Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go i przyjdziemy do niego.

Nagrania kazań na niedzielę:

 

Okazaliście się wzorem dla wszystkich wierzących
 Okazaliście się wzorem dla wszystkich wierzących

Komentarze z miesięcznika „W drodze”:
Trzy kroki do szczęścia

 Jacek Szymczak OP

 Wj 22, 20-26 • Ps 18 • 1 Tes 1, 5c-10 • Mt 22, 34-40

Przykazanie miłości Boga i bliźniego to klucz do pełnego i szczęśliwego życia. By jednak ten klucz właściwie zadziałał, musimy uważać na odpowiednią kolejność w jego zastosowaniu.

Bóg jest pierwszy i cały, zawsze i we wszystkim, także w kochaniu. Jest wzorem tego, co to znaczy kochać całym sobą, bez żadnego „ale”. Relacja z Bogiem przywraca nam jedność, obejmuje duchowość, umysł, uczucia, zmysłowość, całą osobę i życie. Prawdziwa miłość oddaje wszystko. „W połowie” jest określeniem nieewangelicznym. Wszystko ma być całe: całe serce, cała dusza, cały umysł. To pierwszy i podstawowy krok do szczęścia.

Kaznodzieje lubią czasem powtarzać, że człowiek powinien być jak świeca, spalać się całkowicie, nie myśląc w ogóle o sobie i nie troszcząc się o swoje podstawowe potrzeby. Taka „miłość” prowadzi jednak do wewnętrznego duchowego wypalenia i jest wynikiem źle rozumianej szlachetności. Właściwie najwięcej dajemy innym, akceptując swoje życie, kochając siebie. Jeżeli nie potrafimy okazać sobie prostego ludzkiego miłosierdzia i współczucia, nie jesteśmy zdolni okazać go innym; jeżeli nie jesteśmy hojni i bezinteresowni dla siebie, nie będziemy hojni dla innych. To, co czujemy, patrząc w lustro, poczujemy, patrząc w twarz bliźniego.

Z dojrzałej miłości Boga i siebie samego rodzi się głęboka miłość bliźniego. Jeżeli nie kochamy Boga, źródła miłości, wówczas miłość bliźniego jest iluzją. I odwrotnie, jeżeli nie kochamy bliźnich, to nie łudźmy się, że kochamy Boga. Nie mamy dwóch serc: jednego czystego, szlachetnego, którym kochamy Boga, i drugiego, które przez doświadczenia życiowe stało się podejrzliwe, egoistyczne, nieczyste. Mamy tylko jedno serce i nim kochamy Boga i ludzi. Dlatego relacja z ludźmi jest barometrem więzi z Bogiem.

Jeśli chcesz, Ewangelia może cię nauczyć sztuki życia. A w tych trzech lapidarnych krokach jednego i pierwszego przykazania ukryta jest jej cała mądrość.

 

Jeśliby się żalił przede Mną, usłyszę go, bo jestem litościwy
Jeśliby się żalił przede Mną, usłyszę go, bo jestem litościwy

Pokochać swoje zbawienie

Tomasz Grabowski OP

Wj 22, 20-26 • Ps 18 • 1 Tes 1, 5c-10 • Mt 22, 34-40

Nie jest tajemnicą fakt, że poprawne zrozumienie miłości bliźniego opiera się na właściwie przeżywanej miłości do siebie samego. Czym jest miłość do samego siebie? Najczęściej mówi się o niej jako o szacunku dla siebie, nieszkodzeniu sobie złymi nawykami, pewnej wyrozumiałości w stosunku do swoich błędów etc. Sedno miłości do samego siebie – opisane w Ewangelii – leży gdzie indziej. Podobnie jak w każdym innym temacie ewangelicznym, tak też tutaj kluczem do zrozumienia i interpretacji Ewangelii jest Chrystus. Jego miłość do bliźniego sięgnęła kresu: oddania życia „za swoich”, których „do końca umiłował”. Motywem śmierci nie był szacunek do ludzi, nie była nim też chęć nieszkodzenia innym złymi nawykami czy też pewna wyrozumiałość w stosunku do ich błędów. W ofierze złożonej przez Chrystusa chodziło o zbawienie i to zbawienie wieczne. Dlatego zdobywa się przekroczyć granice status quo. Oddaje życie za przyjaciół.

Wymieniając najważniejsze przykazania, nie bez przyczyny mówi najpierw o miłowaniu Boga sercem, duszą i umysłem. Bóg widzi w ukryciu i nie są dla Niego tajne uczucia, intencje i myśli. Bliźni poznaje miłość wyłącznie na podstawie czynów, przez to, co jest z ciała. Ale w jednym i drugim wypadku gra toczy się o to, co wieczne, nieśmiertelne, duchowe. Chrystus zdaje się mówić, że jeśli chcesz się nauczyć kochać bliźniego, musisz najpierw pokochać sprawę swojego zbawienia. Wówczas będziesz w stanie kochać ludzi ze względu na ich zbawienie.

Miłość Chrystusa do Boga i do bliźnich ma ten sam cel: wieczne życie. Ma również to samo źródło: miłość Boga. Ojca kocha ze względu na miłość, którą od Niego otrzymał. Uczniów ze względu na miłość Ojca, którą im przekazuje. Z 15 rozdziału Ewangelii według św. Jana dowiadujemy się, że miłość do siebie samego Chrystus przeżywa również jako miłość otrzymaną od Ojca. Dzięki niej i dla siebie pragnie tego, co wieczne: jedności z Ojcem. Chrystus przekazuje klucz do zrozumienia przykazań miłości. Bez Niego pierwsze z przykazań zostanie zamkniętą ezoteryczną formułą, a drugie minimalistyczną zasadą dobrych stosunków sąsiedzkich.

 

Na tych dwóch przykazaniach zawisło całe Prawo i Prorocy
Na tych dwóch przykazaniach zawisło całe Prawo i Prorocy

Miejcie odwagę żyć dla miłości

Jakub Kruczek OP

Wj 22, 20-26 • Ps 18 • 1 Tes 1, 5c-10 • Mt 22, 34-40

Przykazanie miłości Boga i bliźniego jest drogowskazem na życie. W dobie relatywizmu trzeba jednak postawić pytanie, czym właściwie jest miłość.

Miłość jest uporządkowana, choć powszechnie kojarzy się ze spontanicznością, porywem serca, pełnią ciepłych uczuć. Takie symptomy towarzyszą miłości, ale jej nie wyczerpują. Miłość jest uporządkowanym pragnieniem dobra i zdeterminowanym dążeniem, aby je osiągnąć. Jest ładem, stałością i wiernością. Prawdziwa miłość sprawia, że rodzice po dniu ciężkiej pracy znajdują siłę, by czuwać przy chorym dziecku. Otwiera oczy na obecność Boga w świecie, z którego ludzie chcą Go wypędzić. Pozwala wytrwać na drodze powołania mimo trudności i pokus. Miłość potrafi rozpoznać oblicze Chrystusa w twarzy zmęczonego życiem człowieka. Znajduje harmonię między oddaniem życia Bogu a służbą bliźniemu.

Miłość cechuje gotowość do poświęcenia i ofiary. Domaga się nieustannej pracy nad sobą. Wzywa do przezwyciężania egoizmu i frustracji, do walki z tym, co nie pozwala otworzyć się na innych. Miłość nie jest ani łatwa, ani tania. Łatwo powiedzieć kocham, o wiele trudniej zamienić słowa w czyn. Szczególnie wtedy, kiedy wymaga to rezygnacji z osobistych przyjemności. Miłość przepełniona jest bezinteresownością i oddaniem – nie otrzymuje się za nią podarków. Nie dlatego kocham, aby zyskać coś dla siebie, lecz jak pisał św. Bernard: „kocham, bo kocham”.

Nie jesteśmy zdolni do miłości sami z siebie. Miłość może narodzić się w nas i wzrastać dzięki Duchowi Świętemu. Śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, w których mamy udział dzięki łasce chrztu świętego, otworzyły dla nas Źródło Życia i Miłości. W każdej eucharystii mamy do niego dostęp, dlatego miłość może rosnąć w naszym sercu. Na początku jest nieśmiała i pełna lęku, ale z biegiem czasu będzie stawała się ogromną siłą przemieniającą nasze życie. Miłość jest tajemnicą Bożego i ludzkiego współdziałania. Dzięki niej umiera stary człowiek pełen grzechu, buntu i egoizmu, a rodzi się nowy. Człowiek, który żyje już nie dla siebie, ale dla Boga i ludzi. Sługa Boży Jan Paweł II wołał w roku 1999 do młodzieży zebranej w Lednicy: „Miejcie odwagę żyć dla miłości”. Wszystkim uczniom Chrystusa potrzebna jest dzisiaj odwaga, aby kochać Boga z całego serca, całej duszy, ze wszystkich sił, a bliźniego jak siebie samego. Tylko wtedy będziemy wiarygodnymi świadkami Królestwa, które nadchodzi, i będziemy umieli przemieniać oblicze ziemi, na której żyjemy tak, aby stawało się bardziej ludzkie, a dzięki temu też bardziej boskie.