Za wszystko dziękujcie Bogu, taka jest bowiem wola Boża względem was w Jezusie Chrystusie.

Wideo na niedzielę:

 Ojciec Paweł Krupa i Boska.tv przedstawiają «Boskie Słowa»

My świetnie wiemy, co Bóg powinien zrobić, żebym ja w życiu lepiej postępował, był lepszym człowiekiem, żebym się lepiej duchowo czy fizycznie poczuł. I bardzo często do Niego przychodzimy i robimy Mu wykład. A Chrystus mówi: Zrób to, co wiesz, że powinieneś zrobić, zrób to, co mówi mój Ojciec, zrób to, co mówię Ja, Pan. Nie będzie jakichś wyjątkowych czarów-marów, nie będzie zaklęć, nie będzie niczego, co by wychodziło poza zwyczajne działanie, a będziesz zdrowy. Uwierz w to. Trzeba zacząć od początku, od rzeczy oczywistych, bo tam jest Chrystus, który nie tylko przebacza, ale i uzdrawia, i daje siłę do nawrócenia.

Nagrania kazań na niedzielę:

 

A gdy szli, zostali oczyszczeni
 A gdy szli, zostali oczyszczeni

Komentarze z miesięcznika „W drodze”:
Bóg jest w innych

 Philippe Cochinaux OP

 2 Krl 5, 14-17 • Ps 98 • 2 Tm 2, 8-13 • Łk 17, 11-19

Trędowaci z Ewangelii są zniekształceni: choroba dotknęła ich ciało, zło niszczy ich serce. Społeczeństwo odsunęło się od nich, zostawiając ich na marginesie życia.

Obserwując świat, możemy dojść do wniosku, że każde społeczeństwo produkuje własnych trędowatych. Czyż samotność nie stała się trądem naszych czasów? Doświadczamy jej za każdym razem, kiedy chorujemy lub jesteśmy w żałobie. Niektórzy towarzyszą nam w tych doświadczeniach, podczas gdy inni odsuwają się od nas, bojąc się, że nie będą wiedzieli, co powiedzieć, choć wystarczy jedynie być i wspólnie słuchać ciszy. Lęk paraliżuje relacje, zamyka cierpiących w ich samotności. Lęk może również towarzyszyć chorym, którzy nie chcą się podzielić swoim cierpieniem z innymi.

Jeśli w naszym życiu pojawia się fałsz i jesteśmy zamknięci w paraliżującej samotności, miejmy odwagę powrócić do siebie, wyjść na spotkanie Bogu, który przychodzi do nas w drugim człowieku. Tak objawia się Bóg – zamieszkuje nasze serce i daje się odkrywać poprzez innych. W intymności modlitwy, która jest osobistym spotkaniem z Bogiem, możemy odpocząć od naszych ciężarów i dzielić z Nim nasze cierpienia. Prośmy o tę umiejętność w modlitwie i poczujmy lekkość, która płynie z przekonania, że Duch Święty nam zawsze towarzyszy.

 

Ciało jego na powrót stało się jak ciało małego chłopca
Ciało jego na powrót stało się jak ciało małego chłopca

Lekcja miłosierdzia

Dominik Jurczak OP

2 Krl 5, 14-17 • Ps 98 • 2 Tm 2, 8-13 • Łk 17, 11-19

„Jeśli my odmawiamy wierności, On wiary dochowuje, bo nie może się zaprzeć siebie samego”. Lubię to sformułowanie św. Pawła z dzisiejszego drugiego czytania. Przyznam, że to najlepsza definicja Bożego miłosierdzia, jaką znam. Najlepsza, bo precyzyjnie oddaje sedno tajemnicy.

Jest w Bogu „coś” takiego, czego On nie może się tak po prostu zaprzeć, zanegować. Dlaczego? Bo musiałby zaprzeczyć samemu sobie, musiałby zrezygnować z bycia Bogiem-z-nami. Tym „czymś” są Jego wierność i cierpliwość, które nie kończą się w konfrontacji z naszą niewiernością oraz skłonnością do upadków. Ileż to razy składaliśmy obietnicę, że zrywamy z konkretnym grzechem, że to już po raz ostatni? Ludzkie przyzwyczajenia i namiętności okazywały się jednak silniejsze. We wszystkich tych doświadczeniach On JEST blisko nas, nie obraża się nawet wtedy, gdy przybici własną grzesznością i bezradnością chcemy Mu wykrzyczeć, że nas zostawił, zwłaszcza wtedy gdy wszystko wydaje się pozbawione jakiejkolwiek logiki.

Czyż nie absurdalne było polecenie Elizeusza, by wódz syryjski Naaman zanurzył się siedem razy w Jordanie? Czyż nie można było znaleźć mniej kompromitującej formy uleczenia tego, który pełnił najwyższe stanowisko na dworze króla Damaszku? Czyż dziesięciu trędowatych z Ewangelii nie zostało uleczonych dopiero w drodze, realizując polecenie Jezusa, a nie podczas spotkania z Nim? Spodziewalibyśmy się, że On dotknie, że Boską mocą – jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki – zostanie uzdrowione wszystko, co domaga się uzdrowienia. Bóg tymczasem JEST… Co więcej, Jego bycie jest wołaniem, by dać wiarę Jego Słowu, nawet wtedy gdy trudno poczuć Jego obecność.

Nie, nie chodzi o to, by Boże miłosierdzie mieszać z naiwnością, by mówić butnie, że „skoro Bóg »nie może inaczej«, to po co się wysilać?”. Być może w naszym życiu stwierdzenie takie pada częściej, niż nam się wydaje? Miłosierdzie Boże nie ma nic wspólnego z przyzwoleniem na grzech. Przeciwnie, jest zjednoczeniem naszej niewierności z Nim, w Jego cierpieniach. Ono daje wewnętrzną wolność, sprawia, że człowiek ma siły, by iść dalej.

„Nauka to zasługująca na wiarę: Jeżeliśmy bowiem z Nim współumarli, wespół z Nimi żyć będziemy. Jeśli trwamy w cierpliwości, wespół z Nim też królować będziemy. Jeśli się będziemy Go zapierali, to i On nas się zaprze. Jeśli my odmawiamy wierności, On wiary dochowuje, bo nie może się zaprzeć siebie samego”.

 

Jeśli my odmawiamy wierności, On wiary dochowuje
Jeśli my odmawiamy wierności, On wiary dochowuje

Wierność

Przemysław Dymowski OP

2 Krl 5, 14-17 • Ps 98 • 2 Tm 2, 8-13 • Łk 17, 11-19

Zdumiewająca jest wierność naszego Pana. Zawsze wychodzi mi na spotkanie. Zawsze na mnie czeka, szukając mnie jednocześnie. Wszystko uczyni, żeby tylko mnie znaleźć. Żebym się gdzieś nie zagubił. Wyjdzie do mnie nawet na pogranicza świata, gdyż zdumiewająca jest Jego wierność.

Odkrywam ją niespodziewanie, gdy po raz kolejny decyduję się, by ciemność zapadła w moim sercu i gdy nie mam odwagi zbliżyć się do Niego. Wtedy trzymam się z daleka, choć pragnę znaleźć się jak najbliżej Niego, tak jak pragnęło owych dziesięciu trędowatych, których spotkał na drodze do Jerozolimy. Wiedział, którędy powinien pójść, aby ich znaleźć.

„Jezusie, Mistrzu, ulituj się nade mną!” – wołam, krzyczę głośno, tak, by usłyszał, bo jestem daleko i czuję się niegodny, by przyjść i prosić o uzdrowienie. Zadziwiająca jest wierność naszego Pana, który zawsze słyszy to wołanie. Skądkolwiek bym wołał. Docierające do Jego uszu z tej drogi, która nazbyt często nie jest Jego drogą, bo wiedzie mnie do obcej krainy, w której żyję rozrzutnie, trwoniąc majątek dany mi od Ojca. Ale nie ma takiej krainy, z której On nie mógłby usłyszeć mojego głosu.

Doprawdy zdumiewająca jest ta wierność, bo On zawsze jest tam, skąd wołam: „Jezusie, Mistrzu, ulituj się nade mną!”. Czyż mogę nie zawrócić z tej drogi, odmawiając Mu wierności? I nawet gdyby mi przyszło na moment odwrócić się i pójść dalej, to wiem, że zawrócę, bo Paweł się nie mylił, mówiąc że „On wiary dochowuje, bo nie może się zaprzeć siebie samego”.

I zdumiewająca jest wierność naszego Pana, który czeka, choć wie, że tylko jeden zawróci, aby podziękować. Nieważne są liczby i nieistotne są tłumy. Statystyka i kalkulacja nie wchodzi w rachubę – to pojęcia, których wierność nie zna. On czeka na mnie, bo ja jestem najważniejszy. I choćby wszystko, czego dokonał z miłości do człowieka, miało się zmarnować, choćby Jego męka i śmierć miały przypaść tylko mnie, On zrobiłby to ze względu na mnie. Bo zdumiewająca jest wierność naszego Pana, a Jego cierpliwość nie zna granic.