Kto zachowuje naukę Chrystusa, w tym naprawdę miłość Boża jest doskonała.
Nagrania kazań na niedzielę:
Zmusza cię ktoś, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące
Komentarze z miesięcznika „W drodze”:
Po prostu odpuść
Tomasz Golonka OP
Kpł 19, 1-2. 17-18 • Ps 103 • 1 Kor 3, 16-23 • Mt 5, 38-48
Oko za oko, ząb za ząb. A ja wam mówię: Nie zwalczajcie zła złem”. Trzeba zacząć od tego, że zasada wyrównania: „oko za oko, ząb za ząb” była dużym osiągnięciem ludzkości. Bo ona porządkowała: że za oko tylko oko, a nie oboje oczu; a za ząb tylko ząb, a nie wszystkie zęby itd. Można pójść dalej i rozwinąć tę myśl: Jeśli ktoś tobie nie wybija oka, to ty też mu nie wybijaj oka; jeśli nie wybijają tobie zębów, to ty też nie wybijaj zębów itd. To byłoby już coś. Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe. Albo: Żyj i daj żyć innym. Tak, zasada wyrównania to byłoby już coś.
Ale Pan Jezus wie, że jeśli zasada wyrównania jest osiągnięciem ludzkości i jeśli nawet coś porządkuje, to i tak nie rozwiązuje ona kwestii przemocy i odwetu, nie mówiąc już o kwestii pokoju. Jeśli cokolwiek może przynieść ludziom pokój, to tylko przebaczenie i kochanie. Więcej: jeśli w sercu pokrzywdzonego ma koniec końców zagościć pokój, to tylko przez przebaczenie i kochanie. Dlatego: „Nie zwalczajcie zła złem” – eskalacja przemocy nie prowadzi do niczego innego, jak tylko do przemocy. I: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za waszych prześladowców”. Trudne. Oburzające nawet! Jak to? Nie dość, że jestem skrzywdzony, to jeszcze mam sobie z tym skrzywdzeniem poradzić? No jakoś tak.
Jeśli ja sobie ze skrzywdzeniem nie poradzę, to nawet gdybym wybił wszystkie zęby winowajcy, to i tak nie zaznam pokoju. Może chwilowej ulgi, może poczucia wyrównania, ale moje serce jest w stanie uzdrowić tylko przebaczenie. Przeżycie straty, buntu, złości, żalu, smutku, łez. Pozwolić, chcieć, zdecydować się na to, by ze łzami odpłynęło poczucie krzywdy, zemsty, nienawiści, chęci odwetu. Chodzi o to, by nie zatrzymywać, bo: „jeśli zatrzymacie, będzie zatrzymane; jeśli odpuścicie, będzie odpuszczone”. Odpuścić! Oj! Ile serc byłoby na tym świecie zdrowszych, spokojniejszych, gdyby tak „z serca przebaczyć bratu”.
Wszystko jest wasze, wy zaś Chrystusa, a Chrystus – Boga
Ekscytacja
Łukasz Wiśniewski OP
Kpł 19, 1-2. 17-18 • Ps 103 • 1 Kor 3, 16-23 • Mt 5, 38-48
Słowa, które Bóg dziś do nas mówi, budzą więcej niepokoju, niż dają pociechy: „Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty! Bądźcie doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski!”. Bóg daje nakaz, a więc z nakazu nas rozliczy. Co więcej, nakaz ten nie jest możliwy do spełnienia, więc dość cynicznie sobie z nami postępuje. Ponadto znajdowali się już tacy, którzy chcieli być jak On, ale nie skończyło się to najlepiej ani dla nich, ani dla nas, którzy odczuwamy skutki przerostu ich ambicji. A jednak muszę przyznać, że mimo tych trudności wezwanie Boga mnie ekscytuje.
Dlaczego? Bo widzę dziś w Nim nauczyciela, który chce rozbudzić moje marzenia. Jeden z moich współbraci wskazał mi niedawno dwie cechy dobrego wychowawcy, duszpasterza czy nauczyciela: dawać nadzieję i uczyć umierać. Widzę dziś Boga, który chce, żebym marzył, który podsyca ambicje, uczy wznosić głowę ponad przeciętność i daleko patrzeć, ale jednocześnie wymaga pracy, cierpliwości i trzeźwego stąpania po ziemi. „Bądź święty, bo Ja jestem święty” to wezwanie, by marzyć. I nie trzeba tu wcale mnożyć naszych marzeń. Wystarczy marzyć niewiele, ale o rzeczach wielkich, o rzeczach wychodzących poza horyzont, którego dotychczasowe marzenia nie miały odwagi przekroczyć. Czy nie jest to jednak bujanie w obłokach, pusta gadanina, słowa bez pokrycia? „Bądźcie doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” to nie tylko wezwanie. W tych słowach kryje się obietnica, a Bóg nie puszcza słów na wiatr. Zatem wielkie marzenia niosą nadzieję. Miej odwagę marzyć i cierpliwie umieraj dla wielkich marzeń, a marzenia będą stawać się życiem.
Dlaczego wezwanie Boga mnie ekscytuje, a nie przeraża? Bo On wcale się nie dopomina, bym podjął się nowej aktywności. Chodzi Mu raczej o to, bym inaczej na siebie popatrzył. „Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty” to szkoła patrzenia, patrzenia na siebie. Przez chrzest złączyliśmy się ze wspólnotą świętych. W czasie chrztu ksiądz prosił Boga, by nas uczynił „swoją świątynią i mieszkaniem Ducha Świętego”. Człowiek – święte mieszkanie świętego Boga. Nie widać tej świętości? No właśnie, Bóg dziś wyraża swoje pragnienie, bym w końcu ją zauważył. Dostrzec, kim jestem, i stać się tym, kim już jestem.
Wielu jest nauczycieli wychowanych w szkole Mistrza z Nazaretu, w szkole marzenia i szkole patrzenia. Dziś przychodzi mi na myśl biskup Hippony. Zwracał się on do Boga tymi słowami: Byłeś bardziej wewnątrz mnie niż to, co we mnie było najbardziej osobiste, a zarazem, wyżej nade mną, niż mogłem myślą sięgnąć kiedykolwiek (intimior intimo meo et superior summo meo). Szkoła patrzenia na siebie i szkoła marzenia o rzeczach największych.
Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty, Pan, Bóg wasz!
Nie stawiajcie oporu złemu
Tomasz Gaj OP
Kpł 19, 1-2. 17-18 • Ps 103 • 1 Kor 3, 16-23 • Mt 5, 38-48
Zasadę: „Oko za oko, ząb za ząb” uważamy dziś za szczyt zawziętości i barbarzyństwa. Jednak w czasach starożytnego Izraela prawo to było nowatorskim wyrazem sprawiedliwości, a wręcz miłosierdzia: gdy ktoś wybije ci ząb, możesz mu wybić jego, ale pamiętaj, żeby nie wybić mu wszystkich zębów. Wybij tylko jeden! Możesz zrekompensować sobie doznane zło, ale tylko w takiej mierze, w jakiej sam go doświadczyłeś – ni mniej, ni więcej. W dzisiejszej ewangelii Jezus nie zachęca do rezygnacji z oporu wobec zła. Zachęca raczej do tego, abyśmy inaczej na nie spojrzeli i szukali innych rozwiązań niż odwet i rewanż.
„Jeśli ktoś cię uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi”. Uderzenie w twarz nie tyle powoduje ból fizyczny, ile dotyka naszej godności. Jezus, zachęcając do nadstawienia drugiego policzka, mówi: twoja godność tkwi głębiej niż to, co zewnętrzne, i nikt nie jest w stanie ci jej odebrać, nawet jeżeli cię uderzy w twarz. Dlatego śmiało możesz nadstawiać drugi policzek, gdyż nikt nie może ci odebrać szacunku.
„Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz”. W tych słowach Jezus odwołuje się do ówczesnych zwyczajów. W orzecznictwie starożytnego Izraela dłużnikowi można było przed sądem odebrać wszystko, aby zrekompensować swoją stratę. Nie można było wziąć tylko płaszcza, który był jego jedyną ochroną przed chłodem nocy. Jezus mówi: nie trzymaj się kurczowo nawet tego, co jest twoją ostatnią deską ratunku, ale całą swoją ufność pokładaj w Bogu. On się o ciebie troszczy, dlatego możesz oddać nawet płaszcz.
„Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące”. Takie były realia rzymskiej okupacji Izraela. Każdy Rzymianin jako okupant miał prawo zmusić Izraelitę do przejścia z nim jednej mili, czyli około tysiąca kroków. Można sobie wyobrazić, jak czuł się Żyd zmuszony do pokazywania drogi lub dźwigania ciężkiego bagażu Rzymianina. Jezus naucza: nikt nie jest w stanie odebrać ci twojej wolności, nawet jeśli jesteś w sytuacji przymusu albo zewnętrznej niewoli. Dlatego możesz swobodnie, z dobrego, nieprzymuszonego serca, przejść dwa tysiące kroków. Może wtedy nieprzyjaciel stanie się twoim przyjacielem?