Okaż nam, Panie, łaskę swoją i daj nam swoje zbawienie.
Wideo na niedzielę:
Ojciec Robert Głubisz i Boska.tv przedstawiają «Boskie Słowa»
Wchodzimy w czas Adwentu, czekamy na przyjście Chrystusa, aby w Nim na nowo zobaczyć, że choć życie jest walką, to nie zawsze musi być walką na miecze. Można walczyć o życie używając tych środków, które Jemu były bliskie: dobroci, szacunku, zrozumienia. Może jest możliwa zmiana świata bez użycia mieczy. Trzeba zacząć od tego, żeby własne miecze przekłuć na lemiesze – najpierw trzeba zrobić porządek u siebie. Warto zacząć żyć i warto na nowo zacząć kochać.
Nagrania kazań na niedzielę:
Stanie się na końcu czasów,
że góra świątyni Pańskiej stać będzie mocno na szczycie gór
Komentarze z miesięcznika „W drodze”:
Aktywne czuwanie
Mila Díaz Solano OP
Iz 2, 1-5 • Ps 122 • Rz 13, 11-14 • Mt 24, 37-44
Każdego dnia musimy się konfrontować z wieloma sytuacjami życia rodzinnego, zawodowego, politycznego. Media zasypują nas informacjami. I na to wszystko Ewangelia mówi nam: „Czuwajcie!”. Co te słowa oznaczają dziś dla ucznia Jezusa? Na pewno nie jest to wezwanie do bierności, do leniwego patrzenia przez okno i obserwowania tego, co się dzieje na ulicy.
Przykładem dla nas niech będzie Noe, dla którego czuwanie oznaczało nie tylko troskę o siebie i swoich najbliższych, ale także wzięcie odpowiedzialności za stworzenie. Ówcześni mieszkańcy Ziemi zatracili się w codzienności, w swoich obowiązkach, zapominając o Bogu.
Także bohaterowie przypowieści Jezusa prezentują taki rodzaj czuwania, który wymaga działania. Zwróćmy uwagę, że wszystkie osoby z dzisiejszej Ewangelii są w ruchu.
Zatem nasze czuwanie ma być zaangażowane, wymaga otwarcia oczu, aby bieda tego świata nas poruszyła. Wtedy możemy budować królestwo Boże w naszych rodzinach, we wspólnotach i w świecie.
Aktywne czuwanie oznacza angażowanie się w konkretną rzeczywistość, tak jak robił to Jezus. Nie możemy zignorować wezwania Ewangelii.
W czasie Adwentu otwórz oczy, zaangażuj się w otaczającą cię rzeczywistość i się ciesz, bo Pan przychodzi.
Teraz zbawienie jest bliżej nas niż wtedy, gdy uwierzyliśmy
Chwile, w których spotykamy Boga
Krzysztof Pałys OP
Iz 2, 1-5 • Ps 122 • Rz 13, 11-14 • Mt 24, 37-44
Jednego z ojców pustyni zapytano, dlaczego wciąż jest taki pogodny, radosny i wolny?
– Bo gdy jem, to jem, gdy się modlę, to się modlę, gdy pracuję, to pracuję, a gdy odpoczywam, to odpoczywam – odpowiedział mnich.
– To tak samo jak my. My też, gdy pracujemy, to pracujemy, gdy odpoczywamy, to odpoczywamy, a gdy się modlimy, to się modlimy.
– Nie, wy, gdy pracujecie, to myślicie o odpoczynku, gdy odpoczywacie, to myślicie o pracy.
Święty Paweł pisze: „Rozumiejcie chwilę obecną”. W życiu są bowiem tylko dwa momenty, w których możemy spotkać Boga: to chwila obecna i moment śmierci. Ta intuicja zawarta jest także podczas modlitwy różańcowej w słowach: „Módl się za nami, Maryjo, teraz i w godzinę śmierci…”.
Kiedy człowiek, zamiast docenić to, co ma, patrzy na to, czego nie ma, zabija w sobie wdzięczność i powoduje, że znika poczucie szczęścia. Zamiast na zasoby, patrzy na deficyty. „Czuwajcie” – doda Jezus – czyli „Bądźcie uważni”, a po podjęciu decyzji nie oglądajcie się wstecz.
Mojżesz nigdy nie doprowadziłby Narodu Wybranego do Ziemi Obiecanej, gdyby w chwilach kryzysu rozpamiętywał przeszłość. Najwięcej energii i czasu tracimy bowiem na sprawy, na które i tak nie mamy do końca wpływu: rozpamiętywanie przeszłości czy nadmierną troskę o przyszłość.
Na początek adwentu proponuję zatem pewien rodzaj duchowego treningu czujności. Najlepiej zacząć od dziś i praktykować przez tydzień. Najpierw przeznacz 10-15 minut w ciągu dnia na „zamartwianie się” (jeśli masz więcej problemów, możesz wydłużyć ten czas). Możesz wówczas przyjść na adorację Najświętszego Sakramentu lub znaleźć inne miejsce, w którym czujesz się bezpiecznie. W tym czasie postanów sobie, że teraz będziesz przed Bogiem „zamartwiał się” swoimi problemami. Możesz rozważać różne wersje rozwiązań, zastanawiać się, co by było gdyby, prosić o światło. Po upływie wyznaczonego sobie czasu „zmartwienie” zostaw Jezusowi i podejmij zadania, które na ciebie czekają. A kiedy przyjdzie pokusa, aby znowu się „pomartwić”, postanów, że zrobisz to, ale dopiero jutro, w ściśle ustalonym czasie.
Ową praktykę należy stosować z żelazną konsekwencją. Jeśli wytrwasz chociaż tydzień, zdziwisz się, że nawet zwykły dzień może inaczej wyglądać. Zrozumiesz także, że Chrystusowi naprawdę nic się nie wymyka, a w Twoim życiu jest wiele radości i zwykłych rzeczy, za które możesz być wdzięczny. Nie ma bowiem lepszego czasu na to, aby doświadczyć miłości Boga, niż ten, który mamy przed sobą.
Czuwajcie, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie
Nowy rytm
Stanisław Nowak OP
Iz 2, 1-5 • Ps 122 • Rz 13, 11-14 • Mt 24, 37-44
Czekam już dobrych kilka lat i nic. On nie przychodzi. Rozpoczynam kolejny adwent mojego życia i nie mam żadnej gwarancji, że tym razem będzie skuteczny – cokolwiek miałoby to znaczyć. Dlatego przyznaję głośno i szczerze: nie wiem, czy Jezus w tym roku wróci w chwale. W takim razie, co dalej?! Jak się nie poddać pustce i egzystencjalnej nudzie?! Zacznijmy od wyrażenia moich obaw jasno i precyzyjnie.
Obiecał, że wróci, a wciąż tego nie spełnił. Miał się objawiać z mocą w moim życiu, a ja wciąż się borykam z wątpliwościami. Tyle lat czekam na Jego powrót, że nie pamiętam już tego pierwszego doświadczenia, kiedy Go spotkałem. Siłą nękającej mnie pokusy nie jest niewiara, ale tłumienie wątpliwości. Dziś trzeba przerwać ciszę i pozwolić sobie na szczerość przed Bogiem. Ta pokusa boi się najbardziej nazwania po imieniu. Na szczęście sam Jezus nazwał ją za nas: „Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?” (Mt 27, 46). Trzeba wołać i pytać Boga – jak uczy sam Chrystus – nawet w najbardziej dramatycznej ciemności. W naszej religii ważniejsze są zdania kończące się pytajnikiem niż zdania z definitywną kropką.
Jest jeszcze jeden powód, dla którego nie warto chować się w kącie. To Słowo Boże pośród nas. Ono dzisiaj chce nas popchnąć, wprawić w ruch. Słyszymy w liturgii: „CHODŹCIE, domu Jakuba…” (Iz 2, 5), „IDŹMY z radością…” (psalm responsoryjny), „NADESZŁA dla was godzina POWSTANIA ze snu” (Rz 13, 11). Czytania zwracają uwagę na to, żebyśmy nie stali w miejscu. Bo oczekiwanie to pełna aktywność. Ani życie, ani wiara, ani łaska nie są niezmiennym i nieporuszonym stanem. To raczej dynamiczny proces, który wciąga, zaprasza do rozwoju i zasmakowania w przygodzie.
Z taką właśnie siłą mamy rozpocząć nowy rok życia Kościoła. Rytm roku liturgicznego ma swój kierunek – zmierza do pełnego poznania Jezusa. To rytm paschalny, zamknięty w nieustannym przechodzeniu od śmierci do pełni życia. Obecny na tej drodze Duch Święty już dzisiaj chce nas prowadzić z mocą żywiołów ognia, wody i wiatru. On także jest w ruchu, zawsze posłany, żeby nas poderwać do działania. Jego zadaniem jest upodobnić nas do Chrystusa, abyśmy stanowili jedno z Przychodzącym Zmartwychwstałym.
Czy potraktuję ten zryw jedynie jako chwilową atrakcję pośród stabilnej monotonii życia duchowego? A może wreszcie odkryję wiecznie nowy, paschalny rytm życia?