Uwierzyłeś, Tomaszu, bo Mnie ujrzałeś; błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli.

Nagrania kazań na niedzielę:

 

Pan przymnażał im codziennie tych, którzy dostępowali zbawienia
 Pan przymnażał im codziennie tych, którzy dostępowali zbawienia

Komentarze z miesięcznika „W drodze”:
Łagodny

 Dominik Jarczewski OP

 Dz 2, 42-47 • Ps 118 • 1 P 1, 3-9 • J 20, 19-31

Próbuję sobie wyobrazić scenę z dzisiejszej Ewangelii. Stoję za plecami Tomasza zwanego niewiernym, patrzę w oczy Jezusa i słyszę Jego łagodny głos: Podnieś tutaj swój palec… Ten sam łagodny głos, który zapyta Piotra: Czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci? I który zawoła do Szawła: Dlaczego Mnie prześladujesz?

Nie znajduję w tym głosie żadnego oskarżenia, żadnego wypominania. Tylko pytanie, tylko prośbę kogoś, kto zna mnie lepiej niż ja sam. Może łatwiej byłoby przyjąć litanię pretensji i zarzutów. Wysłuchać krytyki i odetchnąć: wszystko za nami, rachunek wyrównany. Po krzyku nastąpiłaby cisza, pytanie zaś domaga się odpowiedzi. A tej się boję, bo przecież trafia w samo sedno mojego niedomagania.

Nikt nie lubi przyznawać się do słabości, szczególnie gdy dotyczy ona tego, na czym mu zależy. Niespełniona duma jedynie pogłębia samo-nie-zadowolenie. Piotrowi, który miał przewodzić apostołom, brakuje miłości. Tomasz, który przed wskrzeszeniem Łazarza tak ochoczo zachęcał pozostałych: Chodźmy także i my, aby razem z Nim umrzeć, stoi jak sparaliżowany przed ranami Zmartwychwstałego. Szaweł owładnięty misją oczyszczenia judaizmu dowiaduje się, że prześladował samego Boga – już nie wkracza mocny, tylko ślepy wślizguje się do Damaszku, szukając pomocy u tych, którymi do niedawna w swej pobożności gardził.

Za tą kolejką świętych grzeszników stoję ja – grzesznik, choć niekoniecznie święty. Stoję ze wstydem, bo aż za dobrze wiem, że nie jestem taki, jaki chciałbym być przed Panem. Czterdzieści dni postu niekoniecznie poprawiło moją sytuację. Jedyne, co mi pozostaje, to pokornie spojrzeć w Jego miłosierne oczy, wsłuchać się w Jego łagodny głos. I jak tylu przede mną zapłakać – nad moim ubóstwem i Jego hojnością. Bo to On w swoim wielkim miłosierdziu na nowo zrodził nas do żywej nadziei.

 

On w swoim wielkim miłosierdziu przez powstanie z martwych Jezusa Chrystusa na nowo zrodził nas do żywej nadziei
On w swoim wielkim miłosierdziu przez powstanie z martwych Jezusa Chrystusa
na nowo zrodził nas do żywej nadziei

Drzewo życiodajnego poznania

Wojciech Jędrzejewski OP

Dz 2, 42-47 • Ps 118 • 1 P 1, 3-9 • J 20, 19-31

Stanął w środku (J 20, 19). Oto nowe drzewo poznania dobra i zła – pośrodku nowego raju. Ten raj na razie otoczony jest murem lęku, zbudowanym z najczarniejszych scenariuszy. Ale jednak: w tym właśnie spustoszonym przez szaleństwo nienawiści i zdradę krajobrazie stanęło już błogosławione drzewo. Jeszcze niedawno dało ono poznać całemu światu, jak śmiertelny smak niesie nienawiść, uprzedzenie i zaślepiona religijność, gotowa odrzucić to, co najcenniejsze (Ps 118, 22). Dziś, puszczając swe korzenie do strumieni miłosierdzia, daje poznać smak owoców nowego życia. Są to owoce pokoju, jedności, współczucia i braterstwa.

A zatem patrz, wyciągaj rękę, dotykaj, bierz i jedz! Zrywaj soczyste i pożywne owoce z gałązek Jego przebitych dłoni. Korzystaj z niespożytych zasobów w Nim ukrytych, z „bogactwa łaski” (Dz 4, 33). Poznaj smak jedności, która rodzi się z przebaczenia. Kosztuj bezpieczeństwa, jakie niesie miłosna uważność na twoje potrzeby. Nawet nieco ostry smak prawdy o twojej opornej wierze przyniesie ci orzeźwienie (J 20, 27). Wkrótce doświadczysz, jak wzbierające życie rozsadzi mury lęku, które otaczają twój ogród (1 J 5, 4).

Odkryj wreszcie, że sam możesz stać się drzewem stojącym pośrodku czyjegoś ogrodu. Dostępnym dla innych dzięki temu, że nic nie nazwiesz już tylko swoim (Dz 4, 32). Będziesz wtedy „jak drzewo zasadzone nad płynącą wodą miłosierdzia, które wydaje owoc w swoim czasie”. Za sprawą owocującej miłości drugi człowiek doświadczy umocnienia w swoich niedostatkach. Dzięki twojemu świadectwu wielu pozna smak nowego życia, zrodzonego z Boga (1 J 5, 1).

 

Abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc, mieli życie w imię Jego
Abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym,
i abyście wierząc, mieli życie w imię Jego

Łaska przebaczenia i pokoju

Jakub Gonciarz OP

Dz 2, 42-47 • Ps 118 • 1 P 1, 3-9 • J 20, 19-31

OW opowieści o niewiernym Tomaszu Jezus dwukrotnie mówi do zgromadzonych w Wieczerniku apostołów: „Pokój wam”. Pewnie każdy, kto kiedyś zawiódł ważną dla niego osobę, czuje się nieswojo, a myśl o spotkaniu tej osoby budzi w nim pewien niepokój. Apostołowie bardzo zawiedli Jezusa, zdradzając Go, uciekając z Ogrójca, zapierając się, opuszczając w ostatnich godzinach życia. Pewnie nie było im łatwo przyjąć wówczas siebie samych, bo byli przerażeni swoją głupotą i słabością. Wieczorne odwiedziny Jezusa w Wieczerniku i przekazany przez Niego dar pokoju musiały ich przekonać o przebaczeniu zaciągniętej winy. Wewnętrzny niepokój wynikający z niewierności zniknął, a więc ich grzech został przebaczony. Nie przez przypadek kapłan, sprawując sakrament pojednania, modli się o udzielenie penitentowi „przebaczenia i pokoju”. Przebaczenia grzechu zazwyczaj się nie czuje, dlatego zostaje ono powiązane z darem pokoju, aby człowiek został także w swym sercu przekonany o udzielonej łasce.

W Pierwszym Liście apostoł Jan pisze, że wiara jest tym, co zwycięża świat. „Świat” oznacza tu tę rzeczywistość, która jest wroga Bogu, a więc szatana i grzech. Apostołowie w dniu zmartwychwstania w sobie samych doświadczyli zwycięstwa nad swym grzesznym „światem”. Otrzymali również moc Ducha Świętego, aby zwycięstwo nad grzechem nieść także innym, którzy uwierzą w Jezusa.

Fragmenty z Dziejów Apostolskich oraz Listu Jana pokazują, że człowiek, który uwierzy w Jezusa, nie tylko może zostać wyzwolony z grzechu, lecz wkracza także jakby w inny wymiar rzeczywistości. Wierzący zgromadzeni wokół apostołów w Jerozolimie mogli doświadczyć niespotykanej dotychczas jedności serc i ducha. Zmienił się także ich sposób podejścia do dóbr materialnych. Mogli w nowej dla nich perspektywie własnego zmartwychwstania spojrzeć na to, co mieli. Sprzedanie majątków i podzielenie się dobrami z innymi przestało być dla nich problemem. Nadzieja życia wiecznego sprawiła, że nieruchomości, które posiadali, mocno straciły na wartości. Co więcej, byli przekonani, że to, co posiadali, mieli nie tylko dla siebie, ale dla innych, aby każdy otrzymał według potrzeby. Apostoł Jan przypomina, że miłość do Boga wyraża się w zachowywaniu przykazań, a więc przede wszystkim w praktykowaniu miłości do bliźniego. Jeśli ktoś rzeczywiście wierzy w Jezusa i miłuje Go, nie może przejść obojętnie wobec potrzeb swych braci.