Zmartwychwstał Chrystus, który wszystko stworzył i zlitował się nad ludźmi.

Wideo na niedzielę:

 Ojciec Paweł Gużyński i Boska.tv przedstawiają «Boskie Słowa»

Wielki Post, staramy się, staramy, Święta – pięknie, ładnie… tydzień, dwa, Niedziela Miłosierdzia, a potem wracamy na stare śmieci i ewentualnie ruszymy się z nich na początku następnego Wielkiego Postu. Spróbujmy potraktować tę trzecią niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego jako sprawdzian – Jezus pyta nas o miłość. Przez Wielki Post, przez Święta Paschalne powinno ubyć z nas choć trochę nienawiści. Chrześcijaństwo zaczyna się wtedy, kiedy człowiek staje i mówi: wyrzekam się nienawiści, prawa do zemsty, chcę miłować nieprzyjaciół. Na co się zdobyłeś wobec tych, którzy cię otaczają?

Nagrania kazań na niedzielę:

 

Kiedy zeszli na ląd, ujrzeli rozłożone ognisko, a na nim ułożoną rybę oraz chleb
 Kiedy zeszli na ląd, ujrzeli rozłożone ognisko,
a na nim ułożoną rybę oraz chleb

Komentarze z miesięcznika „W drodze”:
Miłość, która daje

 Juan Huarte Osácar OP

 Dz 5, 27b-32. 40b-41 • Ps 30 • Ap 5, 11-14 • J 21, 1-19

Tej nocy Piotr i jego towarzysze nic nie złowili… Tak jak my doświadczali trudności, porażek, życiowych zakrętów. A jednak zaufali Jezusowi i zarzucili sieci z prawej strony łodzi. Połów przerósł ich najśmielsze oczekiwania. Pan w jednym momencie zmienił wszystko.

Ta historia pełna jest symboli. Ewangelista oryginalnie łączy cudowny połów z wielkanocnym posiłkiem. Dwa wydarzenia – tak ważne u początku powołania Piotra – nadają sens jego posłannictwu. W swoim zmaganiu nie jest sam. Jest z nim Chrystus, w środku jego słabości.

Być może jednak ważniejsze od cudownego połowu jest to, co dzieje się po chwili. „Spowiedź” pierwszego papieża, dialog, jaki Jezus prowadzi z nim na brzegu jeziora. Trzykrotnie pyta o miłość. W języku biblijnym cyfra trzy jest symboliczna; trzy razy Piotr wyparł się Jezusa, ale też trzykrotnie powiedział: Panie, Ty wiesz, że Cię kocham. Parafrazując, moglibyśmy dopisać do tych słów jeszcze takie: Ty znasz moje serce i choć jest w nim dużo lęku, Tobie się powierzam. To jedno z najpiękniejszych wyznań Ewangelii.

Ta scena pokazuje, że źródłem naszego powołania jest miłość Jezusa. To On jako pierwszy wyznał swoją miłość do nas podczas ostatniej wieczerzy, a potem potwierdził ją, umierając na krzyżu. Tak jak wobec Piotra, tak i wobec każdego z nas aktualne są Jego słowa: „Ja prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara. Ty ze swej strony utwierdzaj twoich braci” (Łk 22, 32).

 

Zamieniłeś w taniec mój żałobny lament, Boże mój i Panie, będę Cię sławił na wieki
Zamieniłeś w taniec mój żałobny lament,
Boże mój i Panie, będę Cię sławił na wieki

Rybak, skała i pasterz

Krzysztof Popławski OP

Dz 5, 27b-32. 40b-41 • Ps 30 • Ap 5, 11-14 • J 21, 1-19

Chociaż Piotr przedstawiany jest jako rybak, trudno się oprzeć wrażeniu, że nie był mistrzem w swoim fachu. Na kartach Ewangelii spotykamy go zwykle w sytuacji, w której połów mu nie wychodzi. Łowił noc całą i nic nie ułowił (por. Łk 5, 4-11; J 21, 3-6). Pojawia się Jezus, który podobno był cieślą, a nie rybakiem, i na Jego słowa zarzucane sieci napełniają się rybami.

Zresztą Kafarnaum, w którym mieszkał Piotr i ze względu na swych pierwszych uczniów również Jezus, nie zapisało się niczym szczególnym w historii. Egeria, która odbyła pielgrzymkę do Ziemi Świętej w IV wieku, wspomina o kościele w miejscu domu św. Piotra i synagodze, w której Jezus uzdrowił mężczyznę opętanego przez szatana. Potem miejsce zostało całkowicie opuszczone. Z XIII wieku pochodzi zapisek: „Słynne ongiś miasto Kafarnaum jest obecnie całkowicie wzgardzone; liczy sobie zaledwie siedem domostw ubogich rybaków”.

To niezwykłe, że ubodzy rybacy, których pociągnął Cieśla z Nazaretu, stali i stoją u początku naszej wiary, nadziei i miłości.

Piotr przeszedł bardzo długą drogę odkrywania własnego powołania. Powołania, które przed nim się odsłaniało: rybak ludzi, skała, na której ma powstać wspólnota Kościoła, i kochający pasterz.

U początku odkrywania tego powołania były słowa Piotra: „Odejdź ode mnie, Panie, bom jest człowiek grzeszny” (Łk 5, 8). Później wyznanie: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego” (Mt 16, 16), a chwilę potem słowa Jezusa: „Zejdź mi z oczu, szatanie (…) bo nie myślisz po Bożemu, lecz po ludzku” (Mt 16, 23). Kolejny etap to pełne lęku trzykrotne zaparcie się: „Nie znam tego człowieka” (Mt 26, 72. 74), które zamienia się w trzykrotne wyznanie miłości: „Panie, Ty wiesz, że Cię kocham” (J 21, 15. 16. 17). Wreszcie słowa Jezusa: „Paś baranki moje (…) Paś owce moje (…) Paś owce moje” (J 21, 15. 16. 17) i zapowiedź męczeńskiej śmierci.

Całe zakończenie Ewangelii św. Jana, zwłaszcza dodatek, czyli rozdział 21, to dziękczynna adoracja za wspólnotę Kościoła i osobiste powołanie każdego z uczniów Chrystusa. A dalej każdy z nas może dopisać swoją historię, świadectwo obecności Jezusa w naszym życiu. „Jest ponadto wiele innych rzeczy, których Jezus dokonał, a które gdyby je szczegółowo opisać, to sądzę, że cały świat nie pomieściłby ksiąg, jakie trzeba by napisać” (J 21, 25).

 

Paś baranki moje, paś owce moje
Paś baranki moje, paś owce moje

Za zasłoną

Cezary Binkiewicz OP

Dz 5, 27b-32. 40b-41 • Ps 30 • Ap 5, 11-14 • J 21, 1-19

Święty Piotr i apostołowie nie pozostawiają nam w Dziejach Apostolskich żadnych wątpliwości co do tego, wobec kogo posłuszeństwo jest najważniejsze: „Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi”. Jak uniknąć niebezpieczeństwa zastąpienia głosu Boga głosem ideologii czy własnego egoizmu albo nawet wzniosłego, ale tylko ludzkiego słowa?

Żaden chrześcijanin, nikt z nas, nie ma prostego i niezawodnego sposobu, aby temu niebezpieczeństwu zapobiec. Tym bardziej, że różnica jest przecież tak niewiarygodnie subtelna, bo Bóg, aby stać się zrozumiały, nie tylko objawił się w ludzkim języku, ale sam stał się człowiekiem i fizycznie po ludzku przemawiał. Z drugiej strony, ze względu na konsekwencje, żadna różnica nie jest tak bardzo fundamentalna, jak różnica między słowem Boga a słowem stworzenia.

Spotykamy dziś apostołów nad Morzem Tyberiadzkim. Może jesteśmy lekko zbulwersowani tym, że kolejny raz nie rozpoznają swojego Mistrza i tak bardzo są zaabsorbowani swoimi marketingowymi sprawami. Tymczasem gdy uczciwie spojrzymy we własne serce, zobaczymy w apostołach siebie samych.

Oto kolejne święta zdominowały sprawy, które wydają mi się ważne, ale które nie są najważniejsze. Kolejna wielkanocna spowiedź, podczas której miałem okazję włożyć palec w Jego rany i pięść w Jego bok i szczerze wyznać: „Pan mój i Bóg mój”, a tymczasem w domu współdomownicy nieomal rozmyślnie niszczą wszystkie moje dobre postanowienia. Nawet jeszcze wszystkie placki świąteczne nie zostały zjedzone, a przechodzący Jezus już znalazł się za zasłoną naszego codziennego życia: płacenia rachunków, planowania wakacji, poszukiwania i zmiany pracy, a w mniej chwalebnych sytuacjach: tzw. trudnej konieczności powiedzenia prawdy o tej czy tamtej osobie w gronie znajomych i klasycznym ocaleniu przed publicznym zniszczeniem.