Nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie.
Wideo na niedzielę:
Ojciec Paweł Krupa i Boska.tv przedstawiają «Boskie Słowa»
Koniec świata kojarzy nam się z czymś strasznym – i bardzo dziwne, że przejmujemy się tym nawet wtedy, gdy myślimy, że nie nastąpi to za naszego życia. A przecież ten koniec świata, o którym mówi nam Chrystus, to jest przede wszystkim koniec zła, koniec cierpienia, koniec śmierci, koniec nienawiści, koniec egoizmu. To o taki koniec świata chodzi.
Nagrania kazań na niedzielę:
Spali ich ten nadchodzący dzień,
tak że nie pozostawi po nich ani korzenia, ani gałązki
Komentarze z miesięcznika „W drodze”:
Nie trwóżcie się
Mykola Petro Luczok OP
Ml 3, 19-20a • Ps 98 • 2 Tes 3, 7-12 • Łk 21, 5-19
Wojny, przewroty, konflikty zbrojne są czymś strasznym, bo przynoszą przemoc i gwałt. W naszym kraju, na wschodzie Ukrainy, już od kilku lat toczy się wojna, podobnie jak w wielu innych miejscach na świecie. Czy będzie kiedyś taki czas, że nikt na ziemi nie będzie nosił w sobie tego bolesnego doświadczenia? Jezus poucza swoich uczniów, aby nie przerażała ich wojna, aby pomimo zła nie ustawali w czynieniu pokoju wokół siebie. Aby nie popadali w rezygnację, nawet jeśli ludzkość poddaje się żądzom i wpływowi Złego, który chce niszczyć to, co stworzył Bóg.
Tak naprawdę powinniśmy się bać zatracenia własnej duszy. Ten strach nie ma nas jednak paraliżować, lecz motywować do dbałości o relację z Chrystusem. Nie jest to relacja jak każda inna, lecz więź szczególna, najważniejsza w naszym życiu.
Człowiek, będąc w jedności z Chrystusem, nawet podczas wojny może się stać narzędziem działania Boga, głoszenia Dobrej Nowiny i miłości Jezusa, który wszedł w świat rozdarty wojnami i zwyciężył zło. Niech wszyscy święci, którzy podczas wojen byli narzędziem Miłości, wstawiają się za nami, abyśmy zawsze trwali w mocnej nadziei, że Jezus nigdy nas nie opuści i przeprowadzi nas przez wszelkie trudności!
Pan będzie sądził ludy sprawiedliwie
Ktoś czeka?
Krzysztof Popławski OP
Ml 3, 19-20a • Ps 98 • 2 Tes 3, 7-12 • Łk 21, 5-19
Dzisiejsze czytania niosą w sobie znamię spraw ostatecznych. Ze Starego Testamentu czytamy fragment Księgi Malachiasza. Prorok mówi o dniu palącym jak piec, o dniu sądu dla niesprawiedliwych i słońcu sprawiedliwości dla czczących imię Boga. Z Drugiego Listu do Tesaloniczan, w którym jest mowa o okolicznościach powtórnego przyjścia Chrystusa, czytamy fragment sprowadzający nas na ziemię, abyśmy „pracując ze spokojem, własny chleb jedli” (2 Tes 3, 12). Ewangelia Łukasza wspomina przede wszystkim o potrzebie wytrwałości w każdym czasie, a zwłaszcza podczas prześladowania, które ma nadejść w czasach ostatecznych. „Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie” (Łk 21, 19).
Z jednej strony czasy ostateczne, koniec wszystkiego, dzień sądu, o których nie wiemy, kiedy nastąpią; z drugiej trzeźwe i spokojne mówienie o pracy i codziennej wytrwałości. W życiu i doświadczeniu chrześcijanina obie te rzeczywistości powinny być złączone. Istnieje wszak niebezpieczeństwo rozdzielenia ich i przyjęcia jednej z dwóch postaw: wyznawca Chrystusa albo ulega wszelkiego rodzaju zapowiedziom końca świata, albo zupełnie obce jest mu myślenie o przyszłości, o sprawach ostatecznych. Teraz najczęściej przyjmuje tę drugą pozycję. Sergio Quinzio w niezwykłej książce Przegrana Boga przypomniał słowa Kafki o tym, że Mesjasz nadejdzie „dzień po swoim przyjściu”, gdy nikt już nie będzie na Niego czekał.
Zaskakujące jest to, że w obu wypadkach zapominamy zupełnie o naszej śmierci, jakby tej rzeczywistości w ogóle nie było. A przecież – jak trzeźwo zauważył stary mnich – mamy tylko dwie pewne chwile naszego życia: chwilę obecną i moment śmierci. I to są też dwa momenty, w których możemy spotkać przychodzącego Jezusa: “Przyjdź, Panie Jezu!”.
Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie
O fundamencie, budowaniu i sądzie
Marek Helbin OP
Ml 3, 19-20a • Ps 98 • 2 Tes 3, 7-12 • Łk 21, 5-19
„Gdy niektórzy mówili o świątyni, że jest przyozdobiona pięknymi kamieniami i darami, powiedział: «Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony»” (Łk 21, 5-6).
Zdarza się czasem, że popadamy w przesadny zachwyt nad tym, co piękne, szlachetne, co cieszy oko i buduje ducha. Wiele jest przecież wokół nas wielkich dzieł, które inspirują i zdumiewają swoim rozmachem. Również w każdym z nas znajdują się takie przestrzenie, które napawają nas dumą; coś, za sprawą czego zyskujemy uznanie innych. Wydawać by się mogło, że właśnie w nich ukryty jest nasz skarb i że na tym można poprzestać.
Tymczasem Jezus mówi, że zachwyt nad tym, co widzialne, nie jest najistotniejszy, ponieważ nawet z tego, co wydaje się nam najszczytniejsze i najszlachetniejsze, „nie zostanie kamień na kamieniu” (por. Łk 21, 6b). Wszystko, co budujemy i tworzymy, w co się angażujemy – nasze ambicje i wysiłki, więcej: wartość naszego życia, głoszenia i świadectwa – okaże się o tyle trwałe, o ile położymy pod to mocny fundament. I już teraz musimy zostać wypróbowani, nie tylko przez naszych wrogów czy prześladowców, ale również przez rodziny, braci i przyjaciół, którzy zakwestionują nasze decyzje i wybory. Ta próba zwali solidne mury naszych osiągnięć, a odsłoni fundament – prawdziwą wartość budowli naszego życia.
„Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie” (Łk 21, 19). Nasza wielkość nie zależy wyłącznie od liczby naszych zasług. Jej fundament leży o wiele głębiej: w naszej ufności Jezusowi, który – jeżeli tylko Go wybieramy dzień po dniu, aby na Nim budować życie – staje się dla nas ratunkiem i schronieniem w obliczu największych prześladowań i oszczerstw, potem zaś wprowadzi nas do Królestwa.
Jako wspólnota Kościoła wierzymy, że Chrystus ponownie przyjdzie w chwale. Wówczas jej blask oświetli to, co teraz jest dla naszych oczu zakryte; ukaże zamysły serc, odkryje ów prawdziwy fundament naszego życia, głoszenia i świadectwa. Obyśmy mogli wówczas powiedzieć za św. Pawłem, że „pracowaliśmy w trudzie i zmęczeniu, aby dla nikogo nie być ciężarem” (por. 2 Tes 3, 7b-8), budując na fundamencie, którym jest Jezus Chrystus. Już teraz powinniśmy pokornie prosić, aby w dzień Pański również dla nas wzeszło słońce sprawiedliwości i Bożego miłosierdzia (por. Ml 3, 20a).