Chrystus został ofiarowany jako nasza Pascha. Odprawiajmy nasze święto w Panu.
Nagrania kazań na Zmartwychwstanie Pańskie:
Znacie sprawę Jezusa z Nazaretu, którego Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą
Komentarze z miesięcznika „W drodze” na Niedzielę Wielkanocną:
Niebieskie z ziemskimi
Tomasz Golonka OP
Dz 10, 34a. 37-43 • Ps 118 • Kol 3, 1-4 lub 1 Kor 5, 6b-8 • J 20, 1-9
Napisać rozważanie na Uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego to nie lada wyczyn. To przecież jest Wielkanoc – Święto Świąt. To już mało powiedzieć: „cicha noc, święta noc”, albo „a po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój”. Nawet za mało: „wśród nocnej ciszy głos się rozchodzi”. Tej nocy „śmierć zwarła się z życiem i w boju, o dziwy, choć poległ wódz życia, króluje dziś żywy!”. „Tej właśnie nocy Chrystus, skruszywszy więzy śmierci, jako zwycięzca wyszedł z otchłani”. „O tej to nocy napisano: A noc jak dzień zajaśnieje oraz: Noc będzie mi światłem i radością”. „O zaiste błogosławiona noc, w której łączą się sprawy niebieskie z ziemskimi, boskie z ludzkimi”.
No właśnie… „łączą się”, bo Chrystus „zburzył rozdzielający je mur – wrogość”. „Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteśmy kimś jednym w Chrystusie Jezusie”. Trzeba robić wszystko, żeby burzyć rozdzielający mur – wrogość. Mur – wrogość we własnym sercu. Do wszystkich, wobec których on – ona tam powstaje. I łączyć „sprawy niebieskie z ziemskimi, boskie z ludzkimi”. Bo my, „którzy zostaliśmy ochrzczeni w Chrystusie, przyoblekliśmy się w Chrystusa”. „Dzięki niech będą Ojcu!”.
Każdy, kto w Niego wierzy, przez Jego imię otrzymuje odpuszczenie grzechów
Świadectwo
Jakub Bluj OP
Dz 10, 34a. 37-43 • Ps 118 • Kol 3, 1-4 lub 1 Kor 5, 6b-8 • J 20, 1-9
Fragment Ewangelii, który dziś czytamy, jest niezwykle sugestywny. Maria Magdalena przynosi szokującą wiadomość o kradzieży ciała Mistrza, a Piotr i Umiłowany Uczeń biegną, żeby zobaczyć, co tak naprawdę się wydarzyło. To nie przypadek, że właśnie oni zostali postawieni przed naszymi oczami: wcześniej o Piotrze słyszeliśmy, że zaparł się Jezusa (J 18, 15-18. 25-27), zaś Umiłowany Uczeń – wytrwał do końca i stał pod krzyżem (J 19, 25-27). Teraz także – choć są razem – inaczej się zachowują. Uczeń dobiega do grobu, ale widząc płótna, nie wchodzi. Piotr, przeciwnie, wchodzi i widzi nie tylko płótna, ale i chustę leżącą osobno. Uczeń, zachęcony przykładem także wchodzi, co pozwala mu zobaczyć i uwierzyć, że nie rozumieli Pisma mówiącego o zmartwychwstaniu.
Dodam, że i ja – choć dzieli nas od tego wydarzenia wiele lat – nadal nie rozumiem zmartwychwstania do końca, nie do końca zdaję sobie sprawę, co ono dla mnie oznacza. Bo obie postaci z dzisiejszej Ewangelii są w nas. Zadziwiające, jak poczucie winy z powodu zawodu, który sprawiliśmy, i wierna miłość – do Boga, do drugiego – mieszają się w nas; jak obawa i odwaga walczą ze sobą w naszych wnętrzach. Dzisiejsze święto, które upamiętnia najważniejsze wydarzenie w historii świata, ma nam pomóc pokonać nasze opory, wejść, zobaczyć i przede wszystkim – uwierzyć (por. J 20, 29). Nie przez naszą wierność, szczere podążanie za Jezusem (które jest ważne i na które zwraca uwagę św. Paweł), ale przez wierność i miłość Boga.
Ta miłość Boga przyszła do nas w osobie Jezusa, a przez Jego śmierć i zmartwychwstanie otrzymaliśmy nie tylko jej dowód, ale zobaczyliśmy także jej wielkość – aż do końca, do dania daru z siebie samego (por. J 13, 1). Podobnie fragment mowy św. Piotra rozpoczyna się od wspomnienia głoszonego przez Jana Chrzciciela chrztu, który był rytem nawrócenia i odpuszczenia grzechów (Łk 3, 3), a kończy się obietnicą odpuszczenia grzechów w imię Jezusa. Zmartwychwstanie nakłania nas do ponownego odkrycia nawrócenia i daru odpuszczenia grzechów, jest to odkrywanie tajemnicy naszego zanurzenia w Chrystusie (por. Rz 6, 3-13). A jeśli życie będzie zgodne z tajemnicą chrztu, to stanie się świadectwem, któremu nie będzie można się oprzeć.
Szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus
Nie bądź obojętny
Cyprian Klahs OP
Dz 10, 34a. 37-43 • Ps 118 • Kol 3, 1-4 lub 1 Kor 5, 6b-8 • J 20, 1-9
Nic wielkiego – tylko pusty grób. A jednak w tej ewangelii „się dzieje” – jest ona niezwykle dynamiczna, pełna zmian i zwrotów: kobiety w drodze, odsunięty kamień, bieg Marii Magdaleny do wieczernika, bieg Piotra i Jana (każdy biegnie własnym tempem), Jan się zatrzymuje (z szacunku dla pierwszeństwa Piotra? z obawy o to, co zobaczy w środku? po to żeby było dwóch świadków?) Potem ta pustka, niejasne znaki (płótna, chusta, ale żadnego anioła, nie mówiąc już o samym Jezusie). I wreszcie to „ujrzał i uwierzył”… i zrozumienie. Ktoś powiedział, że Zmartwychwstały objawia się w znikaniu. Rzeczywiście, zniknął i przez to się objawił – a Jan ujrzał (choć właściwie nie ujrzał) i uwierzył. Takie było pierwotne zakończenie Ewangelii św. Jana: „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” (J 20, 29). To było coś tak porażającego, że stało się motywem wciąż powracającym u Jana. Także w jego liście są te słowa: „To wam oznajmiamy, co ujrzeliśmy (…) bo życie objawiło się” (por. 1 J 1, 1-2). Nie tylko Szaweł pod Damaszkiem został powalony na ziemię i stał się innym człowiekiem. Wszyscy apostołowie, podobnie jak Maria Magdalena, zostali jakby rzuceni na ziemię przez doświadczenie zmartwychwstania Jezusa. I to był początek ich nowego życia.
Ale najpierw jest Jezus i Jego zmartwychwstanie. Co ono oznacza? Kiedy Jezus przychodzi do swoich, naucza, głosi królestwo, nawet dokonuje cudów, jest odrzucony przez Izraela, a uczniowie opacznie Go rozumieją, zdradzają i wypierają się Go. Zostaje skazany, wyszydzony, ukrzyżowany. Doświadczenie nieobecności Boga i rozpaczliwy krzyk na krzyżu, a wreszcie śmierć, świadczą przecież o tym, że całe Jego życie było daremne – wielka porażka, a raczej ciąg porażek. W zmartwychwstaniu jednak to Jego daremne życie zostaje potwierdzone przez Boga jako droga prowadząca do celu. Okazuje się, że nic nie jest nieodwołalne, nic nie jest ostatecznie zamknięte.
Wraz z porażką Jezusa świat Jana, Piotra i wszystkich apostołów legł w gruzach. Zmartwychwstanie Jezusa – to także zmartwychwstanie apostołów i tych, którzy swój świat budują na Nim.
Święty Izaak Syryjczyk napisał, że jedynym prawdziwym grzechem jest obojętność na Zmartwychwstałego. Piotr i Jan, i Maria Magdalena, Łukasz z Kleofasem, i Niewierny Tomasz, i ja (i Ty?) – nie jesteśmy obojętni. Biegniemy przez życie, szybciej lub wolniej, uciekając i wracając, żeby ujrzeć i uwierzyć, i powiedzieć „Rabbuni”, „Pan mój i Bóg mój”, „Panie, Ty wiesz, że Cię kocham”.
Dotąd nie rozumieli Pisma, które mówi, że On ma powstać z martwych
Święto świąt
Jan Andrzej Kłoczowski OP
Dz 10, 34a. 37-43 • Ps 118 • Kol 3, 1-4 lub 1 Kor 5, 6b-8 • J 20, 1-9
Dziś nie jest po prostu święto. Dziś jest Święto wszystkich świąt. Z niego czerpie moc każde nasze świętowanie. Lud Pierwszego Przymierza czcił szabat – sobotę – był to dzień święcący powstanie świata. My czcimy niedzielę, dlatego że to jest dzień, w którym świat został stworzony na nowo, jakby od początku; i już nie tylko słowem Boga, ale przez miłość i moc Jego Syna.
To, co popsuliśmy naszą pychą, zostało zmienione przez posłuszeństwo Syna. Święty Paweł mówi: „A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest też wasza wiara”. I wyznajemy tę naszą wiarę: „Zmartwychwstał Pan prawdziwie”. Zmartwychwstał nie tak jak Łazarz, przywrócony do dawnego życia; zmartwychwstał – to znaczy żyjący już zupełnie innym, nowym życiem – jako człowiek.
Da się to, co w Ewangeliach o zmartwychwstaniu jest napisane, ułożyć w pewien porządek. Pierwsze to stwierdzenie faktu pustego grobu. Różnie to wyjaśniano, m.in. tym, że uczniowie wykradli ciało Jezusa. Ale oni siedzieli zamknięci w wieczerniku, przerażeni, nieświadomi niczego, niespodziewający się niczego, bo ich „spodziewanie” wyczerpało się, umarło na krzyżu. Najpierw więc z lękiem stwierdzają, że grób jest pusty.
Potem, w niespodziewanych momentach, Jezus się pojawia. Najpierw niepoznany. Kobiety, które wracały od grobu, padły do Jego stóp, ale nie bardzo wiedziały, z kim rozmawiają. Uczniowie długi czas szli z Nim do Emaus, a oczy ich były zawiązane – nie poznali Go. Nad Morzem Tyberiadzkim, gdy łowili bezskutecznie, stanął, kazał im zarzucić sieci i dopiero gdy połów był obfity, Piotr zorientował się: tak, to jest Pan. Pan daje znaki – łamie chleb, tak jak tylko On go łamał; to On nazywa Marię po imieniu – kiedy Pan nazywa człowieka po imieniu, budzi w nim to, co najgłębsze – i wtedy Maria odpowiada: „Rabbuni – Panie mój”.
I wreszcie Ten objawiony posyła: „Macie być świadkami”. Wiara oparta jest na świadectwie tych, którzy widzieli i dotykali; ale świadectwo to coś więcej niż tylko stwierdzenie faktu. Jest tyle warte, ile świadek stawia w zastaw, ile gotów jest za nie zapłacić. Często uchylamy się od świadectwa, bo czujemy, że musielibyśmy ponieść tego konsekwencje. Apostołowie dali w zastaw swoje życie, bo widzieli Pana, jedli z Nim, dotykali Go.
Chrystus jest Światłem; wkracza w nasze życie, które jest ciemnością.
Chodzi o to, żebyśmy umieli do Niego podejść; tak jak uczestnicy liturgii podchodzili, aby swoje świece, swoje dusze zapalić od paschalnej świecy. To światło pozwala nam dalej iść przez życie, nie zgubić się i nie stracić tego, co jest do życia tak bardzo potrzebne – nadziei.