Oddalił się od Ewangelii, nie rozumie współczesnego świata, uzależnił się od jednej opcji politycznej, odchodzi od nauk Jana Pawła II.

Rachunek sumienia” – to tytuł publikacji ojca Tomasza Dostatniego w sobotnio-niedzielnym wydaniu „Gazety Wyborczej”. Dominikanin opisuje w nim główne wady polskiego Kościoła. Oto najważniejsze z nich:

Kościół zagubił myślenie ewangeliczne

Brak myślenia ewangelicznego uderza teraz, gdy Franciszek ogłasza Rok Miłosierdzia, rok święty, który w tradycji biblijnej również jest związany  z przebaczeniem i pojednaniem. W Polsce nie przychodzi do głowy przełożonym księży Wojciecha Lemańskiego i Adama Bonieckiego, aby przy tej okazji ściągnąć z nich nałożone kary. To nie jest małoduszność, to jest brak wiary.

Popiera jedną partię, zniechęca dużą część społeczeństwa

Politycy jednej partii zinstrumentalizują Kościół, ale biskupi chętnie korzystają z politycznego wsparcia w zamian za przychylność dla jednej partii, budząc tym samym opór innych partii i dużej części społeczeństwa. W konsekwencji Kościół jest postrzegany jako element tylko polityczny i traci swój autorytet i potencjał ewangeliczny.

Głosi ideologię narodową

Jest mocno zakorzeniona [ideologia narodowa – przyp. Dominikanie.pl] w nauczaniu duchownych (w tym licznych biskupów, nie tylko najstarszej generacji), wywodzi się z czasów rozbiorów i komunizmu. Ale dziś jest anachroniczna wobec wyzwań kulturowych i społecznych.

Często przejawia się w wersji pogańskiego nacjonalizmu. Zdarzają się antysemickie wystąpienia duchownych. A wydawało się, że w czasach Jana Pawła II już te lekcje odrobiliśmy – przynajmniej  w sferze publicznej.

Nie rozumie demokracji

Zaskoczeni wejściem do Unii Europejskiej nie umiemy sobie poradzić z różnorodnością, pluralizmem postaw i wyborów. Jesteśmy świadkami pełzającej „rewolucji jakobińskiej”, próbuje się całkowicie odrzucić osiągnięcia ustrojowe i obywatelskie demokratycznego państwa. Kościół nie jest niemym świadkiem, jak to widzą niektórzy, tylko bezradnym dzieckiem bawiącym się nie swoimi zabawkami.

Traci młodzież

Odpycha młodych religijność zamknięta na pluralizm i doświadczenie inności. Przekaz Radia Maryja, w którym świat wokół nas, ludzie i myśli są zagrożeniem. Musimy się ich bać i się bronić, bo w swoim sosie przetrwamy.

Mają dość moralizatorskich kazań i pokazywania wyższości moralnej nas, chrześcijan. Dyscypliny szkolnej i straszenia konsekwencjami religijnymi zamiast świadectwa i towarzyszenia na różnych etapach życia i w egzystencjalnych zawirowaniach.

Brakuje mu pogłębionej duchowości

Polski katolicyzm staje się bezbronny i bierny w konfrontacji z przemianami cywilizacyjnymi także dlatego, że nie jest zakorzeniony w życiu duchowym. (…). Nie mamy ani jednego męskiego klasztoru kontemplacyjnego. Kameduli jako pustelnicy są wyjątkiem podkreślającym tę regułę. A jest ich dosłownie kilku.

Odchodzi od nauczania Jana Pawła II

Wielkim Polakiem był. Ale kult zastępuje wysiłek intelektualny i chęć zapoznania się z jego poglądami. Jego postawa dialogu, empatii, otwarcia na innych i zaciekawienia odchodzi w niepamięć. Zastępuje ją stawianie pomników, a pomnik z marmuru zawsze jest bardziej kruchy niż ten odciśnięty w sercu i zapładniający umysły.