Tu nie chodzi o odpracowanie ani odszkodowanie. Idzie o moje nawrócenie.
Ostatnim aktem spowiedzi jest zadośćuczynienie Panu Bogu i bliźniemu. Każdy bowiem grzech jest wykroczeniem przeciwko Panu Bogu, a często także przeciwko bliźniemu i świętości wspólnoty wierzących. Zadośćuczynienie jest zatem przywróceniem i odnowieniem tej nadszarpniętej przez grzech relacji z Panem Bogiem i bliźnim. Przywraca również sprawiedliwość naruszoną przez nasze grzechy.
Zadośćuczynienie w pierwszej kolejności jest jednak znakiem naszego osobistego zaangażowania się w procesie nawrócenia, powrotu do Pana Boga. Nie można zatem traktować pokuty jako opłaty, odpracowania czy odszkodowania danemu Panu Bogu za popełniony grzech. Nasze zbawienie dokonało się już dzięki męce, śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa, a my ten dar Bożej miłości możemy przyjąć albo odrzucić. Sakrament spowiedzi, a tym samym i zadośćuczynienie, jest wejściem na tę drogę nawrócenia i przyjęciem Bożego miłosierdzia.
Z zasady częścią zadośćuczynienia jest pokuta, której udziela kapłan na zakończenie spowiedzi. Ma ona często charakter konkretnej modlitwy. Coraz częściej spotyka się również inne formy pokuty (jakaś szczególna ofiara, konkretne dzieło miłości i miłosierdzia, służba drugiemu człowiekowi, dobrowolne wyrzeczenie się czegoś lub cierpliwa akceptacja krzyża, który w danej chwili naszego życia przyszło nam dźwigać).
Te rodzaje pokuty, poza wymiarem pogłębienia naszej relacji z Panem Bogiem, pozwalają również rozpocząć proces zadośćuczynienia bliźniemu. Każdy grzech jest wystąpieniem przeciwko świętości wspólnoty wierzących, często jest konkretnym złem uczynionym drugiemu człowiekowi. Spowiedź będąca przejawem miłosierdzia i miłości Bożej jest nie tylko przywróceniem sprawiedliwości, ale ukierunkowuje człowieka na duchowy wzrost, który zakłada pojednanie z bliźnim i wyrównanie krzywd.
Poza zaleconą przez kapłana pokutą należy zastanowić się, w czym skrzywdziliśmy drugiego człowieka (lub społeczeństwo) i konsekwentnie starać się doprowadzić do pojednania i wyrównania krzywd. Często wiąże się to z konkretnymi decyzjami i działaniami.
Jeżeli nadszarpnęliśmy czyjeś dobre imię, to należy dążyć do jego przewrócenia poprzez odwołanie kłamstw albo sprostowanie fałszywych oskarżeń. Gdy coś ukradliśmy, to należy to zwrócić. Gdy kogoś skrzywdziliśmy – należy dążyć do tego, aby mu to wynagrodzić.
Są oczywiście sytuacje, gdy trudno dokonać restytucji popełnionego zła wobec osoby, której się wyrządziło krzywdę. W takiej sytuacji warto podjąć działania zastępcze np. w przypadku okradzenia nieznanej osoby zadośćuczynieniem będzie wspomożenie jakiejś innej osoby będącej w potrzebie.
W przypadku wzięcia jakieś drobnej rzeczy z miejsca pracy, gdy nie możemy ich już zwrócić, to zadośćuczynić możemy pozostając dłużej w pracy, albo wykonując więcej zadań niż od nas się oczekuje, aby wyrównać szkodę.
Gdy nie pojednaliśmy się i nie wynagrodziliśmy osobom, które już zmarły to zadośćuczynić możemy wspomagając ich krewnych albo uczestnicząc w Eucharystii w ich intencji (wszystko zależy od okoliczności i od naszej wrażliwości).
Warto zawsze patrzeć na zadośćuczynienie w perspektywie wiary, dzięki której dostrzeżemy, co przypomina Katechizm Kościoła Katolickiego, że to w Chrystusie czynimy zadośćuczynienie, wydając owoce godne nawrócenia, mające moc z Niego, przez Niego ofiarowane Ojcu i dzięki Niemu przyjęte przez Ojca.
Cenisz naszą pracę?