniu z Księgi Liczb jest mowa o „życzeniach”, jakie ma składać Izraelitom Aaron: „Niech cię Pan błogosławi i strzeże, niech rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy łaską”, to nie chodzi jedynie o powodzenie w ziemskich sprawach, ale przede wszystkim o zbawienie. Sensem błogosławieństwa w tekście hebrajskim jest stworzenie człowiekowi szansy na życie w jedności z Bogiem – bo tylko to może dać pełnię życia i szczęścia. Bóg chce powiedzieć swoim dzieciom, że wszystko, co je spotka i z czym będą się zmagać, jest dla nich szansą na umocnienie więzi z Nim. Błogosławieństwo, które daje Bóg, jest szansą, ale to od człowieka zależy, czy i jak z niej skorzysta. Co zrobić, by jej nie przegapić?
Propozycję odpowiedzi podsuwa św. Łukasz, opisując postawę Maryi: „Zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu”. Tylko zatrzymanie się nad życiem, próba spojrzenia na nie z innej perspektywy i przeżycie własnych problemów z Bogiem pozwala zobaczyć, że oprócz zmęczenia, bólu, nudy i rutyny jest też miłość, dobro, piękno. Zachowywanie wszystkich spraw i rozważanie ich z Bogiem jest szansą na prawdziwe życie, rozwinięcie skrzydeł. Tak właśnie zrobili pasterze, słysząc niezrozumiałe dla siebie rzeczy. Potrafili wielbić Boga, zobaczyli tam Jego autentyczną obecność.
Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki przypomina nam, że Bóg wchodzi w naszą ludzką rzeczywistość nie jako ktoś obcy, z zewnątrz, ale jako jeden z nas. Na dowód tego przyjmuje ludzkie ciało i rodzi się jak każdy człowiek. Przypomina nam o sobie i pokazuje, że można na świat patrzeć inaczej, nie tylko po ludzku, ale Jego oczami. Z takim spojrzeniem każdy rok będzie dla nas szczęśliwy. Bo będzie szansą na spotkanie i budowanie więzi z Nim.
Pasterze wrócili, wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli
Theotokos
Paweł Kozacki OP
Lb 6, 22-27 • Ps 67 • Ga 4, 4-7 • Łk 2, 16-21
Był czas, że Maryja należała według mnie do innej kategorii bytów. Takie postępowanie, jak przyzwolenie na Boże wezwanie czy zachowywanie w sercu słów Chrystusa, przekraczało moje siły. Gdzież mnie, grzesznikowi, do Niepokalanej? Poczynanie Słowa, udział w Bożym macierzyństwie Maryi, wniebowzięciu czy królowaniu z Chrystusem znajdowały się poza sferą mojego zainteresowania. Sama myśl o próbie odnalezienia w jej powołaniu swojego wydawała się niedorzecznością. Dopiero z czasem, pod wpływem rozmaitych lektur zacząłem nabierać przekonania, że Maryja, która została zachowana od grzechu pierworodnego, co prawda przewyższa wszelkie stworzenia, ale jej sytuacja jest zapowiedzią ludzkiego losu.
Spójrz więc z tej perspektywy na uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki. Pozornie treść tej tajemnicy nie ma nic wspólnego z praktyką Twojego życia. Gdy jednak pomyślisz, że Maryja stała się matką Boga za sprawą Jego wybrania, to powiem Ci, że Bóg w Chrystusie wybrał także „nas przez założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem”. Gdy zwrócisz uwagę, że Maryja porodziła w Betlejem Syna, to zapewnię Cię, że jako ochrzczony jesteś wezwany, by mówić za świętym Pawłem: „Dzieci moje, oto w bólach was rodzę, aż Chrystus w was się ukształtuje”.
Jeśli zgodzisz się na Boże działanie w Twoim sercu, będziesz coraz bardziej doświadczał, że On pierwszy Cię umiłował i będziesz emanował Jego światłem. Zamieszka w Tobie Obecność i będziesz odkrywać, że rodzisz Chrystusa w swoich dzieciach, opowiadając im Ewangelię, ucząc modlitwy, wychowując, aby się stały Jego wiernymi uczniami. Będziesz rodzić Chrystusa w tych, którzy nigdy Go nie znali, a których spotkałeś na swojej drodze, pokochałeś i chcesz się z nimi podzielić tym, co dla Ciebie najcenniejsze. Przez swoją żywą pamięć o Bogu uobecnisz Go w życiu tych, którzy w zabieganiu się oddalili od Niego i zapomnieli o Nim. Będziesz też budził nadzieję w tych, którzy w trudnych chwilach osunęli się w ciemność zwątpienia i szukają wsparcia.
Bóg kształtował Maryję przez całe jej życie. Fakt, że porodziła Zbawiciela, stanowił zaledwie etap jej ziemskiego pielgrzymowania, które zakończyło się wniebowzięciem. Powołanie do udziału w Bożym macierzyństwie nie jest szczytem, ale częścią Twojej drogi, konsekwencją Twojego chrześcijaństwa.