Jeden jest Ojciec wasz w niebie i jeden jest wasz Nauczyciel, Chrystus.
Nagrania kazań na niedzielę:
Ja jestem potężnym Królem, a imię moje wzbudzać będzie lęk między narodami
Komentarze z miesięcznika „W drodze”:
Apostołowie czasów ostatecznych
Wojciech Surówka OP
Ml 1, 14b – 2, 2b. 8-10 • Ps 131 • 1 Tes 2, 7b-9. 13 • Mt 23, 1-12
Słowa dzisiejszych czytań w sposób szczególny możemy odnieść do tych, którzy przyjęli sakrament święceń. Jeśli w miejsce kapłanów i faryzeuszy postawimy współczesnych księży, okaże się, że prorockie słowo jest bardzo surowe w ich ocenie. Prorok Malachiasz mówi: „Jeśli nie usłuchacie i nie weźmiecie sobie do serca tego, iż macie oddawać cześć memu imieniu, mówi Pan Zastępów, to rzucę na was przekleństwo”. W podobnym duchu Jezus wielokrotnie charakteryzował faryzeuszy: „Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą”. Innymi słowy, komu więcej dano, od tego więcej wymagać się będzie. A Jezus potrafi być wymagający.
Właściwą postawę księdza opisuje św. Paweł w liście do Tesaloniczan. Pisze, że stanęli wśród wiernych pełni skromności, jak matka opiekująca się dziećmi. Nie wywyższanie się, nie okazywanie władzy, ale skromność jest cechą szczególną apostoła Ewangelii. Skromność połączona jest z matczyną gotowością do poniesienia ofiary. Paweł pisze, że chcieli dać Tesaloniczanom nie tylko Bożą Ewangelię, lecz własne dusze, tak stali się im drodzy. Skromność i ofiarność apostoła czy też współczesnego księdza jest konieczna, aby nie przesłaniać Ewangelii. By słowo Boże wypowiedziane przez niego było przyjęte nie jako słowo ludzkie, ale jako słowo Boga.
Święty Ludwik Maria Grignion de Montfort, tercjarz dominikański, pisząc o apostołach czasów ostatecznych, zwrócił uwagę na jeszcze jeden konieczny element ich formacji. Cały nasz duchowy wysiłek polega na tym, by upodobnić się do Jezusa Chrystusa. A ponieważ ze wszystkich ludzi Najświętsza Maryja Panna najbardziej podobna jest do Pana, jest ona dla apostołów najprostszą drogą do tego, by stali się tacy jak On. W dzisiejszych czytaniach znajdujemy dalekie źródło tego przeświadczenia.
Jezus mówi, że największy z nas powinien być sługą. Postawa ta najdoskonalej zrealizowała się w życiu Służebnicy Pańskiej.
Przyjęliście słowo Boże nie jako słowo ludzkie, ale jako to, czym jest naprawdę
– jako słowo Boga, który działa w was, wierzących
Mistrz
Łukasz Wiśniewski OP
Ml 1, 14b – 2, 2b. 8-10 • Ps 131 • 1 Tes 2, 7b-9. 13 • Mt 23, 1-12
Można ulec łatwej pokusie szybkiego wskazywania adresatów dzisiejszej Ewangelii: tych, którzy lubią zaszczyty, pierwsze krzesła, dbają o swe płaszcze, rozkoszują się pouczaniem innych czy też w rozmaity sposób wznoszą się na wyżyny własnej próżności. Może stają nam przed oczami konkretne twarze, imiona, nazwiska tych, do których Chrystus, w naszym mniemaniu, adresuje dziś swoje Słowo. I być może poczujemy nawet zadowolenie, że wreszcie Chrystus przemówił im do rozsądku.
Odsuńmy pokusę łatwego wskazywania adresatów, by nie zatracić istoty Jego przekazu. Trzeba bowiem pamiętać, że każde słowo Ewangelii wpierw jest odsłonięciem Boga, a dopiero potem apelem skierowanym do człowieka.
Dzisiejsze słowo to odsłonięcie Mistrza: „Jeden jest tylko wasz Mistrz, Chrystus”. Dostrzegamy podniosłość tego stwierdzenia, szczególną rolę Chrystusa, lecz kłopotliwe może się okazać zdefiniowanie mistrza.
Mistrz to ktoś więcej niż autorytet, człowiek kompetentny w danej dziedzinie, punkt odniesienia. Autorytetowi nie przysługuje wszechwiedza. Autorytet w dziedzinie budowania mostów nie musi być autorytetem w dziedzinie budowania dróg, o budowaniu życia nie wspominając.
Mistrz to ktoś więcej niż nauczyciel. Nauczyciel wypełni swoje zobowiązanie nawet wówczas, jeśli pozostanie tylko zwykłym przekazicielem wiedzy czy szlachetnych postaw. Najwznioślejsza nawet treść może pozostać dla niego rzeczywistością zewnętrzną, z którą nie będzie się utożsamiał.
Mistrz to ten (to zdanie być może najpełniej ujmie jego istotę), kto przeprowadza przez życie. Sam, będąc mistrzem życia, do mistrzostwa życia prowadzi.
Jeden jest tylko Mistrz, Chrystus, który przeprowadza przez życie tak, by poczuć jego smak, by doświadczyć życia w całej jego wielkości. On Sam – nasz Mistrz i Przewodnik jest drogą, prawdą i życiem. On jest Mistrzem, bez którego człowiek „nie może zrozumieć ani kim jest, ani jaka jest jego prawdziwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie”.
Czyńcie i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie
Odpowiedzialność za siebie nawzajem
Janusz Kaczmarek OP
Ml 1, 14b – 2, 2b. 8-10 • Ps 131 • 1 Tes 2, 7b-9. 13 • Mt 23, 1-12
W Ewangelii jest wiele miejsc odnoszących się ponad wszelką wątpliwość do starszych Izraela, do uczonych w Piśmie, do faryzeuszów – najczęściej są to wypowiedzi Pana Jezusa, który biada, krytykuje, wytyka wady. Każdy z nas, chrześcijan, słuchając tych słów 2000 lat po tym, gdy zostały wypowiedziane, ma oczywiście pamiętać, że Ewangelia jest aktualna tu i teraz, że nie jest jedynie zapisaną kiedyś historią dawnych wydarzeń i że zawsze, kiedy słyszy słowa napomnienia, nie powinien odruchowo odnosić słów krytyki do innych, a przejrzeć się w nich sam, badając własne sumienie.
Są jednak takie fragmenty jak ten, które przez wieki niezmiennie były rozumiane jako ważne w szczególny sposób dla tych, którzy ustanowieni są w Kościele do służby – dla biskupów, dla prezbiterów, dla diakonów.
Jako dziecko nie chciałem być księdzem, ale wyobrażałem sobie, że ksiądz to taki ktoś, kto już teraz żyje tak blisko Pana Boga, że ma zagwarantowane życie wieczne. Później, kiedy byłem młodzieńcem, w wieku cechującym się przerośniętym krytycyzmem, zacząłem zbliżać się do zdania zgoła przeciwnego. Dziś wreszcie, chodząc na co dzień w habicie, wiem, że księdzu nie jest ani łatwiej, ani trudniej, że do Pana Boga nie ma ani bliżej, ani dalej, ale że niesie on wobec Niego ciężar odpowiedzialności za tych, którzy zostali mu powierzeni i którzy oczekują od niego świadectwa życia.
Brak tego świadectwa, brak zgodności słów z czynami najpierw wyrzuca dziś Jezus przełożonym: brak miłości, brak miłosierdzia, brak ducha służby i prostoty serca. Za tym idzie sprzeciw wobec przywilejów, które swoim blichtrem mają maskować niedostatki świadectwa.
Ewangelia nie nawołuje nigdy do rewolucji czy przewrotów, a jednocześnie nie pozwala pozostać biernym wobec siebie i innych. Ewangeliczna krytyka przełożonych nigdy nie może być usprawiedliwieniem moich własnych zaniedbań. I dziś Jezus nie zwalnia żadnego z pasterzy z głoszenia Jego Ewangelii i jej wymagań, a żadnego chrześcijanina ze słuchania. Przeciwnie, zachęca do odpowiedzialności za siebie nawzajem: pasterzy za owce, ale i owiec za pasterzy, bo przecież wszyscy braćmi jesteśmy.