Demaskujemy dominikańskich świętych.
Urodził się w tej samej dekadzie XII wieku, co św. Jacek. I podobnie jak nasz Odrowąż, uprawiał sport ekstremalny polegający na używaniu kapy zakonnej do pokonywania cieków wodnych. O ile jednak Polak użył swojego płaszcza, by przeciągnąć na nim po rzece swoich braci małej wiary, to Rajmund po prostu chciał się wydostać z Majorki.
Ucieczka przed upartym barankiem
A znalazł się tam, gdyż był spowiednikiem króla Aragonii, Jakuba I Zdobywcy. Jego przydomek dotyczył nie tylko zwycięstw terytorialnych i właśnie ten aspekt biografii króla był najczęstszą przyczyną krytyki ze strony spowiednika. Mimo nacisków Rajmunda, władca nie chciał zerwać z podbijaniem kobiecych serc i łożnic, więc dominikanin uznał, że nic po nim na tej pięknej wyspie i postanowił opuścić swoją niesforną owieczkę, czy raczej baranka.
A to z kolei bardzo się barankowi nie spodobało i zakazał wszystkim kapitanom statków w porcie przyjmowania na swój pokład marnotrawnego spowiednika. Ten, po daremnych próbach zabrania się na którykolwiek okręt, w końcu westchnął ciężko, pobłogosławił morze, po czym zdjął płaszcz i używając go jako tratwy i jednocześnie żagla, popłynął ku klasztorowi w Barcelonie.
Święty najczęściej przedstawiany jest podczas tej podróży. Często, w ramach zbudowania napięcia, morze, po którym płynie, pełne jest potworów i innych mało sympatycznych postaci. On sam wznosi oczy ku niebu i nie wykazuje najmniejszych przejawów choroby morskiej, może poza pewną bladością, ale tę można przypisać gorliwej ascezie, z której słynął.
Klucze prawne
Inny typ przedstawień, w tym nagrobek Rajmunda, odwołuje się do tego, że był prawnikiem (jak widać każdy ma szansę na kanonizację) – i to papieskim. Zresztą powołanie odkrył w tym samym czasie, co wspomniany już św. Jacek, i też na uniwersytecie w Bolonii. Wstąpił do Zakonu Kaznodziejskiego w 1222 roku, co nie przeszkodziło mu w ukończeniu studiów prawniczych i realizowaniu się w tym zawodzie, w dodatku z dużym powodzeniem.
Głównie zajmował się porządkowaniem. Najpierw praw wydawanych przez papieży (jest autorem dzieła będącego zbiorem orzeczeń pt. „Pięć dekretów” promulgowanych potem jako „Decretales Gregorii IX”), z tego zapewne powodu często przedstawiany jest z kluczem. Jest to nawiązanie do kluczy będących atrybutem św. Piotra.
Wykup niewolników
Ale przedmiot ten może też mieć inne znaczenie – jak wiadomo używany jest na ogół do otwierania zamków, także w kajdankach. Skojarzenie nieprzypadkowe, gdyż św. Rajmund pomógł św. Piotrowi z Nolasco w założeniu zakonu mercedariuszy.
Zajmowali się oni wykupem chrześcijan z niewoli muzułmańskiej. Święty z Penyafort, jeszcze jako kanonik, napisał dla tego zakonu regułę, a potem lobbował za zatwierdzeniem tego zgromadzenia u papieża, korzystając z tego, że był papieskim prawnikiem, doradcą oraz spowiednikiem.
Kodeksy dominikańskie
Wróćmy jednak do porządkowania – otóż w 1237 roku bł. Jordan z Saksonii zakończył swoje życie i jednocześnie kadencję generała w nurtach Morza Śródziemnego. Na jego następcę został wybrany Rajmund i zajął się tym, na czym znał się najlepiej, czyli prawem. Uporządkował orzeczenia kapituł, tworząc stabilną strukturę administracyjną i prawną zakonu, po czym zatroszczył się o jej wprowadzenie w życie, wizytując klasztory.
Sił mu starczyło tylko na dwa lata, ale efekt i tak godzien podziwu. Dlatego też często jest przedstawiany z księgą, w domyśle kodeksem praw, i w czarnym nakryciu głowy, zapewne protoplaście współczesnego uniwersyteckiego biretu. Czasem ma też w ręce drewniany pręt, jak można się domyślić pełniący rolę wskaźnika używanego podczas wykładów.
Żył długo – zmarł, mając około stu lat. Pozostawił po sobie wspaniałe dzieła, w tym pierwszy traktat poświęcony m.in. życiu religijnemu w małżeństwie („Summa de penitentia et matrimonio”), opinię wspaniałego spowiednika i człowieka wielkiej osobistej kultury. Nie zapominając oczywiście o opinii świętości.
Św. Rajmund z Penyafort – kapa użyta jako tratwa i żagiel, księga, klucz, wskaźnik, lilia. Wspomnienie liturgiczne – 7 stycznia.