Bóg się rodzi w Rosji jak dwa tysiące lat temu w Betlejem – cicho. Odwiedzają Go nieliczni.

W prawosławnej Rosji nasze katolickie Boże Narodzenie wypada o dwa tygodnie za wcześnie. Mimo to, atmosfera świąt wcale się nie opóźnia i podobnie jak na całym świecie, od końca listopada unosi się wszędzie noworoczny klimat. W mieście przepięknie ozdobionym choinkami, lampkami i przeróżnymi ozdobami, trudno zauważyć jakąś wielką zewnętrzną różnicę między Sankt Petersburgiem, a Warszawą czy Berlinem.

Świętować nie ma z kim

Zróżnicowanie widać dopiero, gdy dokładnie przypatrzymy się samemu dniu wigilii i pierwszemu dniu świąt. Ich przebieg w Sankt Petersburgu jest często diametralnie inny od tego, który znamy w Polsce. Należy też zauważyć, że świętowanie katolików mieszkających w Sankt Petersburgu może nieco różnić się od tego, jak wygląda ono w pozostałych częściach Rosji, ponieważ obowiązują tutaj rozmaite świąteczne tradycje z różnych stron świata, przywiezione przez księży – między innymi z Polski, Niemiec, Francji, Hiszpanii, Włoch, Argentyny, Stanów Zjednoczonych. Zatem katolicka Rosja jest wyjątkowo barwną mieszanką.

Co więcej katolicy w Rosji mają bardzo duże wyzwanie, ażeby prawdziwie rodzinnie spędzić Boże Narodzenie. Jeśli spotkają się z przychylnością pracodawcy, to mogą wcześniej wyjść z pracy w wigilię oraz otrzymać dzień wolny 25 grudnia. Jednak wolne na święta i uszanowanie religii podwładnych nie jest standardowym działaniem rosyjskich pracodawców i nie wszyscy parafianie mają jakiekolwiek szanse na wolne w święta.

Dlatego nawet w tradycyjnych katolickich rodzinach, święta wyglądają nieco inaczej niż w Polsce. Część rodzin oczywiście stara się zasiąść do wigilijnej wieczerzy, chociażby na krótką chwilę, po całym ciężkim dniu spędzonym w pracy. Przeważająca większość jednak nie ma takiej możliwości.

Znaczne grono wiernych, po pracy, w pośpiechu biegnie do naszej bazyliki Świętej Katarzyny, aby uczestniczyć w uroczystej wigilijnej mszy świętej o godzinie dwudziestej. Msza wigilijna jest najbardziej wyraźną różnicą między Polską a Rosją. W naszej parafii stała się ona główną eucharystią Bożego Narodzenia. Powód jest prosty: odbywa się o optymalnej godzinie i mogą na nią zdążyć osoby, które późno kończą pracę. W dodatku kończy się na tyle wcześnie, iż wszyscy mogą powrócić do swoich domów komunikacją miejską.

Ponadto większość parafian  następnego ranka idzie do pracy, a dzieci do szkoły, wobec tego pasterka o północy jest dla nich nieosiągalna. Jednakże niektóre rodziny naszej parafii starają sią, aby przy świątecznym stole usiąść choćby na parę chwil po wigilijnej mszy oraz następnego dnia po zakończeniu dnia pracy. Jednak nie zawsze jest to osiągalne.

Inną kwestią jest to, że bardzo duża część naszych parafian nie ma z kim świętować Bożego Narodzenia. W polskim myśleniu od razu wyobrażamy sobie starsze, osamotnione osoby, które nie mają do kogo otworzyć ust. Jednakże nie dotyczy to naszej parafii. Tutaj znaczne grono wiernych to po prostu jedyni wierzący członkowie rodziny, a także często – jedyni katolicy.

Zdarzają się oczywiście sytuacje gdzie tylko z powodu jednego katolika w domu cała rodzina świętuje wraz z nim, niemniej jednak są to nieliczne wyjątki. Niektórzy katolicy decydują się także obchodzić Boże Narodzenie w gronie przyjaciół i znajomych. Natomiast zdecydowana większości Boże Narodzenie świętuje wraz ze wspólnotą Kościoła w parafii. W takim przypadku, dla wielu członków wspólnoty najważniejszym wydarzeniem świąt jest msza święta wigilijna i świętowanie w gronie parafialnym na tak zwanym czajepiciu, czyli na wspólnym piciu herbaty z ciastami i różnymi smakołykami przynoszonymi przez dobrych ludzi.

Wówczas zbiera się duża ilość wiernych, którzy chcą spędzić ten świąteczny czas we wspólnocie wierzących. Jest to sytuacja odmienna od polskich, rodzinnych świąt, lecz może dzięki temu nie gubimy najgłębszego sensu Bożego Narodzenia. Wtedy wizyta w kościele nie jest (jak to często bywa w naszym kraju), przerwą między kolejnymi potrawami. Pasterki nikt nie traktuje jak przerywnika między karpiem a szyneczką i dzieci nie wariują z powodu prezentów.

W naszym kościele oczywiście odprawiamy pasterkę o północy, jednak ma ona nieco mniej uroczysty charakter i przychodzi na nią zdecydowanie mniej osób. A jej uczestnikami zazwyczaj nie są nasi stali parafianie, lecz turyści i goście naszego miasta.

Nowy Rok ważniejszy

Co więcej, w Rosji największe święta zaczynają się tydzień po Bożym Narodzeniu i największym z tych świąt jest Nowy Rok. Choinka, prezenty, Święty Mikołaj czy Dziadek Mróz, związani są tutaj wyłącznie z Nowym Rokiem. W odróżnieniu od polskich balów sylwestrowych, rosyjski Nowy Rok przejął rolę głównego rodzinnego święta i w istocie ma charakter naszej wigilii. Rodzina zbiera się wówczas wieczorem za świątecznym stołem, na którym królują tradycyjne potrawy, a wśród nich głównymi atrakcjami wieczoru stają się śledź pod pierzyną i sałatka z oliwą.

Tydzień po Nowym Roku następuje prawosławne Boże Narodzenie, ale przechodzi ono cicho i spokojnie, gdyż zagłuszone przez Nowy Rok zostaje niezauważalne. Bóg się rodzi w Rosji, w Sankt Petersburgu podobnie jak dwa tysiące lat temu w Betlejem – czyli cicho, skrycie, niezauważalnie, a odwiedzają Go jedynie nieliczni, jak pasterze pilnujący stad.

Jednak podobnie jak z Betlejem wzeszło światło, które oświeca całą ludzkość, tak ta mała trzódka zebrana przy wspominaniu narodzin Chrystusa w Rosji będzie światłem dla wszystkich, którzy w chwili obecnej są daleko od Pana Boga. Na co mam bardzo głęboką i uzasadnioną nadzieję.