Panie Jezu, daj nam zrozumieć Pisma, niech pała nasze serce, gdy do nas mówisz.

Nagrania kazań na niedzielę:

 

Wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego
 Wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego

Komentarze z miesięcznika „W drodze”:
Towarzysz naszego życia

 Łukasz Kubiak OP

 Dz 2, 14. 22-28 • Ps 16 • 1 P 1, 17-21 • Łk 24, 13-35

Kto z nas nie chciałby się odciąć od bolesnej przeszłości? Zwłaszcza od tej grzesznej. Kto z nas nie chciałby odciąć się od porażki i rozczarowania?

Łukasz i Kleofas w drodze do Emaus właśnie próbują to zrobić. Ze wzrokiem wbitym w ziemię rozpamiętują to, co się wydarzyło, i nie mogą się pogodzić z niezrealizowanym scenariuszem na życie, który układali w towarzystwie Mistrza z Nazaretu. Niestety. Rzeczywistość okazała się miażdżąca. Zawiedli Mistrza, a Mistrz nie udowodnił swej wszechmocy. Rozpacz podpowiada uczniom, że Jezus leży w grobie!

Nie wiadomo, czy uczniowie idą do Emaus, czy też chcą być jak najdalej od Jerozolimy. Są w drodze i niosą ciężar – zdaje się – nie do uniesienia. W takiej właśnie chwili dołącza do nich Zmartwychwstały. Niczego im nie udowadnia i nie pociesza zbyt szybko. Cierpliwie wyjaśnia Pisma i łamie dla nich chleb. Dopiero wówczas otwierają się im oczy i Go rozpoznają. Dopóki nie chcieli się pogodzić ze stratą swoich wyobrażeń o Mistrzu i sobie, ich oczy były na uwięzi. Wzrok sięgał tylko granic własnej perspektywy, a serca były w stanie objąć jedynie granice swojej krzywdy i rozczarowania.

Jakże to ludzkie! Jakże to często nasze doświadczenie. Jezus podchodzi do nas na ścieżkach naszego życia często pośród łez, jak do dezerterów chcących uniknąć rzeczywistości. W każdej Eucharystii cierpliwie i delikatnie wyjaśnia nam nasze życie w świetle swego Słowa i łamie dla nas Chleb.

Nie musimy już więcej odcinać się od naszej przeszłości ani patrzeć w przyszłość z rozpaczą! Cierpliwy, delikatny Towarzysz naszego życia – Zmartwychwstały Pan – pomaga nam pogodzić się z bolesną prawdą o nas i zarazem rozstać się z fałszywymi wyobrażeniami na swój temat. Dopiero z Nim jesteśmy w stanie wrócić do miejsc, z których uciekaliśmy i od których chcieliśmy się odciąć, po to, żeby je przyjąć i otworzyć oczy na światło Zmartwychwstania.

 

My wszyscy jesteśmy tego świadkami
My wszyscy jesteśmy tego świadkami

Spotkać Chrystusa w Eucharystii

Maciej Zięba OP

Dz 2, 14. 22-28 • Ps 16 • 1 P 1, 17-21 • Łk 24, 13-35

Uczniowie są śmiertelnie przerażeni – tortury i męka Nauczyciela były niezwykle okrutne. A zaangażowanie się w proces Jezusa najważniejszych postaci w Jerozolimie zwiastowało zarazem, że prześladowania nie będą ograniczone tylko do przywódcy. Dlatego niektórzy uczniowie ukrywają się w mieście, a inni z niego uciekają. Dlatego też, później, już po spotkaniach ze Zmartwychwstałym, w ich opowieściach – jak w dzisiejszej mowie św. Piotra – można usłyszeć nutę triumfu: „Jezusa Nazarejczyka, męża, którego posłannictwo Bóg potwierdził wam niezwykłymi czynami, cudami i znakami… przybiliście rękami bezbożnych do krzyża i zabiliście, lecz Bóg wskrzesił Go, zerwawszy więzy śmierci”. Na razie jednak dwaj przestraszeni uczniowie uciekają z Jerozolimy, a spotkawszy Nieznajomego, po długiej rozmowie postanawiają przenocować z nim w Emaus (około 11 km od stolicy). Uczniowie ci nie stracili wiary. Nadal mówią o Jezusie jako o „proroku potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu”. Dlaczego więc w swoim Towarzyszu, nie widzą Chrystusa?

Po pierwsze, są zajęci głównie swoimi troskami. Nauczyciel został zamordowany, a ich życie jest zagrożone. Te strapienia przesłaniają im aktualne spotkania z innymi ludźmi. Po drugie, martwi ich przyszłość. Wraz z śmiercią Mistrza umarła ich nadzieja: „A myśmy się spodziewali…” – wyznają Towarzyszowi drogi. Marzenia o wyzwoleniu spod rzymskiej okupacji dzielą z prawie wszystkimi Żydami swego czasu. To lęk zakorzeniony w przeszłości i obawy o przyszłość wykorzeniają obu uczniów z chwili obecnej. Chrystus przywraca ich teraźniejszości. Najpierw za pomocą Pisma objaśnia jej sens, pokazuje głębsze znaczenie wydarzeń, a potem wziąwszy chleb, odmawia błogosławieństwo. To ważne, bo ten grecki czasownik „ευλογεω” – „błogosławić, wielbić” pojawia się w Ewangeliach Mateusza i Marka w opisie Ostatniej Wieczerzy tuż obok czasownika „ευχαριστεω”, „być wdzięcznym, wyrażać dziękczynienie” – ściśle więc wiąże się z ustanowieniem Eucharystii. Także w Emaus uczniowie uznają go za znak rozpoznawczy Chrystusa – „wtedy Go poznali przy łamaniu chleba”.

Spotkanie uczniów idących do Emaus jest więc nie tylko wydarzeniem sprzed dwóch tysięcy lat, ale i przypomnieniem, że najpełniej spotykamy Chrystusa w Eucharystii. I że nasze troski i marzenia mogą nam zamykać oczy na rzeczywistość i potrafią przesłonić oblicze Chrystusa. Dlatego chrześcijańską odpowiedzią na wszelkie życiowe problemy jest przyniesienie do Chrystusa swych strapień, a także planów i zamierzeń oraz zanurzenie naszego dziś w odwiecznym dziś Eucharystii – świętej uczcie ze Zmartwychwstałym Jezusem.

 

Wiara wasza i nadzieja są skierowane ku Bogu
Wiara wasza i nadzieja są skierowane ku Bogu

Tak bardzo inaczej

Jacek Górski OP

Dz 2, 14. 22-28 • Ps 16 • 1 P 1, 17-21 • Łk 24, 13-35

8 kwietnia 2002 roku szedłem ulicami Budapesztu w kiepskiej formie duchowej. Było to nazajutrz po pierwszej turze wyborów parlamentarnych na Węgrzech. Podobnie jak wielu Węgrów liczyłem na zwycięstwo dotychczas rządzącej partii, która przez cztery lata wiele dobrego zrobiła dla węgierskiego społeczeństwa i dla Kościoła. Prawica jednak przegrała, co było dla wielu wielkim ciosem. Idąc tak, rozmyślałem i biadoliłem nad ową polityczną klęską. Nagle jednak przypomniałem sobie słowa uczniów z Emaus: „A myśmy się spodziewali, że właśnie On miał wyzwolić Izraela…”. W tym momencie poczułem, że moje doświadczenie jest zupełnie takie samo, jak owych uczniów. Sporo wiedzieli o swoim Mistrzu, o Jego skutecznej działalności wśród ludu, doświadczyli wielkości i mocy Pana i byli głęboko wstrząśnięci wydarzeniami ostatnich dni. Problem w tym, że mieli własny scenariusz zwycięstwa Jezusa Chrystusa i ten po ludzku wymyślony happy end rozpadł się na kawałki.

My także mamy możliwość wsłuchania się w opowieść o zwycięstwie naszego Pana, które przekracza nie tylko ramy życia politycznego czy społecznego, ale i każdy inny wymiar naszego życia. Ktoś np. tak bardzo liczył na to, że długo jeszcze będzie pracował w firmie, a tu z dnia na dzień dostaje wymówienie. Młode małżeństwo tak bardzo chciałoby mieć więcej niż jedno dziecko i tak bardzo modliło się o nie, a jest to niemożliwe ze względów zdrowotnych. Gorliwy kapłan marzy o sukcesach duszpasterskich, a przełożony podcina mu skrzydła.

Potrzebna jest niekiedy długa droga, aby przestawić się na inną wersję zwycięstwa Pana. Dopiero z czasem, gdy wsłuchamy się w pocieszające słowo naszego Współtowarzysza drogi, dociera do nas pełny sens wszelkich wydarzeń – i tych z Ewangelii, i tych naszych, zwłaszcza osobistych klęsk i niepowodzeń. Stopniowo zarysowuje się również nadprzyrodzona perspektywa na przyszłość, serca nasze stają się skore do uwierzenia we wszystko, co stało się w Jerozolimie i co może się stać, zmienić w nas, w naszych rodzinach, w kraju. Dopełnieniem wędrówki ze świętym Tłumaczem jest eucharystia. Ta sama liturgia, te same znaki, gesty, od lat znane słowa modlitwy eucharystycznej. To misterium prześwietlone żywą wiarą rozpala serca i dodaje skrzydeł. Jeszcze msza święta nie skończona, a już by się chciało pójść do swoich, do znajomych, żeby opowiedzieć o tym, co się stało, i upewnić ich, że Pan żyje, choć tak bardzo inaczej.