Czy to prawda, że kobieta potrzebuje mężczyzny, jak ryba roweru?

Często Zygmuntowi Freudowi przypisuje się pytanie: „Czego pragną kobiety?” Pytanie wydaje mi się bardzo dobre, ale jeszcze lepsze jest pytanie: „Czego kobiety potrzebują?”

Internetowy feminizmem

Dość często można usłyszeć odpowiedź: kobiety potrzebują feminizmu. Istnieje w internecie wiele stron, na których użytkownicy mogą dokończyć zdanie: „Potrzebuję feminizmu, ponieważ…” – i wpisywane tam propozycje są tak różnorodne, że trudno byłoby na ich podstawie stworzyć jednolitą definicję feminizmu.

W najlepszym razie wydaje się, że respondenci uważają, że potrzebują feminizmu (czymkolwiek miałby on być), ponieważ dzięki niemu – i tylko dzięki niemu – zabezpieczą się przed tym wszystkim, na co nie może być zgody w świecie, w którym żyjemy, a zatem przed przemocą, niesprawiedliwością, patriarchatem, hierarchią i całą długą listą rozmaitych „-izmów”.

Z drugiej strony – są także takie strony internetowe, na których można dokończyć zdanie: „Nie potrzebuję feminizmu, ponieważ…”. Użytkownicy zamieszczają tam bardzo szeroką listę zastrzeżeń wobec tego, co uważają za feminizm, odrzucając go, ponieważ nie potrzebują – jak niektórzy mówią – „być ocalonymi od bycia kobietą” albo nie zgadzają się na wszechobecną mizandrię, z którą stykają się przynajmniej w niektórych nurtach feminizmu.

Najlepszą ilustracją powodów odrzucania feminizmu, z jaką spotkałem się ostatnio, było zdjęcie zrobione ponoć podczas tegorocznego Marszu dla Życia w Waszyngtonie. Na ich transparencie jest napisane:

Feminizm to socjalistyczny, antyrodzinny ruch polityczny, który zachęca kobiety, by opuściły mężów, zabijały swoje dzieci, praktykowały czary, niszczyły kapitalizm i stawały się lesbijkami.

Żadna z tego rodzaju stron internetowych nie przybliża nas do gotowej odpowiedzi na te dwa pytania: czego kobiety pragną i czego kobiety potrzebują. Możemy się jednak chyba zgodzić z pewnym uogólnieniem, że w naszej współczesnej kulturze wiele kobiet jest nieszczęśliwych, nawet jeśli między sobą różnią się one we wskazaniu przyczyn tego stanu i sposobów jego rozwiązania. Może porywam się z motyką na słońce, ale chciałbym dorzucić coś do tej dyskusji.

Kiedy kobieta potrzebuje mężczyzny, kiedy – nie

Kiedy w latach 80-tych studiowałem w Waszyngtonie, często widywałem na uniwersytecie kobiety noszące koszulki z obrazkiem w stylu dr. Seussa z hasłem, którego autorstwo często błędnie przypisywano Glorii Steinem: „Kobieta potrzebuje mężczyzny tak jak ryba potrzebuje roweru”. Nawet jako młody chłopak zastanawiałem się, jak te kobiety będą żyć w zgodzie z tym przekonaniem. Czy naprawdę koniec końców uznają mężczyzn za niepotrzebnych? I tak, i nie.

Nie, kobiety nie uznają mężczyzn za niepotrzebnych. Nadal bowiem widzą, że potrzebują kogoś, kto się o nie zatroszczy, kiedy są w ciąży, kiedy opiekują się niemowlakiem, oddają się wychowaniu dzieci i tak dalej. Nadal potrzebują kogoś, kto spełni rolę obrońcy i żywiciela – a tę rolę normalnie spełniają mężczyźni jako mężowie i ojcowie.

Tak, kobiety uznają mężczyzn za niepotrzebnych – bo wiele z nich zrzuciło tradycyjne role mężczyzn jako opiekunów i żywicieli na państwo, na środki i pomoc z budżetu państwowego. Myślę, że niezależnie od naszych opinii i przekonań wszyscy możemy się zgodzić, że takie rozwiązanie się nie sprawdziło i nie przyniosło nic dobrego ani kobietom, ani dzieciom, ani mężczyznom. Może zatem porównanie kobieta-mężczyzna i ryba-rower trzeba na nowo przemyśleć? W którą stronę pójść?

Przeglądałem jedną z moich ulubionych książek – „Inny rodzaj uczenia się” Jamesa Schalla SJ. Odwołuje się w niej do eseju Jacques’a Maritain’a „Wychowanie kobiet”. Ojciec Schall wysłał ten esej swojej przyjaciółce, Anne Burleigh. Poniżej fragment jej odpowiedzi:

Wydaje mi się bardzo ważne, żeby dotrzeć do studentów z tą prawdą: to, jak się zachowują, jest ściśle związane z ich życiem intelektualnym. Nie mogą myśleć poprawnie, jeśli nie postępują właściwie. A właściwe postępowanie to nie jest coś, co przychodzi całkowicie naturalnie. Ktoś powinien pomóc im przemyśleć te wszystkie sprawy. Idee i przekonania zawsze są świetne. Odwołują się do wielkiej pasji, do niezłomnych serc i uporządkowanych umysłów. Zachęcają do wielkich działań woli – żeby tym ideom oddać całe życie, a nawet by dla nich umrzeć, jeśli będzie to konieczne. Wydaje mi się, że dziewczyny powinny to rozumieć. Są naturalnie skłonne do tego, by oddawać wszystko to, co mają – i przez to łatwo je skrzywdzić. Warto być ofiarnym – ale wobec właściwych spraw, właściwych osób, we właściwych okolicznościach.

Burleigh zauważa, że kobieca zdolność do ofiarowania siebie jest też źródłem podatności na zranienie – i że kobieca dojrzałość polega m.in. na tym, by nauczyć się oddawać siebie w sposób roztropny i mądry, jak pisze, „właściwym sprawom, właściwym osobom, we właściwych okolicznościach”. W tym właśnie miejscu jako katolicy możemy spojrzeć na Maryję, która jest wzorem kobiety. Jest Ona swego rodzaju latarnią, za której światłem mogą podążać kobiety, by wydostać się ze współczesnej gęstwiny rozmaitych ideologii.

Szatan nienawidzi kobiecości?

W artykułach na temat mężczyzn wspominałem, że Szatan nienawidzi Boga i wszystkiego, co jest Jego stworzeniem. Spiskuje, by zniszczyć to, co ludzkie – bo człowiek jest koroną Bożego stworzenia. Szatan nienawidzi prawdziwej męskości, więc próbuje ją podważać i zastępować czymś nienaturalnym, a przez to także – nie pochodzącym od Boga. Nienawiść Szatana względem człowieka (a przez to także – względem męskości) jest dostrzegalna również w jego nienawiści wobec kobiecości. Papież św. Jan Paweł II zauważa w Mulieris dignitatem:

„Wąż starodawny” pragnie pochłonąć „dziecię Niewiasty”. Jeśli odczytujemy w tym tekście refleks ewangelii dziecięctwa (por. Mt 2, 13. 16), to możemy dostrzec, że w paradygmat biblijnej „Niewiasty” zostaje wpisana od początku po kres dziejów walka ze złem i ze Złym. Jest to walka o człowieka, o jego prawdziwe dobro, o jego zbawienie. Czyż Biblia nie chce nam powiedzieć, że właśnie w „Niewieście”, Ewie – Maryi, historia zapisuje dramatyczną walkę o każdego człowieka? A jest to zarazem walka o jego zasadnicze „tak” lub „nie” wobec Boga i o odwieczny zamysł Boży wobec człowieka.

W trzecim rozdziale Księgi Rodzaju widzimy, jak wąż zasiewa w sercu Ewy nieufność. Jej brak zaufania do Boga i przymierza z Nim (razem z brakiem zaufania wobec Boga ze strony Adama) doprowadza do katastrofy. Boży plan wobec człowieka wydaje się być niedokończony już u samych jego początków. Jednak Bóg bardzo mocno i pewnie wypowiada swoją niezachwianą miłość: „Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie i niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę” (Rdz 3, 15). Wedle Bożego planu pęknięcie spowodowane przez kłamstwo węża i nieufność Ewy zostanie pokonane przez prawdę i ufność.

Zajrzyjmy w tym miejscu do książki, która zasługuje na to, by zostać ponownie wydana. Joyce Little w swoim genialnym dziele „Kościół i wojna kultur: świecka anarchia czy sakralny porządek?” pisze:

Maryja jest najpewniejszą Przewodniczką w drodze do Chrystusa, osobą, która najbardziej może zaświadczyć o prawdzie Chrystusa – właśnie dlatego, że jest Jego Matką. Zna swojego Syna tak, jak nikt inny. A ponieważ Bóg mógł powierzyć swojego jedynego Syna właśnie Jej, Chrystus mógł powierzyć nas Jej przewodnictwu. Kiedy Maryja zachęca każdego z nas, byśmy uczynili „wszystko, cokolwiek On nam powie”

– zapewnia nas, że możemy Jemu się zawierzyć. Tym samym zaprasza nas do tego, by uczynić to, co – w porządku stworzenia – jest najbardziej kobiece: powierzyć samych siebie komuś drugiemu. Jak Chrystus jest Prawdą, tak Maryja jest wzorem zaufania. Chrystus-Prawda nie może być skuteczny w naszym świecie, dopóki się Mu nie oddamy. Z tego właśnie powodu Chrystus wymaga kobiecego pośrednictwa swojej Matki, bo jedynie Maryja – jako Matka Chrystusa – może dać nam pewność.

Chrystus jest Prawdą, Maryja jest wzorem ufności. Wyzwalająca i uzdrawiająca moc «fiat» wypowiedzianego przez Maryję wobec Prawdy, którą jest Jej Syn i Syn Boga zarazem, jest lekarstwem na kuszenie Szatana, na brak ufności Ewy i na porażkę Adama.

„Dlaczego dziś kobiety wydają się być tak bardzo nieszczęśliwe?” Jeśli tak jest – być może powód jest właśnie taki, że dość marnie odpowiedziały sobie na te pytania: czego kobiety pragną? czego kobiety potrzebują? Lśniącą i przeżytą na sobie samej odpowiedź na te pytania możemy znaleźć w Maryi, Dziewicy i Matce.

Tekst: Robert McTeigue SJ / Aleteia.org

Tłumaczenie: Piotr Andrzej Górski

Tytuł, lead, śródtytuły i skróty pochodzą od redakcji Dominikanie.pl