Spójrzmy z łagodnością na siebie i innych.
„On nic złego nie uczynił” (Łk 23, 41); „dlaczego mnie bijesz?” (Jn 18, 23).
Jesteśmy bici i bijemy innych: językiem, spojrzeniem, krzykiem, milczeniem „karzącym”, myślą, gestem, obojętnością, dystansem czy też pisząc o innych źle itd. Tyle w nas przemocy, tyle zadajemy jej innym.
Tym bardziej potrzeba nam zbliżyć się do Pana, który „trzciny nadłamanej nie złamie i knota tlącego nie zgasi” (Iz 42, 3). Nawet jak w sprawach Boga Ojca okazał gniew wyrzucając przekupniów i ich towary ze świątyni Jerozolimskiej (por. Mk 11, 15 – 17), to jednak mówi o sobie, że jest łagodny i pokornego serca (por. Mt 11, 29).
Dlatego „spójrzmy na Niego a rozpromienimy się radością” (Ps.34, 6), by inaczej spojrzeć na siebie, Boga, tych, którzy nas otaczają, by patrzeć oczami Jezusa, nie oddawać złem za zło, nie nakręcać spirali zła. Spójrzmy z łagodnością, spróbujmy położyć na nas samych, na innych, nasz wzrok z miłością, pomimo wszystko.
Uczmy wpatrywać się w twarz Mistrza ukochanego, który tyle dla nas wycierpiał i za nas zniósł, bo nas po prostu kocha. Mimo wszystko.
s. Ewa OP