Piotr Jerzy Frassati tak został świętym.

Błogosławiony Piotr Jerzy Frassati, tercjarz dominikański, sportowiec, działacz, student Inżynierii Górniczej Politechniki Turyńskiej.

Wychował się w zamożnej włoskiej rodzinie. Ojciec Piotra Jerzego – Alfred Frassati, założyciel liberalnego dziennika, „La Stampa” deklarował się jako agnostyk, nigdy jednak nie wyrażał się negatywnie na temat Kościoła. Matka Piotra – Adelajda i jego siostra Luciana nie przejawiały szczególnego zainteresowania pogłębianiem swojej wiary poza udziałem w coniedzielnej lub świątecznej mszy. Piotr Jerzy oczekiwał od Boga znacznie więcej. Komunia, adoracja i modlitwa była nieodłącznym źródłem inspiracji do działania w świecie.

Uczestniczył w życiu wielu wspólnot, troszczył się o ubogich. Święty Jan Paweł II tak wspomina Błogosławionego w 2001 roku podczas Światowych Dni Młodzieży w Rzymie: „Starajcie się poznać tę postać! Jego życie »normalnego« młodego człowieka ukazuje, że można być świętym przeżywając głęboko przyjaźń, ucząc się, uprawiając sport i służąc ubogim, trwając w stałej więzi z Bogiem”.

Jest patronem młodzieży, studentów, ludzi gór i Akcji Katolickiej. Od siebie wymagał najwięcej. Napisał kiedyś: „Na nas katolikach, a szczególnie na studentach ciąży obowiązek kształtowania siebie samych. W tym celu potrzeba nam wiele: trzeba nieustannej modlitwy, trzeba organizacji i dyscypliny, abyśmy w danej chwili byli gotowi do czynu, a wreszcie trzeba ofiary z naszych własnych uczuć i nas samych, bez tego bowiem nie osiągniemy celu.”


Piotra Jerzego poznałam kilka lat temu i do dziś mówi mi o Bogu sam pozostając niemal przeźroczysty. Wielu spośród odwiedzających peregrynujące po Polsce w 2016 roku relikwie Piotra Jerzego doświadczyło onieśmielającego poczucia uniwersalności jego postawy i zobaczyło go jako bardzo współczesnego, dynamicznego człowieka zaangażowanego w życie w każdym jego wymiarze. Stał się bliskim towarzyszem modlitwy dokładnie tak, jak robił to za swojego życia, kiedy przyprowadzał ludzi do spowiedzi i Komunii Świętej. Stał się obecnym przewodnikiem dla zabieganych, którzy odkrywają codzienność w świetle wiary i bliskości z Kościołem. Można o nim powiedzieć, że należał do Boga zarówno w życiu jak i śmierci.

Przyznam, że często pytam samą siebie, czy umiem rozpoznać i skupić się na właściwym? Czym wypełniam swoje dni? Czy potrafię swoją gonitwą ugasić czyjeś pragnienie Boga? Jaką treścią żywię siebie i innych?


Piotr Jerzy dbał o ludzi, pamiętał ich imiona, ważne daty, dopytywał o ich sprawy i troszczył się o nie angażując siły i środki finansowe. Działał przy tym tak dyskretnie, że kiedy na jego pogrzebie pojawił się blisko dziesięciotysięczny tłum, rodzina nie ukrywała zdumienia – nie mieli pojęcia o wielości środowisk, w których się obracał, o wdzięczności tych, którym pomagał.

Patrzył ludziom w oczy, słuchał ich i nawiązywał głębokie relacje. Pomagał z jednego powodu – „Jezus przychodzi do mnie każdego dnia w Komunii Świętej, ja Mu się odwdzięczam za to w dostępny mi sposób – odwiedzając Jego biedaków”. Pamiętał o swoich ubogich nawet na dzień przed swoim odejściem.

Dbał o życie ziemskie, ale otwarcie tęsknił za wiecznym pisząc: „bardzo roztropnie jest, żeby się w każdym dniu gotować na śmierć w tym właśnie dniu” a „dzień mojej śmierci będzie najpiękniejszym dniem mojego życia”. Szalone? Realne?

 

Dowiedz się więcej
frassati.dominikanie.pl

 

Dwudziestoczteroletni Frassati zmarł 4 lipca 1925 roku w Turynie na chorobę Heinego Medina, którą prawdopodobnie zaraził się od jednego ze swoich podopiecznych. Odchodził w cierpieniu i opuszczeniu nie chcąc zajmować swoimi dolegliwościami rodziny zajętej chorobą i śmiercią babci.  Został beatyfikowany przez papieża Jana Pawła II w dniu 20 maja 1990 roku w Rzymie.