Nawróćcie się do Boga waszego, On bowiem jest łaskawy i miłosierny.

Wideo na niedzielę:

 Ojciec Paweł Krupa i Boska.tv przedstawiają «Boskie Słowa»

Jest taki rodzaj wspominania, który może nas zatrzymywać i przeszkadzać w przyjęciu łaski Bożej tu i teraz. Będziemy tak bardzo przywiązani do tego, jak Pan Bóg kiedyś w naszym życiu działał, że nie zauważymy, że Bóg działa w naszym sercu tu i teraz, w nowej sytuacji. To zły rodzaj wspominania. Bardzo podobnie, jak ciągłe pamiętanie o naszych przeszłych grzechach i upadkach, o przeszłych problemach i wadach. Trzeba zapomnieć o tym, co było – po to, by pójść do przodu. Wspominajmy mądrze, a przede wszystkim rozglądajmy się i przyjmujmy Boga tu i teraz.

Nagrania kazań na niedzielę:

 

Pan Bóg uczynił wielkie rzeczy dla nas
 Pan Bóg uczynił wielkie rzeczy dla nas

Komentarze z miesięcznika „W drodze”:
Przepaść miłosierdzia

 Michael J. Dodds OP

Iz 43, 16-21 • Ps 126 • Flp 3, 8-14 • J 8, 1-11

Czy dostrzegasz powszechną dziś tendencję do traktowania ludzi jak rzeczy i redukowania ich do określonych funkcji? Dla polityków jesteśmy po prostu wyborcami, dla sprzedawców klientami, dla właścicieli nieruchomości lokatorami. Każda grupa jest zdefiniowana przez określoną funkcję: głosowanie, kupowanie czy wynajmowanie.

W dzisiejszej Ewangelii uczeni w piśmie i faryzeusze stawiają przed Jezusem kobietę, która jest dla nich po prostu jawnogrzesznicą – albo jeszcze gorzej: narzędziem mającym postawić Jezusa w kłopotliwej sytuacji.

Tymczasem Jezus postrzega ją jako osobę. Co więcej, w podobny sposób patrzy na tych, którzy pochwycili ją na cudzołóstwie. Widząc we wszystkich uczestnikach tej sceny osoby stworzone na obraz i podobieństwo Boże, obdarza ich swoim miłosierdziem. Tradycja mówi, że pisząc na piasku, Jezus wyliczał ich grzechy. Jeśli to prawda, jestem przekonany, że postąpił tak nie po to, aby ich potępić, lecz żeby im pokazać prawdę o nich samych i otworzyć na wielkość Bożego miłosierdzia.

Po odejściu oskarżycieli kobieta zostaje sam na sam z Jezusem: „przepaść biedy (miseria) naprzeciw przepaści miłosierdzia (misericordia)” – jak zauważa św. Augustyn. Jezus okazuje współczucie i przebaczenie: „I Ja ciebie nie potępiam. Idź i odtąd już nie grzesz”.

My także w Roku Miłosierdzia jesteśmy wezwani do okazywania współczucia naszym bliźnim. Będzie to możliwe tylko wówczas, gdy – tak jak Jezus – zobaczymy w nich nie przedmioty, które można używać i wykorzystać, ale osoby spragnione miłości, stworzone na obraz i podobieństwo Boga.

Wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa
Wszystko uznaję za stratę
ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa

Jeszcze może się przydarzyć

Krzysztof Popławski OP

Iz 43, 16-21 • Ps 126 • Flp 3, 8-14 • J 8, 1-11

Niektórzy bibliści uważają, że Ewangelia Jana jest owocem medytacji i liturgii pierwszych chrześcijan. Właściwym źródłem tej Ewangelii miałaby być eucharystyczna wspólnota wiary. Warto więc na dzisiejszą Ewangelię popatrzeć przez ten pryzmat.

Byłem świadkiem dyskusji, w której jedna strona mówiła: „Wierzę w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół”, a druga zwracała uwagę, że przecież w tradycji Kościoła i wśród największych teologów pojawiają się słowa o Kościele grzesznym, bo złożonym z grzesznych ludzi. I w żaden sposób nie mogli się porozumieć. Każdy mówił swoje, nie słuchając drugiej strony.

W czasie Eucharystii jako członkowie Kościoła wyznajemy, „że bardzo zgrzeszyłem”, ale powtarzamy też słowa wyznania wiary.

Zapis zgorszenia faryzeuszy zarzucających Jezusowi, że jada z grzesznikami i celnikami (por. Mt 9, 10–13), jest streszczeniem postawy nie tylko faryzeuszy, ale i późniejszych wrogów i obserwatorów życia Kościoła, oraz zgorszenia wielu tzw. porządnych, niemogących przyjąć prawdy o przebaczeniu i możliwości nawrócenia i poprawy, zwłaszcza tych, którzy zgrzeszyli przeciwko nim bądź zostali już odpowiednio zakwalifikowani do grupy outsiderów.

Tymczasem w tej wspólnocie Kościoła wszyscy przychodzimy obciążeni grzechami, ale nie po to, by oceniać jedni drugich, ale by otrzymać przebaczenie. Przebaczenie, które staje się „światłem życia” (J 8, 12).

Jezus, mówiąc o sobie, że jest „światłością świata” (J 8, 12), pozwala w tym świetle zobaczyć Jego wiarę w człowieka, zaufanie człowiekowi, którym daje świadec­two w swoich gestach i nauczaniu, a przede wszystkim poprzez śmierć na krzyżu. A jeśli wiara, to i nadzieja, i miłość. Tajemnica śmierci krzyżowej, do której się zbliżamy przez niedzielę wielkiego postu, jest świadectwem tego, że Pan Bóg nam wierzy, że nas kocha i że pokłada w nas nadzieję. Odpowiedzią człowieka jest jego nadzieja, wiara i miłość. Mamy więc dzięki Bogu nieustannie przyszłość. Jesteśmy tymi – jak napisał czeski poeta Holan – „którym wszystko wciąż jeszcze może się przydarzyć!”.

Kobieta cudzołożna usłyszała słowa nadziei i zaufania: „I Ja ciebie nie potępiam. Idź i odtąd już nie grzesz” (J 8, 11). W tych słowach jest dla niej wszystko: prawda o niej, miłość Jezusa i nadzieja.

 

Pan otworzył drogę przez morze i ścieżkę przez potężne wody
Pan otworzył drogę przez morze i ścieżkę przez potężne wody

Umrzeć, by się narodzić

Janina Wacławska OP

Iz 43, 16-21 • Ps 126 • Flp 3, 8-14 • J 8, 1-11

Do Pana Jezusa przyprowadzono kobietę, której grzech był oczywisty, niebudzący żadnych wątpliwości. I nie do pozazdroszczenia byłaby jej sytuacja, gdyby uczeni w Piśmie i faryzeusze w swych przewrotnych sercach nie obmyślili zasadzki na Jezusa i w tym celu nie przyprowadzili grzesznicy do Nauczyciela. Dla nich wszystko było już jasne. Nie przewidzieli tylko jednego – że Ten, od którego oczekiwali potwierdzenia własnej „sprawiedliwości”, własnych grzesznych zamysłów, jest Jedynym Sprawiedliwym i nie przyszedł, by świat sądzić, ale szukać tych, którzy zginęli, tych, „którzy się źle mają”. Faryzeusze nawet nie przypuszczali, że na ich oczach Jezus swoją przebaczającą miłością wydobędzie tę grzeszną kobietę z samego dna ludzkiego upodlenia, że ją ocali od prawdziwej śmierci, którą sprowadzał na nią grzech, i obdarzy nowym życiem.

Nie wiedzieli też, że Jezus nigdy nie pyta: „Kto z nich jest bez winy?”, ale: „Kto z was jest bez winy?”. I czeka, aż człowiek stanie w prawdzie wobec własnego sumienia, nie wobec sumienia bliźniego. Faryzeusze nie wytrzymali tego czekania. Odeszli, nie rozumiejąc nic z przebaczającej miłości Jezusa. On chciał im pokazać, że jeszcze gorsze jest zło, którego człowiek nie widzi w sobie, którego korzenie tkwią ukryte głęboko w jego sercu. I żeby je nazwać po imieniu, trzeba czasem podjąć niemały wysiłek. Obyśmy nie odeszli wtedy – jak odeszli faryzeusze – „w cień śmierci”. Prawdziwe nawrócenie człowieka to nie tylko zaniechanie grzesznych czynów, ale rzeczywista przemiana serca, uznanie „za stratę” wszystkiego, co było złem, co oddalało mnie od Bożego wezwania „w górę”, od tego Pawłowego pędu „ku wyznaczonej mecie”.

„Pozostał jedynie Jezus i kobieta, stojąca na środku”. „Na środku”, czyli pomiędzy swoim – i już nieswoim – grzechem a Bożym miłosierdziem. Miała odwagę zostać, bo zrozumiała, że coś w niej się dokonało, coś zostało przemienione; coś w niej umarło, by mogło narodzić się „nowe”. I zrozumiała to, czego nie pojęli faryzeusze i uczeni w Piśmie – że ona, tak bardzo zbrukana grzechem i pozbawiona w oczach innych ludzkiej godności, ma coś do podarowania Temu, przed którym stoi – swój własny grzech. Miłość Jezusa większa jest od najgorszej nawet nędzy i upadku człowieka.

I miała nadzieję, która przemieniła jej serce, nim jeszcze usłyszała: „I Ja ciebie nie potępiam. Idź, a od tej chwili już nie grzesz”.

Czas wielkiego postu – może to właśnie „ta chwila” dla mnie.