Dziś święto jednego z największych (dosłownie) świętych dominikańskich.
Wśród internetowych memów jest też taki, który głosi, że kobiety z wiekiem tyją, ponieważ gdzieś muszą zmieścić nadmiar posiadanej przez siebie mądrości. Co prawda Tomasz z Akwinu nie był kobietą, ale z całą pewnością zasadę też można by było zastosować także do niego.
Boży Wołek
Otóż to święty, którego krągła sylwetka stała się legendarna, i jeśli na jakimkolwiek obrazie chcecie wypatrzyć jego postać, szukajcie najbardziej pulchnej postaci w danym gronie. Do dziś dominikańska plotka głosi, że miał ściśle wyznaczone miejsce przy stole w refektarzu, gdyż musiano mu wyciąć wgłębienie w brzegu stołu, by mógł się przy nim zmieścić.
Jego otyłość oraz niechęć do zabierania głosu (rzecz nietypowa, jeśli chodzi o dominikańskie towarzystwo), nie zapominając o niechęci do dwuznacznych żartów sprawiły, że bracia nadali mu przezwisko Milczącego Wołu z Akwinu. Tylko św. Albert miał się poznać na swoim uczniu i podsumować braterskie podgryzanki rzeczowym: „Kiedy tylko ten wół zaryczy, usłyszy go cały świat”.
Miał mistrz rację, nie da się zaprzeczyć.
Słońce na klacie
Tomasz należy też do grupy świętych braci kaznodziejów, który posiada własne źródło światła. Pojawiło się ono, gdy święty leżał już na łożu śmierci. Otóż pewnego dnia jeden z jego opiekunów zajrzał do celi współbrata i zobaczył, że okno jest otwarte, a nad klatką piersiową Akwinaty znajduje się kula światła przypominająca małe słońce. Brat Tomasz wpatrywał się w nie z zachwytem, dopóki nie opuściło jego celi, odpływając przez okno.
Zjawisko to jest symbolem dwóch cech Akwinaty: jego niespotykanej mądrości w sprawach Bożych – z której zresztą do tej pory korzystamy – oraz źródła tej mądrości. Było nią głęboka, wypływająca z kontemplacji miłość do Boga, którego Tomasz ścigał swoim umysłem, by pod koniec życia odkryć, że sam był ścigany, choć w inny sposób.
Mistyczna pułapka
W roku poprzedzającym śmierć nasz brat kaznodzieja wygłosił wspaniałe rekolekcje. Kiedy modlił się po nich, adorując krzyż, Ukrzyżowany miał powiedzieć: „Dobrze o Mnie powiedziałeś, bracie Tomaszu – czego chcesz w zamian?”. Zapytany odparł: „Tylko Ciebie, Panie”. Prośba została spełniona na mszy kilka miesięcy później – Tomasz przeżył podczas niej tak głębokie zjednoczenie mistyczne, że odtąd nie był w stanie napisać już ani słowa.
Co prawda niedowiarkowie twierdzą, że to pewnie był mikroudar lub wylew – cóż, każda epoka ma takie legendy, na jakie zasługuje. Jedyne, co zostało w źródłach, to opis Akwinaty, który z uporem twierdził, że wszystko co napisał w życiu, to „słoma” w porównaniu z tym, czego doświadczył przy ołtarzu.
Często na obrazach przedstawiających Tomasza oddana jest właśnie ta scena, kiedy Bóg daje siebie świętemu, odbierając mu przez to zdolność mówienia i pisania o Sobie.
Kilka drobiazgów
Brata Tomasza możecie rozpoznać jeszcze po kilku detalach odnoszących się do zadań, jakie wypełniał w zakonie: pióro i księga, biret uniwersytecki (był mistrzem teologii), budynek kościoła (co prawda nic nie fundował, ale jego teologia do tej pory stanowi mocne oparcie dla doktryny Kościoła) i często pewien charakterystyczny gest. Lewa ręka podniesiona i zwrócona otwartą dłonią do widza, kciuk odgięty lekko palcem wskazującym prawej dłoni, jakby Tomasz coś wyliczał. Jest to odwołanie do jego słynnych pięciu dróg do rozumowego poznania, że Bóg istnieje.
Św. Tomasz z Akwinu – słońce na klatce piersiowej, spora tusza, pióro, księga, biret, budynek kościoła, wyliczanie na palcach.
Dzień wspomnienia: 28 stycznia
rys. Tomasz Rojek OP