Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że tajemnice królestwa objawiłeś prostaczkom.
Nagrania kazań na niedzielę:
Oto Król twój idzie do ciebie, sprawiedliwy i zwycięski
Komentarze z miesięcznika „W drodze”:
Pokorny zwycięzca
Paweł Krupa OP
Za 9, 9-10 • Ps 145 • Rz 8, 9. 11-13 • Mt 11, 25-30
Koń i osioł. Pierwszy dla szlachetnego rycerza, drugi dla obozowego ciury. Nawet groteskowy Don Kichot podążał przez świat na dzielnym rumaku, Sancho Pansa musiał się zadowolić kłapouchym. Tak było od wieków: konne armie stanowiły luksus, na który mogli sobie pozwolić jedynie potężni władcy, a już sam tętent kopyt zbrojnych zastępów wzbudzał powszechną grozę.
Cóż to zatem za król, którego obwieszcza nam dzisiaj prorok Zachariasz: „Pokorny – jedzie na oślątku, źrebięciu oślicy” (Za 9, 9)? Czy to nie grubasek Sancho przebrał się znowu w nie swoje szaty i udaje hiszpańskiego granda? A w dodatku: „on zniszczy rydwany i konie, łuk wojenny strzaska w kawałki”. Czy ktoś z nas kpi?
Od wielu dziesiątków lat próbuje się nas, wierzących, wtłoczyć w model katolika konserwatysty i przedstawia się jako obrońców skostniałych porządków. Co więcej, my sami chętnie się za takich uznajemy. A czy to nie my powiedzieliśmy pierwsi, że nie ma już pogan i Żydów, że nie ma niewolników i wolnych, nie ma mężczyzn i kobiet, ale wszyscy jesteśmy kimś jednym w Chrystusie (por. Ga 3, 28)? Czy to nie my – ku zgorszeniu mieszczańskich elit – poszliśmy do chorych, wyrzuconych na margines, wygnanych i więźniów? Czy to nie my w XIX-wiecznej Francji walczyliśmy o wolny Kościół w wolnym państwie? Czy to nie my głosiliśmy braterstwo i pokój pomiędzy narodami zwaśnionymi ze sobą od niepamiętnych czasów?
Nasz Pan przyjechał na osiołku. Nasz Pan przyszedł do wszystkich bez różnicy. Nasz Pan pokazał, jak podążać za duchem na przekór wszelkim pokusom cielesnej gnuśności. Nasz Pan nie zniechęcił się ani nie załamał (por. Iz 42, 4). Nasz Pan dał się przybić do krzyża. Nasz Pan zwyciężył śmierć.
I wciąż mówi do nas, zagubionych i zaniepokojonych katolików: „Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych” (Mt 11, 29). Nasz Pan, pokorny zwycięzca.
Jeżeli przy pomocy Ducha zadawać będziecie śmierć popędom ciała – będziecie żyli
Mądrość prostaczków
Tomasz Nowak OP
Za 9, 9-10 • Ps 145 • Rz 8, 9. 11-13 • Mt 11, 25-30
Znać Boga – to do zbawienia koniecznie potrzebne. Jezus przyszedł na świat, aby pokazać nam Ojca. Tylko On Go zna w całej pełni. Po grzechu pierworodnym mamy wiele trudności z tym, co duchowe. Potrzebujemy świadectwa Jezusa oraz Ducha Świętego, by wiedzieć, jak szukać Boga, jak Go poznawać.
Jezus zachwyca się działaniem Ojca: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i uczonymi, a objawiłeś je prostaczkom” (Mt 11, 25). I dodaje w następnym wersecie: „Tak, Ojcze, bo tak Ci się podobało” (Mt 11, 26). Każdy, kto ma w sobie Ducha Bożego, doświadcza zachwytu podczas spotkania z Bogiem. Widzimy to wielokrotnie w Biblii. Cieszymy się także, jeśli nasze upodobania są odbiciem Bożych upodobań. Tym bliższe są wtedy słowa Jezusa: „Już was nie nazywam sługami, (…) ale nazwałem was przyjaciółmi” (J 15, 15).
Zdarza nam się widzieć Boga w sposób fałszywy, podobnie, jak faryzeusze i uczeni w Piśmie widzieli Jezusa. Owszem poruszało ich spotkanie z Nim, ale nie pobudzało do zachwytu, tylko do zawiści. Budził się w nich lęk i wybierali drogę pychy. Przywołajmy przypowieść o faryzeuszu i celniku, aby zobaczyć odmienne podejście do Boga mądrego i prostaczka. Faryzeusz modlił się: „Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam” (Łk 18, 11-12), a celnik, bijąc się w piersi, mówił: „Boże, miej litość dla mnie, grzesznika” (Łk 18, 13), Jezus komentuje: „Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony” (Łk 18, 14). Widzimy, że przez wcielenie, mękę, śmierć i zmartwychwstanie, to On do końca wypełnia te słowa.
Zaprasza nas, byśmy postępowali tą samą drogą: „Weźcie moje jarzmo i uczcie się ode mnie” (Mt 11, 29) i dodaje obietnicę: „a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem moje jarzmo jest słodkie, a brzemię lekkie” (Mt 11, 29-30). Jaka może być nasza odpowiedź? Jakiego Boga widzimy w tych słowach? Ogarnia nas przecież przerażenie na samą myśl o tym, że mielibyśmy przejść tą samą drogą i doświadczyć tego, co Jezus. Czujemy się wobec tych słów słabi i zupełnie nie wyobrażamy sobie, jak miałyby się wypełnić w naszym życiu. Rodzi się w nas lęk, który każe nam uciekać, wycofać się albo przyjąć pyszną postawę faryzeuszy. Jezus wydaje się dodawać: „Nie lękajcie się!”, nie trzeba uciekać przed tymi słowami ani ich odrzucać. Wybierzcie raczej mądrość prostaczka i uczcie się modlitwy od celnika.
Nikt nie zna Syna, tylko Ojciec,
ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić
Molestowanie duchowe
Tomasz Zamorski OP
Za 9, 9-10 • Ps 145 • Rz 8, 9. 11-13 • Mt 11, 25-30
Molestowanie duchowe – tak przypuszczalnie można nazwać ewangelizacyjne praktyki uprawiane podczas wakacyjnych rekolekcji, na które dane mi było jeździć w czasach dość już zamierzchłych. Pozostały wspomnienia i podziw dla górali odznaczających się nieprawdopodobną wręcz cierpliwością dla młodocianych, a pobożnych i gorliwych natrętów.
Nauczeni biblijnych numerków i cytatów nie rozumieliśmy mowy prostych ludzi. Ich opowieści o Księdze Stworzenia, o drzewach, pracy, siedzeniu przed domem, o przydrożnej kapliczce, raczej nie budziły szacunku. Zamknięci w swej religijnej i rzekomo oświeconej wierze nie umieliśmy zrozumieć tego, co najważniejsze i proste, ale tylko dla prostych.
Uczyli przecież wdzięczności, która rodzi się z dobrego patrzenia dotykającego rzeczy zakrytych. Owej przedziwnej zdolności widzenia świata od wewnątrz, od strony Bożego zamysłu. Owocem takiego spojrzenia jest pokój duszy, świadomość bycia na właściwym miejscu i we właściwym czasie. Cierpliwość wobec pytań, na które nie tak łatwo znajdujemy wyczerpujące odpowiedzi.
Boga nie da się poznać tylko rozumem. Zbliżanie się do tajemnic wiary może człowieka uczynić zarozumiałym posiadaczem prawd, dlatego tak bardzo potrzebujemy łagodności i pokory, która oznacza świadomość własnej kruchości i niepełności naszego poznania. Chrześcijanie poznają swojego Pana przez wiarę, a więc otwartość na tajemnicę Tego, który objawia się człowiekowi na wiele sposobów. To poznanie jednak jest możliwe tylko wówczas, gdy kochamy. Wtedy wszystko, co się wydarza, co nas otacza, jest Jego szyfrem i to szyfrem do odczytania.
„Żyjemy według ducha”, który nas, ludzi zmęczonych i zniechęconych, napełnia Sobą, to zaś oznacza wejście w bliskość. Celem naszego życia jest upodobnić się do Niego, czy jak mówią mistycy, zjednoczyć i stać się Nim. Może to zbyt odległe i mgliste dla ludzi oddanych sprawom tego świata, ale nie dla wierzących, którzy chcą widzieć więcej i ciągle się uczą rozpoznawać Pana.
Chcą „wziąć jarzmo”, czyli chcą być gotowi na trud życia według Bożych zasad, a więc Bożego widzenia spraw człowieka. Wbrew podejrzeniom, które kierujemy pod Jego adresem w chwilach zwątpień i wydawałoby się zbyt ciężkiego jarzma, warto pamiętać, że On zawsze był obecny we wnętrzu każdej naszej sprawy, tęsknoty, niezaspokojonego oczekiwania.
Jeżeli zaprzęgnięty zostaniesz w jarzmo Jezusa, możesz mieć pewność, że On nie zrezygnuje i nie odpuści, w chwili próby będzie po Twojej stronie. Boża strona jest najbardziej i najprawdziwiej ludzką stroną. O tym doskonale wiedział mój góral…